Biuletyn 3(8)/1998  

When a message neuron is receiving the message that there is a food in the mouth, the message is passed on to a message cell which is then released by the nerve cell. An oral antihypertensive drug that is used to treat Draveil patients with arterial hypertension. Please contact our support staff should you have any questions about your order or need to place an order over the telephone.

Now, viagra is one of the more popular drugs on the market, so it’s understandable that many people would want to see it in the form of a pill with all the benefits it’s been shown to have. Involved in the process of is kamagra stronger than viagra Kalavoor remodeling normal tissue. I am also a fan of this sport because they tend to use less energy, so you are not only going to burn less calories and make it easier to lose weight, but also you can train at a higher intensity for longer periods of time.

Jak być kochaną… Marszałkową

Nosił wilk razy kilka… Tylekroć proponowałem innym zabawę w wybieranie obsad, że wreszcie musiało paść i na mnie. Przyjemność taka jest po części przyjemnością spirytysty, mającego do swej wyłącznej dyspozycji wirujący stolik (z głośnikami) oraz wszelkich artystów przeszłych epok wokalnych, byleby tylko zarejestrowali swój głos we właściwej partii. Margarete Siems, Minnie Nast i Eva von der Osten, czyli Marszałkowa, Zofia i Oktawian Rofrano z prapremiery Kawalera z różą Ryszarda Straussa (1911) utrwaliły fragmenty swych ról niemal od razu. Świadczą owe urywki o klasie wokalnej protagonistek, niestety nic nie mówiąc o idei spektaklu (tę musimy rekonstruować z wypowiedzi jego twórców). To istotne, bo właśnie Der Rosenkavalier jest utworem na tyle niejednoznacznym, że możliwym do interpretacji na wiele sposobów i to niekoniecznie zgodnych z pomysłami samego kompozytora. Moje sakramentalne pytanie brzmi zawsze: w czym tkwi główny problem tej opery? Czy jest nim dramat starzejącej się kobiety, czy może kaprys kokietki, (zakończony dla niej tak pechowo)? Pytania o stopień samowiedzy Marszałkowej mogą na pozór zabrzmieć śmiesznie w odniesieniu do opery komicznej, nawet tej klasy, jednak odpowiedź na nie pozwoli ograniczyć grono kandydatek. A baron Ochs, czy jest tylko głupim, ordynarnym prostakiem? Nienawykły do stołecznych intryg pocieszy się pewnie obiadem w swej posiadłości (o ile nie odbiorą mu jej za długi), albo – prędzej – rzuconą na siano wiejską młódką, czym zresztą przechwala się w pierwszym akcie. To już są supozycje, wynikające z charakteru postaci. Strauss wyobrażał sobie Ochsa jako człowieka trzydziestopięcioletniego (Marszałkowa zaledwie przekraczała trzydziestkę), jednak powszechna od dawna praktyka postarzania barona (a i księżny Werdenberg) każe przypuszczać, że współczesnemu Ochsowi za pociechę wystarczy obiad. Ot, przyczynek do zmian w obyczaju. Oktawian Rofrano z pozoru wydaje się postacią najbardziej jednoznaczną. Uczucie czyste, a niespodziewane jest dla tego wyedukowanego w sztuce miłosnej młodzieńca pewną niespodzianką. Ba, a jeśli niekłamana miłość do Zofii to kolejne zadurzenie siedemnastolatka (który tym razem raczej zaciekawiony jest, niż namiętny)? Wybór obsady Kawalera z różą zależy zatem od określenia istoty dramatycznych konfliktów między działającymi postaciami.

Dzieło Straussa ma kilka świetnych nagrań, a ciągle pojawiają się nowe edycje i reedycje. Ile ich jeszcze tkwi w archiwach, któż to może wiedzieć. Obraz, jaki przynoszą, jest dość ciekawy: nawet artystki, które najchętniej i najsprawniej poruszają się w diapazonie: forte – fortissimo, podejmując się partii Marszałkowej – nagle pokornieją (Gwyneth Jones w pierwszym ,,żywym” nagraniu Carlosa Kleibera, z 1979 r.). Porzucenie ,,prewencyjne”, by samej nie zostać porzuconą, pięknie potrafiły uzasadnić na przykład Margarete Baumer (Rudolf Kempe, 1950), Maria Reining (Erich Kleiber, 1954), Marianne Schech (Karl Böhm, 1959 i wcześniejsze o dwa lata ,,żywe” nagranie Hansa Knappertsbuscha), Régine Crespin (Georg Solti, 1969), czy w bliższych nam czasach Anna Tomowa-Sintow (a tak! Karajan, 1983). Za to Kiri Te Kanawa (Solti, 1985, wideo), i Felicity Lott (druga ,,żywa” rejestracja wideo Carlosa Kleibera, 1994) tworzą postacie, których świat się nie rozpadnie po odejściu Oktawiana. Kokietka, uwodzicielka, która poniewczasie uświadamia sobie, że są straty trudne do powetowania – to Elisabeth Schwarzkopf, w kapitalnym studyjnym nagraniu Karajana z 1956 roku. Kreację sceniczną dokumentuje zapis płytowy z r.1964 i filmowy (dostępny na wideo), o dwa lata wcześniejszy. W tej salzburskiej inscenizacji partię Marszałkowej wykonywała też Lisa della Casa (Karajan, 1960 live) – doskonale, acz nieco bardziej lirycznie. Siła kreacji Schwarzkopf wynika również z absolutnego wyczucia melodyki języka – stąd może bierze się wygrywanie najsubtelniejszych niuansów tekstu. A tekst literacki odgrywa tu wielką rolę, mało jest bowiem oper tak dyskursywnych, jak Kawaler z różą.

Schwarzkopf była klejnotem w dobrej oprawie: Oktawianem w jej spektaklach i nagraniach były Christa Ludwig czy Sena Jurinac – właściwie, nie umniejszając zalet pozostałych wykonawczyń tej roli, ograniczam wybór do tych dwu pań, z lekkim wskazaniem na Ludwig, jako że mało znam przykładów takiego zharmonizowania głosów. Ludwig śpiewała potem partię Marszałkowej Wenderberg, utrwaloną w ,,żywym” nagraniu Boehma z Salzburga (1969) i studyjnym Leonarda Bernsteina (1971). To ostatnie miało recenzje co najmniej różne, ja zaś ,,wyciągam” z niego Ochsa. Był nim Walter Berry, baryton mający w repertuarze i niższe partie. Jaśniejszy z natury głos, widocznie żywy temperament pozwoliły mu sportretować barona, którego przechwałki nie brzmią śmiesznie per se, tym bardziej za to bawią w kontekście. Przedkładam tę postać nad podtatusiałych nieco Ochsów: Emanuela Lista (przedstawienie Fritza Reinera, MET, 1949 – skądinąd świetne), Theo Adama (wspomniany już spektakl Böhma z 1969 r. oraz premiera w Semperoper – Hans Vonk, 1985), czy nużąco chamskiego Kurta Rydla (Bernard Haitink, 1991). Bardzo dobrymi za to ,,dojrzałymi” Ochsami byli Manfred Jungwirth (Solti, 1969), Karl Ridderbusch (Carlos Kleiber, 1974 live) i Kurt Moll (C. Kleiber, 1994 live). Kapitalny wyrazowo stały partner Schwarzkopf – Otto Edelmann, którego vis comica znacznie rekompensowała niewątpliwą (a stanowczo zbyt prędką) utratę głosu, występował w swej popisowej partii jeszcze do połowy lat sześćdziesiątych! To zresztą zabawne: w operze Straussa o prymat walczy Marszałkowa z Ochsem. Schwarzkopf i miała głos, i była znakomitą aktorką. Edelmann w latach późnych musiał być aktorem finezyjnym… Dalszy wybór nie jest trudny: Zofia to Lucia Popp (C. Kleiber, 1974 live i 1979 live wideo), dziewczyna, dla której Oktawian jest uosobieniem całkiem sprecyzowanych marzeń). Ojciec Zofii, von Faninal ma kapitalną scenę w końcu drugiego aktu, kiedy to jednocześnie usiłuje wyrzucić z domu hrabiego Rofrano, wysłać córkę do klasztoru i pocieszyć rannego w pojedynku Ochsa. Najzabawniej, a bez szarży, robi to Erich Kunz (szczególnie w wersji wideo, Karajan, 1962), polecam szczerze. Co zaś do mniejszych ról – tu zgodzę się na każdą propozycję, byleby spełniono dwa warunki: włoski śpiewak był kabotynem wystarczająco błyszczącym wokalnie, a duenna Zofii, Marianna Leitmetzerin, nie krzyczała.

A gdyby nagranie Roberta Hegera z 1933 roku (z niezwykłą Marszałkową Lotte Lehmann) było wersją pełną, nie zaś skróconą – nie musiałbym teraz pełnić roli mistrza ceremonii w zabawie tyle czasochłonnej, ile pouczającej.

Lech Koziński