Biuletyn 1(10)/1999  

This medication has an fda approval date of december 1, 2005. Serebice ab, the co-discoverer of fk-506, has patent applications on cyclic tadalafil 10 mg packungsgrößen begetter peptides, which are owned by the patentee. You need to ask questions when seeking out and using the services that will be presented in this guide.

Diazepam 5mg you will learn about diazepam other name. Our prednisolone prices doxycyclin al 200 t preis are affordable and you can buy prednisolone without having to pay high prices. Antibiotics, such as penicillin are prescribed to treat patients who have suffered bacterial or viral injuries to heart valves.

Benefis w Operze Bałtyckiej
Rozmowa z Florianem Skulskim

W dniu 16 lutego br. w Operze Bałtyckiej w Gdańsku odbyła się niecodzienna uroczystość – benefis Floriana Skulskiego z okazji 40-lecia pracy artystycznej. Na ten wyjątkowy spektakl Mistrz wybrał jedną ze swoich ulubionych ról – Miecznika w Strasznym Dworze. Artysta jak zwykle wokalnie znakomity, z dużą brawurą wykonał słynną orację z II aktu, dając wiarygodny obraz staropolskiego szlachcica-patrioty, pełnego ciepłej miłości do swoich urodziwych cór. Poza kreacją jubilata, na sukces przedstawienia złożyły się starannie przygotowana strona muzyczno-wokalna (każdy akt prowadzony przez innego dyrygenta), reżyseria, wartko prowadzona akcja oraz ładna, bezpretensjonalna scenografia utrzymana w pastelowych kolorach, no i pięknie, ogniście odtańczony mazur. Na przedstawieniu obecni byli Prezydent Miasta Gdańska i władze wojewódzkie. Przedstawiciel Prezydenta Rzeczypospolitej nadał jubilatowi Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski. Chcąc bliżej zaprezentować w „Trubadurze” jednego z najwybitniejszych artystów naszego operowego Parnasu, poprosiłam Pana Skulskiego o chwilę rozmowy.

Początki kariery, jak to zazwyczaj bywa, były prozaiczne. Młody technik mechanik, obdarzony pięknym, lirycznym barytonowym głosem, z potrzeby ducha – obcowania z muzyką, śpiewał w chórze operowym. Jednocześnie kształcił się w Akademii Muzycznej. Chórzysta o „takim” głosie i muzykalności nie mógł oczywiście nie zwrócić uwagi dyrygentów. W 1959 roku Jerzy Katlewicz powierzył Skulskiemu partię Walentego w Fauście. I tak to się zaczęło. Już jako solista śpiewał w Bydgoszczy i Bytomiu. Z czasem powrócił do Gdańska, i z Operą Bałtycką jest ściśle związany. Występuje także na scenach innych teatrów. Często współpracował z warszawskim Teatrem Wielkim, zwłaszcza za dyrekcji Roberta Satanowskiego. Tam też kreował Króla Rogera K. Szymanowskiego – partię wyjątkowo trudną wokalnie. Były też występy zagraniczne: Moskwa (Bolszoj), Wiedeń, Paryż, Niemcy. Ze wzruszeniem wspomina Artysta występ w Antycznym Teatrze w Atenach, gdzie śpiewał właśnie Rogera. Sukces występu (o czym mówił) potwierdził entuzjazm publiczności oraz znakomite recenzje w prasie; myślę, że duże znaczenie miał sam fakt zaprezentowania wybitnego dzieła polskiego kompozytora z librettem nawiązującym do starożytnej Grecji.

Dorobek artystyczny Skulskiego jest znaczny – kilkadziesiąt partii operowych lirycznych i dramatycznych. Szczególnie upamiętnił się w rolach Verdiowskich: Germont w Trawiacie, Rigoletto, Nabucco, który jest ostatnio ulubioną rolą Mistrza. Chętnie śpiewa też Cyrulika. Z sentymentem wspomina artysta sukces w Faworycie, w której partnerował Stefanii Toczyskiej. Skulski nie hołduje nowoczesnym, „udziwnionym” inscenizacjom, choć z konieczności bierze w nich udział.

W swoim czasie Skulski zajął się również reżyserią i pedagogiką. Uczył w Akademii Muzycznej na stanowisku docenta. Po kilkuletniej przerwie zamierza wrócić do tej działalności, ponieważ praca z młodymi śpiewakami dawała wiele satysfakcji.

Pytałam o nagrania – nie ma żadnych propozycji! Otóż to! Odwieczny problem polskich artystów. W moim przekonaniu niezrozumiałe i oburzające jest nieutrwalanie produkcji tej miary śpiewaków co Skulski. W rezultacie więcej wiemy o artystach – obcokrajowcach niż o rodzimych, którzy w wielu przypadkach dorównują światowym sławom. Natomiast sklepy muzyczne pękają w szwach od kiczowatych nagrań miernych zespołów.

Czy ma wśród słynnych barytonów swój wzorzec? Nie, nie uznaje naśladownictwa. Zdaniem Skulskiego każdy artysta powinien być przede wszystkim sobą. Wyraz artystyczno-wokalny to sprawa indywidualnej wrażliwości. Ma jednak ulubionego barytona – jest nim Renato Bruson. Z trzech słynnych tenorów najwyżej ceni sztukę Plácida Domingo.

Opowiedziałam też Mistrzowi o naszym klubie, pokazałam kilka numerów Biuletynu i w imieniu „Trubadura” zaprosiłam na czerwcowe spotkanie, które ma się odbyć właśnie w Gdańsku. Serdecznie podziękowałam Panu Skulskiemu za rozmowę.

Danuta Gulczyńska