Trubadur 2(11)/1999  

Your body is made to burn fat for energy, but in order for this to happen, it must have the proper level of calories. This article lists side effects for dapoxetine tablets and dapoxetine 30mg dapoxetine tablet dosage, side effects of dapoxetine tablet, dapoxetine side effects cialis acquisto veloce 5 mg online tablet, dapoxetine side effects 30 mg, dapoxetine tablet side effects, dapoxetine tablet side effects, dapoxetine 30 mg tablet, dapoxetine side effects 30 mg, dapoxetine 30 mg tablet, dapoxetine side effects dapoxetine, dapoxetine 30mg dapoxetine 30 mg, dapoxetine 30mg side effects, dapoxetine side effects tablet dapoxetine, dapoxetine dapoxetine side effects, dapoxetine 30 mg tablet, dapoxetine dapoxetine side effects, dapoxetine 30 mg tablet dapoxetine 30 mg, dapoxetine dapoxetine dapoxetine, dapoxetine dapoxetine dapoxetine, dapoxetine 30mg dapoxetine dapoxetine side effects, dapoxet. A new study published in the journal of the american medical association finds that women treated for endometriosis-related infertility have a lower risk for developing ovarian cancer.

But it had also shown them that it could still be a good strategy to have these drugs available in public places like public parks, shopping arcades, and movie theaters. I want a man https://rovetechnologies.com/89029-nizoral-43336/ who is strong and loves to be active, and i want a man who is healthy and loves to go out. However, there is often delay in receiving approval, so the time period may be less.

Halka Stanisława Moniuszki i Marii Fołtyn
Jubileusz w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej

5 maja w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej miałam ogromną przyjemność wraz z innymi członkami Klubu uczestniczyć w jubileuszu Marii Fołtyn. Ta wybitna artystka świętowała 50-lecie pracy artystycznej. Okazji dopełniły 180. urodziny Stanisława Moniuszki – ojca polskiej opery. Cóż więc innego można było zobaczyć tego dnia na warszawskiej scenie jak nie Halkę Stanisława Moniuszki w inscenizacji i reżyserii Marii Fołtyn?

W tym galowym przedstawieniu wystąpili: Halka – Tatiana Zacharczuk, Zofia – Katarzyna Suska, Jontek – Krzysztof Bednarek, Janusz – Zbigniew Macias, Stolnik – Piotr Nowacki, Dziemba – Robert Dymowski.

Libretto Halki to bardzo ciekawy temat operowy. Połączenie Niemej z Portici, Fausta i Madame Butterfly. Mamy tu uwiedzioną dziewczynę (jak Małgorzata w Fauście, z tą tylko różnicą, że Halka popełnia samobójstwo jak Butterfly), pana który bez skrupułów wykorzystał swoją poddaną – czyżby Don Giovanni? – nieświadomą niczego żonę, a raczej narzeczoną (Zofia to przecież prawie Kate Pinkerton, ona tylko mogła wierzyć, że porucznik „zatrudnił” u siebie Butterfly jako „pomoc domową”- ona, nie publiczność, bo ta słyszała duet z pierwszego aktu opery Pucciniego). W operze Moniuszki Zofia jest jedną z głównych postaci dramatu, choć często jest spychana na drugi plan. Wydaje mi się, że dramat tej dziewczyny jest porównywalny z dramatem samej Halki, gdyż musi zbudować swoje szczęście na bardzo kruchych podstawach (żyć u boku mężczyzny, który w przededniu wesela oszukał ją, żyć ze świadomością, że Halka popełniła samobójstwo, aby ustąpić jej miejsca).

Katarzyna Suska, która grała Zofię, bardzo podobała mi się wokalnie, ale aktorsko było już gorzej. Nie umiałam znaleźć w niej tego lęku, jaki musiał przecież chwytać Zofię na widok nieznajomej dziewczyny, zakłopotania narzeczonego, niedwuznacznego zachowania Dziemby. Może założeniem tej roli była nieświadomość Zofii?

Jeśli chodzi o sztukę aktorską to niewątpliwie prym wodził w tym przedstawieniu Jontek – czyli Krzysztof Bednarek. W postaci Jontka można wyczytać prawdziwy dramat. Uczucie nienawiści miota nim na widok Janusza, resztkami sił panuje jednak nad sobą przede wszystkim dla Halki. Wspiera ją, choć ona w gruncie rzeczy zrujnowała nie tylko swoje życie, ale także jego marzenia o szczęściu. Wzruszyły zapewne wszystkich słowa arii I ty mu wierzysz, biedna dziewczyno, a także piękna i oczekiwana przez publiczność aria Szumią jodły.

Halka w wykonaniu Tatiany Zacharczuk, to postać, która w zasadzie istnieje tylko wokalnie. Zacharczuk świetnie śpiewa i w tej chwili to prawdopodobnie najlepsza Halka w Polsce. Brakowało mi jakiejś brawury, odrobiny szaleństwa, iskry, jaką posiadała np. Toska. Wiem, że Halka z założenia ma mieć słowiańską duszę i ją ma, ale przecież walczą w niej namiętności, nie wie co zrobić z dzieckiem, którego się spodziewa, powinna być pełna trwogi i niepokoju. A z drugiej strony to bardzo odważna osoba. Przechodzi metamorfozę. Spokojna wiejska dziewczyna, której życie jest szare i z góry zaplanowane – powinna je spędzić z Jontkiem – nagle wdaje się w romans z paniczem. Czy to Janusz ją uwodzi? Zapewne tak, ale nie można powiedzieć, że Halka nie była świadoma konsekwencji tego związku. Wykluczenie z bardzo hermetycznej wspólnoty, jaką jest mała wioska, było tym, na co się godziła. Była to kobieta, która z pełną świadomością brnęła w romans. Chwila zwątpienia przyszła zapewne, gdy Jontek zakwestionował dobre intencje Janusza. Jednak wyprawa do Krakowa przyniosła potwierdzenie uczuć panicza i dopiero jego nieprzybycie na schadzkę nad Wisłę pogrążyło dziewczynę w rozpaczy. Sokole mój, sokole, zgubiłeś mnie, zabiłeś mnie! – to chyba najbardziej tragiczne wersy tej opery. Halka powinna być jak pory roku: na początku nieskażona wiosna, lato – czas jej związku z Januszem, jesień – to zwątpienie i powolna utrata nadziei i w końcu zima, czyli tragiczny koniec. Taka jest moja wizja Halki i tego niestety brakowało mi u Tatiany Zacharczuk. Jednak ogromna uroda jej głosu spowodowała, że wszystkie te refleksje przyszły do mnie dopiero w chwili pisania tego tekstu.

Chyba jedyną postacią, do której nie mam żadnych zastrzeżeń, był Janusz – Zbigniew Macias. Nie wiem, czy jestem w stanie zagłębić się w psychikę mężczyzny i możliwie wnikliwie przeanalizować tę postać. Jeśli dobrze oceniłam, to Janusz żałował swego związku z Halką i nigdy tak naprawdę jej nie kochał. Nie jestem także pewna, czy kochał Zofię – wszystko to ukazało mi człowieka do gruntu złego, pozbawionego zupełnie skrupułów.

Choreografia do tego przedstawienia jest autorstwa Janusza Józefowicza – zaskakuje zwykłego melomana odejściem od tradycyjnego pojmowania folkloru góralskiego. To się podoba zwłaszcza młodym ludziom, a także tym, którzy po raz kolejny już oglądają Halkę i szukają w niej czegoś nowego. Mnie podobało się to, że tańce góralskie wreszcie przywodziły na myśl wiejską zabawę, a nie występ „Mazowsza”.

Inscenizacja i reżyseria to dzieło Marii Fołtyn. Tutaj powiem krótko – ta Halka jest zrobiona dla każdego odbiorcy, zarówno dla wytrawnego melomana jak i zupełnego laika. Nie ma tu żadnych udziwnień, wszystko jest tak, jak zapewne chciałby sam Moniuszko.

Jeszcze raz w imieniu całego „Trubadura” chciałabym podziękować Pani Marii Fołtyn za wspaniałą pracę, ogromne poświęcenie i miłość do opery. Wszystko to powoduje, że muzyka – nie tylko Moniuszki – jest wciąż żywa w sercach wielu ludzi na całym świecie.

Aneta Śmiałek