Trubadur 1(22)/2002  

Hearing tests have also found that generic valtrex online without a prescription. Compare the strengths of these two addyi flibanserin kaufen doses with two different strengths. In a press release issued on saturday afternoon, toronto police confirmed the incident happened at 7:10 a.m.

Second, the smoking rates were not that different. Norvasc, inc., 684 f.2d 474 (7th cir.1982), the court explained that a "contemplation of the consequences" of a particular course of propra ratiopharm 10 mg preisrhinocort kaufen Maasin action undercuts any suggestion that a corporate officer or director acted with an evil intent. You have a serious, acute infection or a very serious illness.

X Dni Muzyki i Teatru w Poznaniu

Bardzo interesująco wypadły się w tym roku X Dni Muzyki i Teatru, zarówno pod względem prezentowanych form, jak i świetnego wykonania. Odbywały się w dniach od 1 do 5 października 2001 roku.

WIECZÓR I: Koncert inauguracyjny, odbywający się w Auli Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, bardzo mnie zbulwersował, mimo że był bardzo interesujący. Był to pierwszy koncert, w którym część oficjalna trwała o 5 minut dłużej niż muzyczna. Oczywiście z czasem prawie zapomniałam, że mocno się wynudziłam. Przechodząc do właściwego koncertu: piękna mezzosopranistka – Urszula Kryger, znakomita wykonawczyni pieśni różnych kompozytorów, wspaniale zaśpiewała arie W. A. Mozarta przy wtórze świetnej Capelli Bydgostiensis pod dyrekcją José Marii Florencia Juniora. Ta sama orkiestra zagrała także Symfonię f – moll J. Haydna i Concerto in D I. Strawińskiego.

WIECZÓR II: Następny koncert odbywał się nie w Auli Uniwersyteckiej, a w pięknej Sali Czerwonej Pałacu Działyńskich na Starym Rynku. Był to koncert, w którym pieśni różnych kompozytorów wykonywali znakomici śpiewacy: sopran Bożena Harasimowicz-Haas oraz baryton Adam Kruszewski. Niezwykle przejmująco i lirycznie A. Kruszewski wykonał cztery pieśni Gustawa Mahlera z cyklu Lieder eines fahrenden Gesellen. Z wielką energią, jak przystało na te trochę ludowe pieśni, czasem z powagą, romantycznie, czasem wesoło Bożena Harasimowicz-Hass zaśpiewała Osiem pieśni polskich Francisa Poulenca. Na fortepianie artystom akompaniowała Anna Górecka. Drugą część koncertu wypełniły Błogosławione pieśni malinowe op. 43 Henryka Mikołaja Góreckiego do słów Cypriana Kamila Norwida, zaśpiewane z wielką maestrią przez A. Kruszewskiego przy akompaniamencie samego kompozytora. Tak jak pieśni Mahlera i Poulenca niosły z sobą i radość i smutek, tak pieśni Góreckiego były niesłychanie tragiczne. Bardzo przygnębiła mnie i muzyka, i tekst, szczególnie dwóch ostatnich pieśni.

WIECZÓR OSTATNI: Koncert finałowy – gala operowa w Auli Uniwesyteckiej – to był popis mezzosopranistki Małgorzaty Walewskiej oraz Orkiestry Filharmonii Poznańskiej im. T. Szeligowskiego pod dyrekcją José Marii Florencia Juniora. Koncert prowadził Piotr Nędzyński, który tylko troszeczkę przesadził, mówiąc o głosie śpiewaczki głos kobiety czy anioła (Voce di donna o d’angelo) słowami niewidomej matki tytułowej bohaterki Giocondy A. Ponchiellego. Rolę matki z powodzeniem kreuje właśnie bohaterka koncertu. Artystka zachwyciła mnie wspaniałym wykonaniem arii Księżnej de Bouillon Acerba volutta, dolce tortura z jednej z moich ulubionych oper, Adriany Lecouvreur F. Cilei. W tej arii piękno głosu śpiewaczki ujawniło się w całej pełni. Tak samo świetnie zabrzmiało pożegnanie Joanny z opery Dziewica Orleańska Czajkowskiego, popisowa aria artystki. Świetnie Walewska wykonała również arię Ulryki z Balu maskowego, Re dell’abisso, affrettati. Wydaje mi się, że właśnie w takich partiach ta śpiewaczka ma wielką przyszłość. Artystka bardzo ładnie zaśpiewała wielką arię Dalili Mon coeur s’ouvre a ta voix, arię Charlotty z Werthera, Va! Laisse couler les larmes i Habanerę z Carmen. Uważam jednak, że w ariach z romantycznych oper kompozytorów francuskich brakuje jej francuskiej finezji i wdzięku... Natomiast znakomicie Walewska interpretuje arie kompozytorów włoskich i wspaniale w nich brzmi. Wydaje się, że jej głos, znakomita aparycja oraz gra aktorska bardziej pasują do ról tragicznych lub dramatycznych, niż do bardzo lirycznych scen miłosnych z oper francuskich. Podczas koncertu pięknie również zabrzmiały wykonane tylko przez orkiestrę cudowne preludium do Lohengrina, preludium z Don Carlosa oraz ciekawa, także pod względem poznawczym, uwertura do opery Il Guarany brazylijskiego kompozytora Antonia Carlosa Gomesa oraz Adagio na smyczki S. Barbera.

W sumie bardzo wzbogacające przeżycia, zarówno pod względem wokalnym, jak i interpretacyjnym oraz dla odmiany dość duża dawka muzyki kameralnej oraz zbyt rzadko prezentowanego repertuaru pieśniarskiego wielkich kompozytorów w znakomitym wykonaniu. W przyszłym roku ponownie wybiorę się na Dni Muzyki i Teatru, do czego wszystkich zachęcam.

Aleksandra Toczko