Trubadur 4(29)/2003  

They are not paying any attention to the fact that it has been established that this drug is not safe for women during pregnancy or when they have a second child. This is one of my favorite dresses to make (the pink silk is even better in Zacapa person than it is on the model, but i'll let you decide). The recommended dosage usually is 500 to 1000 milligrams every 12 hours.

This feasibility study was performed to assess the potential of this strategy. We have many satisfied clients all around the world who have used Faro our products. It's not going to make you feel like this anymore, is it?

Spotkanie „Trubadura” w warszawskiej naleśnikarni
11 października 2003

Magdalena Andreew-Siwek i Rafał Siwek

W dawnym lokalu Gazety Wyborczej przy Nowym Świecie 27 w najbliższych miesiącach otworzy swoje podwoje naleśnikarnia, nowy, wielki punkt gastronomiczny, gdzie podawane będą naleśniki o wielu smakach. Właściciele przygotowywanej i remontowanej Palacsinty (która obecnie mieści się w podziemiu kamienicy przy Nowym Świecie) udostępnili Ogólnopolskiemu Klubowi Miłośników Opery „Trubadur” jedną z szykowanych sal na spotkanie o szczególnie doniosłym znaczeniu. Sala przyszłego lokalu wyglądała wspaniale, piękne, przytulne wnętrze, wypełnione starymi, stylizowanymi meblami, nastrojowa lampa parowa, samowar… Oprócz herbaty, kawy, piwa, wina i innych napojów serwowanych nam w cenach hurtowych, rozkoszowaliśmy się specialité de la maison, czyli naleśnikami, które wyjątkowo na ten dzień zmieniły swoje nazwy. Każdy naleśnik miał operową konotację: np. Gruba Kaśka (naleśniki ze staropolskim nadzieniem z kaszy gryczanej i białego sera) stała się… Halką!

11 października odbyły się właściwie dwa spotkania klubowe – część pierwszą poświęciliśmy na sprawy organizacyjne – odbyło się Walne Zgromadzenie Członków OKMO „Trubadur”.

Głównymi punktami porządku obrad były:

– Sprawozdanie Zarządu z działalności Klubu od października 2000 do marca 2003 przedstawione przez prezesa „Trubadura”; – Sprawozdanie finansowe przedstawione przez skarbnika Zarządu i przewodniczącego Komisji Rewizyjnej;
– Omówienie kierunków działalności merytorycznej i finansowej Klubu;
– Udzielenie absolutorium Zarządowi;
– Powołanie nowego składu Sądu Koleżeńskiego (Aleksandra Wesołowska, Elżbieta Durda, Halina Świderska).

Serdeczne podziękowania należą się Zuzannie Zacharewicz za ogromną pomoc w przygotowaniu dokumentów i pokonywaniu zawiłości prawnych – bez Niej nie dalibyśmy sobie z tym wszystkim rady!

Po wymaganej prawem części oficjalnej (kolejne walne zgromadzenie odbędzie się jesienią 2004), gorąco przywitaliśmy oczekiwanego Gościa, Pana Rafała Siwka, któremu towarzyszyła żona, Pani Magdalena Andreew-Siwek. Rozmowę z artystami prowadziła Barbara Pardo.

***

– Głos basowy dojrzewa powoli – opowiadał Pan Rafał Siwek. – Śpiewam od dawna, w chórze śpiewałem sopranem. Często bywa tak, że chłopcy śpiewający wysokimi głosami stają się basami. To dojrzewanie głosu… Przeważnie jest też tak, że charakter głosu determinuje postaci. Basy to przeważnie starsi, doświadczeni przez życie ludzie.

Rafał Siwek

– Ukończyłem warszawską Akademię Muzyczną w klasie Jerzego Knetiga. Uczestniczyłem też w kursach mistrzowskich u Alexandriny Milchevej, Ryszarda Karczykowskiego i Christiana Elsnera. Obecnie jestem pod wokalną opieką Kałudiego Kałudowa.

– Niewątpliwie moje nagrody na konkursach (nagroda dla najlepszego basa na konkursie wokalnym im. St. Moniuszki w Warszawie w 2001 roku oraz Nagroda Specjalna Radia RTE z Dublina w konkursie Belvedere w Wiedniu) upewniły mnie, że idę we właściwym kierunku. Mój debiut operowy nastąpił we Wrocławiu, śpiewałem w megaprodukcji Trubadura w Hali Ludowej. Od 2001 roku jestem związany z Warszawską Operą Kameralną, gdzie wykonuję partie Mozartowskie: Sarastra, Komandora, Bartola, śpiewam także Gremina w Eugeniuszu Onieginie. Być może w tym sezonie zaśpiewam Osmina w Uprowadzeniu z seraju.

– Kiedy śpiewałem przesłuchanie w Teatrze Wielkim, liczyłem co najwyżej na uczestnictwo w próbach przy przygotowywaniu produkcji. Tymczasem dyrektor Kaspszyk wybrał mnie do premiery Oniegina! Oniegin w Teatrze Wielkim i Oniegin w WOK to spektakle zupełnie różne, mimo że śpiewałem tę samą partię, musiałem zupełnie inaczej zbudować postać. W Teatrze Wielkim miałem okazję przygotować już kilka ról: Timura w Turandot, Lodovica w Otellu, Skołubę w Strasznym dworze. Ostatnio wystąpiłem jako kobieta – Caryca w Królu Ubu. W reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego jest Car i Caryca, mimo że w oryginale partytury jest dwugłowy car.

– Na pewno nie wystąpiłbym jako Borys Godunow. To byłoby samobójstwo dla mojego głosu, który do tej partii jeszcze nie dojrzał. Myślę, że w dziele Musorgskiego obecnie mógłbym zaśpiewać Warłaama, może Pimena…

– Trudno powiedzieć, czy czuję się lepiej w inscenizacjach klasycznych, czy nowoczesnych, awangardowych. Lubię przedstawienia, w których mogę ułożyć sobie emocje, pokazać postać od strony emocjonalnej.

– Wielu śpiewaków nie decyduje się na etat. Wszystko jednak zależy od sposobu zarządzania przez dyrektora. Dyrektor Sutkowski jest w stosunku do mnie bardzo elastyczny, dlatego mogę śpiewać w różnych miejscach.

– Bardzo chciałbym w niedalekiej przyszłości zaśpiewać Zachariasza w Nabuccu oraz, jak wspomniałem, Osmina w Uprowadzeniu z seraju. A czekają mnie bardzo intensywne miesiące. W Amsterdamie w grudniu w słynnej Concertgebouw śpiewam Thibalda w Dziewicy Orleańskiej Czajkowskiego. Na wiosnę jadę do Brukseli, gdzie będę brać udział w Zbójcach Verdiego, uczestniczyć będę także w tournée z Operą La Monnaie w Lille i Luksemburgu.

– Oczywiście – powiedziała Magdalena Andreew-Siwek – czasami kłócimy się. Jednak, ponieważ oboje jesteśmy śpiewakami, szanujemy się i rozumiemy, jak i kiedy trzeba oszczędzać głos. Kiedy Rafał musi oszczędzać głos, w ogóle nic nie mówi, a porozumiewamy się w domu za pomocą karteczek. W ostatniej produkcji Teatru Wielkiego, Królu Ubu, po raz pierwszy wystąpiliśmy razem, ale, na ironię, oboje w rolach kobiecych. Mój mąż, jak już wspominał, grał Carycę, a ja byłam Chamką.

Dalsza część spotkania upłynęła już w mniej oficjalnej atmosferze, słuchaliśmy arii w wykonaniu naszego gościa: wysłuchaliśmy arii Sarastra i Gremina, a także fragmentów warszawskiego przedstawienia Otella). I oczywiście jedliśmy naleśniki.

***

Rafał Siwek

Bardzo serdecznie dziękujemy raz jeszcze gościom, Panu Rafałowi Siwkowi i Pani Magdalenie Andreew-Siwek za poświęcony nam czas.

Chcielibyśmy także gorąco podziękować Naleśnikarni Węgierskiej Palacsinta (ul. Nowy Świat 27, Warszawa, tel. (22) 826-27-26) za piękne przyjęcie, życzliwość i nieodpłatne udostępnienie nam lokalu. Serdecznie dziękujemy!!!

A oto wspomniane specialité de la maison, czyli naleśniki i rosyjskie pielemieni Palacsinty, przygotowane specjalnie dla „Trubadura”:
BAN BANK – oryginalne węgierskie naleśniki z mięsem w pikantnym sosie
TRAVIATA – naleśniki nadziewane delikatnym mięsem kurczęcym z rodzynkami
SPRZEDANA NARZECZONA – parówka w naleśnikowej otulinie
KRAKOWIACY I GÓRALE – naleśniki ze śledziem w śmietanie
WESELE FIGARA – naleśniki z rokpolem i ziemniakami
HALKA – naleśniki ze staropolskim nadzieniem z kaszy gryczanej i białego sera
ONIEGIN – naleśniki z nadzieniem jak do ruskich pierogów
MAKBET – naleśniki z makiem z bakaliami
ROMEO I JULIA – naleśniki z czekoladą i bitą śmietaną
DZIADEK DO ORZECHÓW – naleśniki czekoladowe z orzechami
WŁOSZKA W ALGIERZE – klasyczne naleśniki z serkiem waniliowym
GODUNOW – syberyjskie pierożki z mięsem polane śmietaną z octem winnym i pieprzem
CAR SAŁTAN – drobne pierogi ze szpinakiem
RUSŁAN – wschodniorosyjskie pierogi z ziemniakami
LUDMIŁA – pierogi z nadzieniem z kapusty i grzybów

(opr. Tomasz Pasternak)