Trubadur 1(30)/2004  

If you’re struggling to find a drug that’s right for you, try looking online and you may find something that meets all of your needs. The use of a low-dose prednisone taper viagra bestellen per nachnahme is the safest way to stop steroid use. In the treatment of acne, the acne can become worse with use of t retinoin.

This may be used with other asthma treatment, such as oral corticosteroids, or with an inhaled form of bronchodilator medication (known as an asthma controller), such as a beta-agonist. This medicine is used in the treatment of breast cancer in patients younger than 35 https://technolojist.com/7820-paxlovid-pills-cost-7181/ years old. In general, medical review of dapoxetine priligy canadian store use of drugs (mdr) is conducted by professional medical professionals using.

***

Teatr Ekspresji Wojciecha Misiuro działał zalewie dziewięć lat. Był na polskiej scenie zjawiskiem wyjątkowym – dziełem jednego artysty, który swoje wizje potrafił narzucać aktorom z siłą rzeźbiarza ociosującego bryłę marmuru. Teraz ten niepowtarzalny twór doczekał się znakomitego udokumentowania. Album Zofii Tomczyk-Watrak Teatr Ekspresji Wojciecha Misiuro śmiało mógłby pretendować do miana monografii, choć już we wstępie autorka odżegnuje się od tej nazwy. Bo książka w oczywisty sposób wychodzi poza ramy opracowania monograficznego. Obok dokumentacji faktograficznej znajdziemy w niej szkice na temat widzenia i wykorzystywania cielesności w sztuce współczesnej. Zofia Tomczyk-Watrak zwraca uwagę na specyfikę używania przez artystę znaku nagości. W swoim teatrze Misiuro grał nim na wiele fascynujących sposobów: nagość mogła być obojętna, wzniosła, perwersyjna, mogła być kostiumem i maską, a nawet symbolizować niewinność. W licznych przytoczonych wypowiedziach artystów teatru pojawia się motyw przeestetyzowania i powierzchowności w traktowaniu przez Misiuro aktorów. Jakby pod piękną powierzchnią ciała nie było żadnej głębi. Na to, jako na jedną z przyczyn rozpadu teatru w ’96 roku wskazuje tak autorka, jak i artyści. Misiuro brał wykonawców, którzy spełniali jego estetyczne wymagania, głównie sportowców, i kształtował, aż stawali się świadomymi artystami. Wtedy, paradoksalnie, tracili walor świeżości i podatności. Zmieniała się relacja twórca – materia i aktorzy odchodzili. Krzysztof Baliński, Bożena Eletermann, Krzysztof Dziemaszkiewicz – tak jak inne teatry mają swoje twarze, tak Teatr Ekspresji miał swoje ciała. Dziś można je zobaczyć ponownie na stu czterdziestu fotografiach zamieszczonych w niezwykle starannie wydanym albumie. To bezcenna pozycja na naszym rynku po macoszemu traktującym sztukę ruchu i tańca, choć szkoda, że autorka tak mało pisze o samym ruchu wykorzystywanym przez Misiuro, a skupia się na stosowanej przez niego estetyce wizualnej ujętej statycznie, bez zaznaczenia, jak poruszali się jego aktorzy-tancerze.

  • Zofia Tomczyk-Watrak, Teatr Ekspresji Wojciecha Misiuro, Wyd. BROWAT Zofia Watrak, Gdańsk 2003
  • ***

    O ulotnej sztuce tańca bardzo trudno mówić, ale Ewie Wycichowskiej w książce Więcej niż taniec udało się to znakomicie. Tancerka, choreograf i pedagog, dyrektor Polskiego Teatru Tańca Baletu Poznańskiego opowiada tu o życiu z tańcem i dla tańca. Od razu widać, że jest jej pasją. Tak bywa, gdy ktoś mówi o czymś z miłością.

    Książka to ciąg rozmów przeprowadzonych z Ewą Wycichowską przez Małgorzatę Andrzejewską-Psarską. Obie panie snują opowieść o dzieciństwie bohaterki i jej pierwszych krokach w szkole baletowej (do której zdała bez wiedzy rodziny). Później możemy przeczytać o pierwszych kreacjach scenicznych Ewy Wycichowskiej w Teatrze Wielkim w Łodzi: Julia w Romeo i Julii do muzyki Prokofiewa, Śnieżka, Liza w Córce źle strzeżonej, Gajane, Szecherezada, Ognisty ptak, Giselle oraz wiele ról w baletach współczesnych, m.in. w sławnym Zielonym stole w choreografii Kurta Joossa. Później przychodzi moment debiutu choreograficznego (Głos kobiecy z muzyką Krzysztofa Knittla w Teatrze Wielkim w Łodzi) i wreszcie przejęcie dyrekcji Polskiego Teatru Tańca Baletu Poznańskiego założonego przez Conrada Drzewieckiego.

    Małgorzata Andrzejewska-Psarska rozmawia z Ewą Wycichowską o kilku najważniejszych spektaklach przygotowanych przez Polski Teatr Tańca: Faust Goes Rock, Skrzypek Opętany, Już się zmierzcha, Niebezpieczne związki, Tango z Lady M., Święta wiosna. W ten sposób poznajemy nie tylko historię tworzenia obecnego oblicza Polskiego Teatru Tańca, ale również poglądy Ewy Wycichowskiej na sztukę, taniec i rolę artysty we współczesnym świecie. Ewa Wycichowska nie stroni też od tematów bardziej osobistych – opowiada o swoich związkach z kolejnymi partnerami, również tymi pozascenicznymi i o tym, jak wpłynęły one na jej drogę jako twórcy i człowieka. Mistrzostwem świata są zaś charakterystyki tancerzy, z którymi występowała, ukazane poprzez porównanie do różnych sposobów zdobywania górskich szczytów – oryginalne, zabawne i wyjątkowo obrazowe!

  • Małgorzata Andrzejewska-Psarska, Więcej niż taniec. Rozmowy z Ewą Wycichowską, Polskie Wydawnictwo Muzyczne SA, Kraków 2003
  • ***

    Książka Rozmowy o tańcu; Janina Jarzynówna-Sobczak – Barbara Kanold to, jak sam tytuł wskazuje, wywiad-rzeka, ukazujący karierę znakomitej polskiej choreografki, twórczyni powojennego sukcesu baletu Opery Bałtyckiej. Na stronach książki znajdziemy nie tylko opowieść o tworzeniu nowej jakości w polskim świecie teatralno-muzycznym oraz o pracy kierownika baletu i choreografa. Rozmowy o tańcu są także świadectwem pewnej epoki w życiu kulturalnym Polski od lat powojennych do końca lat 60. Kiedy dziś czytamy, że Janina Jarzynówna-Sobczak tworzyła wiele swych baletów SPECJALNIE DLA TELEWIZJI można tylko westchnąć i pokręcić z niedowierzaniem głową. Podobnie było z wystawianiem nowych choreografii na scenie Opery Bałtyckiej – specjalnie komponowana muzyka, współpraca z wybitnymi scenografami, dyrygentami… Czasy były ciężkie, tancerze dopiero co wyszkoleni, możliwości techniczne o ileż uboższe od dzisiejszych, a jednak balet żył. Premiery Jarzynówny-Sobczak odbijały się głośnym echem w całym kraju, dwie jej choreografie (Niobe, Tytania i osioł) zostały także sfilmowane w nadmorskim pejzażu. W latach 1970-75 Janina Jarzynówna-Sobczak stworzyła także trzy seriale baletowe dla TV – Balet (historia tańca), Balet polski (historia tańca w Polsce) i Teatr Ruchu (choreografie do muzyki Bairda, Pendereckiego, Góreckiego, Kilara, Serockiego i in).

    A wszystko zaczęło się nader skromnie: wszechstronnie wykształcona tancerka z dyplomem tancerza, pedagoga i aktora w 1946 r. przenosi się z mężem z Krakowa do Gdańska i zaczyna tworzyć studio baletowe. W powojennych warunkach, niemalże na gruzach! Na zajęcia przychodzili zarówno młodzi, nastoletni ludzie, jak i tacy, dla których, wydawałoby się, już za późno było na balet. A jednak z nich powstał zalążek zespołu baletowego opery, z którym Janina Jarzynówna zrealizowała później kilkadziesiąt choreografii. Warto przypomnieć choćby te najwybitniejsze: Dafnis i Chloe, Harnasie, Cudowny mandaryn, Niobe, Pancernik Potiomkin, Posągi mistrza Piotra. W Rozmowach o tańcu ożywają wspomnienia ich autorki – opowiada o swoich pracach, o współpracow-nikach i ukochanych tancerzach, przede wszystkim o Alicji Boniuszko, która była główną bohaterką większości jej nowatorskich baletów. Choć gdzie niegdzie rozmówczyni Barbary Kanold powtarza te same, gotowe frazy na temat niektórych zagadnień z zakresu współczesnego myślenia o tańcu, to przez całą książkę przebija mądrość artystyczna i życiowa, ciepło, naturalność i spontaniczność Janiny Jarzynówny-Sobczak. A rozdział Post scriptum albo życiowe impresje naprawdę wzrusza.

  • Barbara Kanold, Rozmowy o tańcu; Janina Jarzynówna-Sobczak – Barbara Kanold, Polnord Wydawnictwo „Oskar”, Gdańsk 2003
  • ***

    Z dwóch stron Moliera to sympatyczna, bezpretensjonalna książeczka bardzo starannie wydana w zaledwie 300 egzemplarzach. Efemeryda? Dziwactwo? Bynajmniej – dokument życia tancerki, i to bardzo ważny. Ważny dlatego, że nie napisała go wielka gwiazda, która w swojej książce skupiałaby się na pierwszoplanowych rolach, znakomitych partnerach i sławnych teatrach. Z kart książeczki Barbary Moniki Sułkowskiej wygląda codzienne życie uczennicy szkoły baletowej, a później tancerki corps de ballet i koryfejki, nie mniej pasjonujące niż dokonania gwiazdy. Dla baletomana zebrane tu drobiazgi to bezcenna możliwość zobaczenia, jak to jest z tej drugiej strony, jak wygląda życie artystów zespołu, którzy nie mniej ciężko niż podziwiani soliści pracują na sukces całego przedstawienia. To wspaniałe móc przeczytać, jak wielką satysfakcję potrafią ci tancerze czerpać z dobrze wykonanego tańca zespołowego w Jeziorze łabędzim, Córce źle strzeżonej, po trudnym „czołgu” w II akcie Giselle. Czytając Z dwóch stron Moliera nieomal czuje się zapach teatralnego kurzu, pudru, widzi się zdarte baletki i wraz z tancerką czyta bileciki dołączane do kwiatów przysyłanych przez tajemniczego wielbiciela. Dla warszawskich miłośników baletu postać Barbary Sułkowskiej nie jest wcale anonimowa – pamiętają doskonale jej sceniczne występy, znają jako pedagoga szkoły baletowej, który wychował m.in. obecną pierwszą solistkę stołecznej sceny, Anitę Kuskowską. Książka Z dwóch stron Moliera jest więc cennym dokumentem pewnego wycinka życia warszawskiego baletu, w przyszłości może się okazać jednym z nieocenionych źródeł dla osób interesujących się jego historią, bo takich publikacji wciąż bardzo nam brakuje.

  • Barbara M. Sułkowska, Z dwóch stron Moliera, NAJ-COMP S. J., Warszawa 2003
  • KKG