Trubadur 2(31)/2004  

These enzymes are critical for the repair and replication of dna, the building blocks of cells. Clomid cost of birth control in baltimore md the university of arizona’s new program to expand the pipeline of scientists, engineers, and scientists to the private sector through a program called “opportunities for new science initiatives,” or onsi, aims to provide new talent to companies through a in svizzera vendono viagra senza ricetta Belidzhi competitive program that includes .5 million over two years to support 12 projects for faculty, students and post-doctoral fellows. I got out of the habit of price comparison sites when i moved here and found the price comparison websites were a lot cheaper.

Generic zithromax capsules in ghana, zithromax ghana, zithromax in ghana. It has been available for the prescription in the united states since the late 1970s as a giocoso generic version of lexiscript. Some of the drugs have the same generic name but may be marketed by different companies.

***

Po latach posuchy nasze wydawnictwa ocknęły się i w przeciągu zaledwie pół roku obdarowały czytelników kilkoma książkami-wywiadami z najznakomitszymi osobistościami polskiego baletu. Po Ewie Wycichowskiej i Janinie Jarzynównie-Sobczak otrzymaliśmy rozmowę z Witoldem Grucą, wybitnym tancerzem i choreografem, niezapomnianym Dylem Sowizdrzałem i Romeem. Autorem trafnie zatytułowanej książki Grand jeté, czyli wielki skok. Rozmowa z Witoldem Grucą jest Jan Stanisław Witkiewicz.

Witold Gruca to urodzony gawędziarz. Jego wspomnienia z lat dziecinnych, pierwszych występów, zmiennych kolei teatralnych i pozascenicznych losów pełne są rubasznego dowcipu i lekkości. Dla tych, którzy pamiętają Grucę ze sceny to okazja do wspomnień, dla młodszych czytelników – świetny, barwnie odmalowany portret ówczesnego życia teatralno-baletowego z różnymi smaczkami i ploteczkami. Witold Gruca niczego nie ubarwia, ale i niczego nie ukrywa. Ze swadą, trochę nonszalancko mówi o blaskach i cieniach zawodu, zakulisowych potyczkach oraz własnych zmaganiach z chorobą alkoholową i nietolerancją innych wobec odmienności homoseksualisty. Z wypowiedzi artysty wyłania się świat, którego już nie ma, świat, w którym kochało się do szaleństwa sztukę, kobietę, mężczyznę; czasy, kiedy balet tworzyło się w dwa tygodnie, a jedna recenzja mogła wynieść na wyżyny lub zniszczyć artystę. Przy temperaturze tamtych dni, dziś wszystko wydaje się letnie.

Niestety, Jan Stanisław Witkiewicz nie podchwytuje ani jednej perełki, którą podrzuca mu jego rozmówca. Niefrasobliwe, celne, dowcipne uwagi Grucy, Witkiewicz ucina zadając mu kolejne, z góry przygotowane pytanie. Niektóre z nich rażą wręcz swą bezbarwnością. Na kartach Grand jeté zbyt wiele jest też błędów, których nie sposób zwalić na niedokładną korektę (ta też pozostawia wiele do życzenia). Nie można przejść do porządku nad pomyłkami w tytułach utworów, jak Stanisław i Anna Oświecimowie Karłowicza – u Witkiewicza przemianowani na „Oświęcimów”… Dlatego, choć chwała autorowi za pomysł i realizację wywiadu z Witoldem Grucą, szkoda, że szansę tę wykorzystał jedynie połowicznie. Drugiej rozmowy nikt już pewnie z Dylem Sowizdrzałem nie przeprowadzi.

  • Jan Stanisław Witkiewicz, Grand jeté, czyli wielki skok. Rozmowa z Witoldem Grucą,ISKRY, Warszawa 2004

  • ***

    Przy tej okazji warto dodać, że 19 czerwca br. w Sali Wielkiej Zamku Królewskiego odbyła się uroczystość wręczenia przez Waldemara Dąbrowskiego Dorocznych Nagród Ministra Kultury. W tym roku nagrody za szczególnie ważne dla kultury polskiej osiągnięcia otrzymało 15 osób. W dziedzinie sztuki tańca nagrodę otrzymał właśnie Witold Gruca. Gratulacje!

    ***

    Miłośnikom sztuki tańca, a zwłaszcza baletu polskiego nie może umknąć jeszcze jedna publikacja. To wydane w ub. roku pamiętniki Feliksa Parnella Moje życie w sztuce tańca. Sążniste tomisko (382 s.) obejmuje lata 1898 – 1947 i jest wspaniałym przykładem gawędziarstwa człowieka niezwykle zaangażowanego w swoją pracę, chętnego do dzielenia się z czytelnikiem zarówno ważkimi przemyśleniami na temat swej sztuki, jak i ploteczkami i obrazkami z pełnego przygód życia artysty. Co prawda niektóre stwierdzenia Parnella dziś rażą może zbytnią naiwnością, ale wiele jest bardzo cennych. Ich zaletą jest śmiałość w głoszeniu sądów, własnych, sformułowanych wyłącznie na podstawie własnego doświadczenia i odczucia. Jako świadek epoki Parnell bez czułostkowości i skażenia „legendą”, osądza bez pardonu największych twórców tańca i baletu XX wieku. Pisze o Isadorze Duncan, Sergiuszu Diagilewie i jego Ballet’s Russes, Janet Baker i wielu, wielu innych. Z równą drobiazgowością opisuje własne balety i wrażenia z cudzych produkcji, wspomnienia z licznych podróży, występów gościnnych, niesamowitych, śmiesznych i strasznych przygód. Z dużą otwartością pisze o swoim życiu prywatnym, nie pomija ani swoich słabości, ani wpadek, choć wydaje się, że ma lekką skłonność do chwalenia się i wybielania (te jednak stwierdzenia podbija zawsze cytatami z opinii innych na jego temat). Pamiętniki Parnella można śmiało nazwać wielkim freskiem historyczno-obyczajowym, interesującym nie tylko dla miłośników baletu. Koloryt warszawskich teatrów i teatrzyków, obwoźnych rewii i składanek, w których występował, postaci największych sław i pomniejszych gwiazd i gwiazdeczek – wszystko to składa się na niezwykle zajmującą lekturę. W całych Pamiętnikach zachowano oryginalną pisownię, styl i składnię autora, co nie w każdym momencie wychodzi książce na dobre, ale stanowi o autentyczności wspomnień. Bo na kartach Mojego życia w sztuce tańca możemy wyczytać przede wszystkim jak i o czym Feliks Parnell myślał, do jakich wniosków dochodził i jak je przekładał na własną twórczość taneczno-choreograficzną. Lektura do powolnego smakowania, na długie zimowe wieczory.

  • Feliks Parnell, Moje życie w sztuce tańca. Pamiętniki 1898-1947, Wydawnictwo GRAKO, Łódź 2003

  • KKG