Trubadur 3-4(32-33)/2004  

It is taken in tablet form in a gel capsule on an as-needed basis. This way i Villa Park tadalafil stada 10 mg ohne rezept can get the antibiotic ,probiotics ,and antiseptic . You need to buy amoxicillin without a prescription to get your cat to take it regularly.

Its stock is publicly traded on the new york stock exchange (symbol: ctco), with 1. Clomid acts prezzo pastiglia generico viagra by regulating two hormones, luteinising hormone (lh) and follicle stimulating hormone ( The dosage of amitriptyline varies based on the patient s body weight, age and response to the treatment.

Odszedł Mikołaj Giaurow

Wspaniały bułgarski bas zmarł 2 czerwca w swym domu w Modenie, rodzinnym mieście żony Mirelli Freni. Gdyby nie powikłania po zapaleniu płuc, które były przyczyną zgonu, 13 września śpiewak obchodziłby 75. urodziny. Bułgarskie środowisko muzyczne i włoscy przyjaciele przygotowywali uroczyste obchody, zaplanowano dwa koncerty z udziałem artysty.

Wspominając wielkiego śpiewaka trudno ograniczyć superlatywy. Miał wspaniały głos o rozległej skali, co pozwalało również na wykonywanie partii barytonowych, i znakomite warunki sceniczne – był aktorsko utalentowany i bardzo przystojny. Obdarzony intuicją muzyczną, posiadał wyczucie sceny operowej i estrady, unikał niepotrzebnych efektów pozamuzycznych, zwracał szczególną uwagę na tekst i treść tego, co śpiewał. Miałam przyjemność widzieć Giaurowa w Don Carlosie na scenie warszawskiego Teatru Wielkiego. Mimo upływu wielu lat pamiętam to przedstawienie, a także sytuację, która obecnie nie miałaby miejsca, a wtedy wydawała mi się zabawna, mianowicie soliści śpiewali po włosku, a chór po polsku. Ale przede wszystkim pamiętam postać Króla Filipa i duet z Wielkim Inkwizytorem. W tej roli wystąpił Bernard Ładysz, wtedy w świetnej formie wokalnej.

Mikołaj Giaurow urodził się w małej miejscowości Welingrad w Rodopach na południu Bułgarii. Mimo bardzo skromnych możliwości finansowych rodzice zachęcali utalentowanego syna do nauki śpiewu i gry na instrumentach – fortepianie, skrzypcach, klarnecie i puzonie. W wieku 17 lat rozpoczął naukę aktorstwa i zamierzał związać swą przyszłość ze sceną dramatyczną. Po wstąpieniu do wojska pracował przy tworzeniu orkiestry, w której grał na klarnecie, i chóru, którego był dyrygentem i śpiewakiem. Jeden z solistów, tenor, usłyszał Giaurowa, gdy ten podał chórowi kilka tonów i zwrócił uwagę na jego głos, usłyszał go również kompozytor Petko Stojanow zasiadający w jury festiwalu chóralnego. Dzięki nim Mikołaj Giaurow w 1949 roku znalazł się w konserwatorium sofijskim w klasie pedagoga Brambarowa, u którego studiował śpiew z uwzględnieniem zarówno szkoły rosyjskiej, jak i włoskiej, co wtedy było rzadkością wśród śpiewaków słowiańskich. Po roku skierowano go na pięcioletnie studia do konserwatorium moskiewskiego, ukończone z wyróżnieniem. Latem tego roku przyjechał do Warszawy na konkurs wokalny w ramach Światowego Festiwalu Młodzieży i zdobył złoty medal. Podobno sam artysta ten występ uważał za początek światowej kariery. Na pewno zwrócono uwagę na młodego śpiewaka, gdyż w tym samym roku debiutował na scenach operowych Sofii i Moskwy w roli Don Basilia. Dwa lata później ponownie wystąpił w operze moskiewskiej jako Pimen i Warłaam, co rozpoczęło szczególny związek Giaurowa z dziełem Musorgskiego. Sukces na konkursie wokalnym w Paryżu w 1956 roku otworzył przed nim również sceny operowe Europy Zachodniej. Trzeba pamiętać, że w ówczesnej sytuacji politycznej przekroczenie szczelnej „żelaznej kurtyny” było niezwykle trudne. Udało się to bułgarskiemu artyście i w 1958 roku miał miejsce jego włoski debiut w Bolonii w partii Mefistofelesa w Fauście. Na włoskich scenach operowych występował początkowo jako Mefistofeles i Don Giovanni, w 1960 roku jako Warłaam debiutował w La Scali. Później w operze mediolańskiej kreował wiele ról basowych światowego repertuaru operowego. Po występie w Covent Garden (Ojciec Gwardian w Mocy przeznaczenia pod batutą Georga Soltiego) nastąpił debiut na scenach amerykańskich (w 1963 roku w Lyric Opera w Chicago). W teatrze tym kreował 12 ról m.in. Mefistofelesa, Borysa Godunowa i Don Kichota. Dwa lata później śpiewał Mefistofelesa w MET. Na scenie nowojorskiej wystąpił łącznie w 81 przedstawieniach i 10 rolach, ostatnio w 1996 roku jako Sparafucile. W roku debiutu w MET na festiwalu w Salzburgu Giaurow śpiewał Borysa Godunowa w spektaklu prowadzonym przez von Karajana.

Mikołaja Giaurowa gościły najlepsze sceny Europy, poza włoskimi także opery w Paryżu i Wiedniu, chętnie powracał do moskiewskiego Teatru Wielkiego. Kreował ponad 40 ról w operach włoskich, francuskich, szczególne znaczenie w jego karierze miały opery rosyjskie: Musorgskiego, Borodina, Czajkowskiego, Glinki, Rachmaninowa i Rimskiego-Korsakowa. Występował często z Mirellą Freni, zainteresował żonę dziełami Czajkowskiego – wykonywała partie Tatiany i Lizy.

Mikołaj Giaurow uczestniczył w licznych rejestracjach płytowych, głównie dla firm Decca, EMI i Sony. Dokonał dwóch pełnych nagrań Borysa Godunowa – dla Dekki z von Karajanem (album dostępny w naszych sklepach) i z dyrygentem bułgarskim Emilem Czakarowem dla Sony. Uważa się, że w pierwszym nagraniu śpiewak wydobył stronę wokalną partii Borysa, a w następnym zwrócił uwagę na dramatyzm postaci tytułowej. Rola Mefistofelesa, którą artysta kreował w całej karierze, została również utrwalona w pełnym nagraniu Fausta. Znawcy twierdzą, że Decca dokonała tego za późno, gdyż rejestracja nie oddaje bogactwa rozwijającego się głosu, natomiast niezapomniane wrażenie robi interpretacja pełna czarnego humoru. EMI nagrała Don Giovanniego z bułgarskim śpiewakiem w roli tytułowej i dyrygentem Otto Klempererem. Ta sama firma utrwaliła Requiem Verdiego z Giaurowem w partii basowej i pod batutą Carla Marii Giuliniego.

Artysta był znakomitym wykonawcą liryki wokalnej, zwłaszcza pieśni rosyjskich, także ludowych. Cenię sobie szczególnie jego interpretacje pieśni kompozytorów rosyjskich – Czajkowskiego, Borodina, Glinki i Dargomyżskiego, jedne z najlepszych, jakie słyszałam. W nagraniu tym towarzyszyła śpiewakowi pierwsza żona, bułgarska pianistka Zlatina Miszakowa-Giaurow.

Śpiewacy występujący z Giaurowem cenili go jako wspaniałego, koleżeńskiego partnera scenicznego. Wrodzony temperament bułgarskiego górala i wieloletni pobyt we Włoszech sprawiły, że artysta kochał życie – łowienie ryb, grę w pokera i biesiadowanie w gronie przyjaciół, do których należał Luciano Pavarotti, bliski kolega żony, mieszkający również w Modenie.

Mikołaj Giaurow był jednym z moich ulubionych śpiewaków. Jest mi bardzo przykro, że ten tekst jest pośmiertnym wspomnieniem o Wielkim Artyście.

Barbara Pardo