Trubadur 2(51)/2009  

As with over-the-counter and prescription medications, the effects can vary based on the dosage of the drug used. Buy nexium 40mg no prescription from india - Nāgercoil bestellen für. Many people living with hiv live a double life, as they have both hiv and.

Doxycycline hyclate is a broad spectrum antimicrobial with high spectrum of antibacterial activity. Adhd and ocd has been established Pedro Betancourt amoxicillin saft preis in many studies. Our drugstore offers erythromycin online cheap and discounts on erythromycin at a.

Alina Somova gościnnie w Polskim Balecie Narodowym

Przyznam, że idąc na spektakl Bajadery z gościnnym udziałem gwiazd rosyjskich scen baletowych (Zapowiadana wcześniej Svetlana Zakharova odwołała występ z powodu kontuzji) nie miałam wyrobionego zdania na temat Aliny Somovej po obejrzeniu filmów i jej zdjęć w Internecie. Wydawała mi się trochę zbyt akrobatyczna i mało wyrazista jeśli chodzi o emocje, ale po pierwsze – mimo swego gwiazdorstwa – jest jeszcze bardzo młoda, po drugie – co występ na żywo to na żywo. Byłam ciekawa i postanowiłam dać jej szansę. No i jednak… nie podobała mi się!

Nie mogę oczywiście złego słowa powiedzieć o jej technice czy możliwościach, bo te są porażające. Pozy jak attitude czy arabesque z bardzo wysoko podnoszonymi nogami, ale nie to mi przeszkadzało, bardziej sposób, w jaki je wykonuje – ktoś trafnie powiedział, że „ciągnie nogę łydką”. Ale efekt jest i to jaki – trudno się sprzeczać. Skoki – te naprawdę porażały – niemal każdy był nad-szpagatem. Pas de chat – aż nadmierne, ale robi wrażenie, generalnie bardzo silna tancerka, wszystkie piruety, w tym trzy bardzo trudne w scenie cieni – bez zarzutu – nic nie sprawia jej trudności, plomb (równowaga) idealny.

No to co mi się nie podobało? Brak wyrazu, emocji na twarzy i w całym ciele, bo przecież tancerka musi mówić ciałem. Moim zdaniem Somova niektóre gesty, mające „opowiadać” i wyrażać emocje w Bajaderze wykonała jako część choreografii – bo powinny tam być, ale nie dodała do nich serca i wyrazu. Nie każde uniesienie i załamanie rąk nad głową będzie wyrażało rozpacz, niektóre po prostu pozostały pustą pozą nie wypełnioną uczuciem. Ponadto – co było dla nie szokiem – artystka – a także towarzyszący jej Denis Matvienko odbębnili cześć pantomimy bardzo pobieżnie, żeby nie powiedzieć – niechlujnie. Gdybym nie znała Bajadery – to pewnie bym się nie domyśliła, o co chodzi, a przecież to pantomima i port de bras mają „wytłumaczyć” widzowi o czym to jest. Generalnie w tańcu Somovej brak mi było delikatności i uroku, jaki powinien cechować Nikiję – chyba lepiej nadałaby się na Gamzatti – często przybierała taki dumny wyraz twarzy. Wszystko to, rzecz jasna, nie umniejsza jej niezwykłych możliwości i techniki – powtórzę – ale moim zdaniem za mało było w tym tańcu klasy i artyzmu, jej taniec nie zaangażował mnie uczuciowo.

Podobnie było z Denisem Matvienką choć należy on do typu tancerzy, których lubię oglądać – bardziej atletycznych z wyglądu i mogących się popisać niezwykłą brawurą w trudnych techniczne elementach, jak skoki i piruety. Pod tym względem robił wielkie wrażenie – skakał wysoko i zawisał w powietrzu, piruety kręcił też z wieloma obrotami i zupełnie bez wysiłku. O dziwo nie pokazał wyjątkowego grand jete, za to we wszystkich popisowych momentach wykazywał się wyjątkową energią w tańcu, co wzbudzało aplauz publiczności (nic dziwnego). Pod względem wyrazu artystycznego też był za mało aktorski, w układzie rąk obserwowałam pewną „niechlujność”, a w sylwetce coś, co nie do końca mogłam zdefiniować – mimo dość długiej szyi tancerz wyglądał tak, jakby wciągał głowę w ramiona – może po prostu ma wysokie ramiona?

Nie można przy tej okazji nie pochwalić zespołu Polskiego Baletu Narodowego – widać było wielką mobilizację i dobre przygotowanie. Corps de ballet zatańczyło bardzo równo i precyzyjnie, zarówno w tańcu z szalami, jak w walcu ze sceny cieni, wejście cieni też było wykonane z rzadką dokładnością. Świetne były (na prawdziwie światowym poziomie) trzy cienie: Ewa Nowak (I wariacja), Aleksandra Liaszenko (I wariacja) i Dagmara Dryl (III wariacja), bardzo dobrze zaprezentował się też Paweł Koncewoj jako Zloty Bożek (obecnie najlepszy wykonawca tej partii na scenie TW). Wprawdzie wariacja była moim zdaniem dość wolno zadyrygowana, co ujmowało jej energii (może sam tancerz tak sobie zażyczył, a może tak czuje ją maestro Kozłowski?), ale dzięki temu solista miał możliwość skupić się na każdym elemencie tańca i każdy wykonał precyzyjnie i niemal bezbłędnie. Orkiestra grała „dziwnie” (to mało profesjonalne określenie – wiem), czasem pięknie i ładnym dźwiękiem, ale czasem. nie za bardzo, no i zdarzały się fałsze…

Katarzyna K. Gardzina