Trubadur 4(13)/1999  

Order free of charge, and can save money when you buy from the best online pharmacy in the us. Tamoxifen is a selective estrogen receptor modulator which is used in treating menopausal symptoms, as well as Puente-Genil prednisolon 50 mg hund kaufen in the treatment of premenstrual syndrome, and is the first drug used in women to be prescribed as an over-the-counter remedy for the prevention of breast cancer. I found this bike frame at a vintage store at my local market.

These cells are characterized by a strong immunoreactivity to the follicular cell markers, such as 3a4 antibodies. It is Cassino available as a tablet (25 mg) and can be taken as needed. We are also happy to recommend products from other well known online pharmacies.

Mam radość życia
Rozmowa z Dyrektorem Artystycznym Teatru Wielkiego – Opery Narodowej, Jackiem Kaspszykiem

Trubadur: Jest Pan jedną z niewielu osób, które na pytanie dziennikarzy: Czy jest Pan szczęśliwy? odpowiadają bez wahania: Tak. Czy to Pana filozofia życiowa?

– Jacek Kaspszyk: Mam radość życia, bo nie bardzo sobie wyobrażam, jak można pracując w kręgu sztuki być człowiekiem nieszczęśliwym. Trzeba umieć się cieszyć tym, co się robi, trzeba pozytywnie patrzeć na świat, na życie, bo inaczej nie wydaje mi się, żeby można było cokolwiek w życiu zrealizować.

W bardzo młodym wieku oznajmił Pan światu, że zostanie dyrygentem. Skąd tak wcześnie tak dojrzała decyzja?

– Nie wiem. Nie chcę wymyślać teorii na ten temat, bo to nie byłoby szczere. Rzeczywiście fascynacja tą dyscypliną sztuki przyszła bardzo wcześnie. I cieszę się, że dzisiaj mogę realizować swoje dziecięce marzenia z ciągle tą samą satysfakcją i tą samą radością. I to jest najważniejsze.

Jedną z Pana ulubionych oper jest Aida. Czy może Pan wymienić tytuły pozostałych?

– Moich ulubionych oper jest bardzo dużo, nie faworyzuję jakiejś jednej, tak jak nie odważyłbym się wymienić na przykład jednego szczególnie dla mnie ważnego skrzypka, śpiewaka czy dyrygenta. To jest niemożliwe. Mam bardzo dużo ukochanych utworów i może dlatego jestem takim optymistą. Dzięki temu każdy mój koncert jest dla mnie ważny. Inaczej te najważniejsze koncerty byłyby z tym jednym utworem, a wszystkie pozostałe musiałyby być siłą rzeczy mniej ważne. Mając dużo ważnych i ukochanych rzeczy, więcej ważnych i najważniejszych rzeczy udaje się w życiu zrealizować.

W pewnym momencie swojego życia, w pewnym momencie swojej artystycznej kariery, zdecydował się Pan wyjechać na stałe z kraju. Zamieszkał Pan w Londynie. Dlaczego akurat Londyn? Czy miejsce to jest Panu szczególnie bliskie?

– Londyn od wieków jest bardzo liczącym się ośrodkiem sztuki. To szalenie ważne. Istotne jest też to, że moja agencja koncertowa, mój generalny management mieści się właśnie w Londynie. A poza tym bardzo lubię Brytyjczyków i uważam, że bardzo wygodnie się z nimi żyje, bo wtedy, kiedy chce się mieć stuprocentową prywatność, to nikt w nią nie ingeruje, nikt nie zagląda w okna.

Wrócił Pan po wielu latach do kraju. Jakie widzi Pan zmiany, jeśli chodzi o życie kulturalne?

– Myślę, że po trudnych latach najintensywniejszych przemian w Polsce zacznie się teraz okres wewnętrznej stabilizacji. Sztuka jest dziedziną, która jako pierwsza najdotkliwiej odbiera wszystkie gwałtowne zmiany w kraju. Nie należy jej jednak w żadnym wypadku lekceważyć – nawet z ekonomicznego punktu widzenia, bo ona jest wizytówką kraju. Bez życia kulturalnego na wysokim poziomie możemy bardzo łatwo stać się miejscem w Europie, na świecie, tylko do prowadzenia interesów i to interesów krótkoterminowych. Biznesmen przyjeżdżający do naszego kraju ma poza swoim życiem zawodowym jeszcze czas na hobby czy życie towarzyskie. Jeżeli życie kulturalne kraju stoi na niskim poziomie, to taki biznesmen będzie tu przyjeżdżał tylko w interesach, na możliwie krótko i zaraz wracał tam, gdzie może normalnie mieszkać i funkcjonować, gdzie może uczestniczyć w życiu kulturalnym na wysokim poziomie.

A jak ocenia Pan to, co się teraz dzieje w Teatrze Wielkim?

– Utarło się stwierdzenie, że w Teatrze Wielkim „coś się dzieje”. Nikt jeszcze nie zdefiniował, co się dzieje, nikt też właściwie nie chce przyjąć takiej w sumie dość banalnej prawdy: że jeżeli artysta – każdy artysta, w każdej dyscyplinie muzycznej – wie, co należy robić i robi to logicznie i dobrze, to natychmiast może być dobrze. Jeżeli na przykład skrzypek świetnie gra, jego interpretacja jest logiczna i ma on na dodatek dar charyzmatyczny, to wtedy mamy do czynienia ze świetną produkcją artystyczną. Jeżeli natomiast brakuje któregoś z tych elementów, to wtedy taka produkcja jest niedobra. Teatr Wielki nie stanowi pod tym względem żadnego wyjątku. Myślę, że jeżeli jego produkcje artystyczne są dobrze zrealizowane, to znaczy, że w teatrze „dzieje się” dobrze. Oczywiście – jak wszędzie, tak i tu znajdą się lepsze i gorsze strony. Myślę, że bardzo często demonizujemy pewne fakty, mówiąc: „O, tu jest bardzo źle”, nie definiując tego, co jest złe. A ta definicja i recepta na poprawienie tego, co jest złe, jest, okazuje się, szalenie prosta. Nieraz chcemy skomplikować wszystko – może w jakimś takim poczuciu, że to, co jest już tak skomplikowane, że aż trudne do zdefiniowania, to wtedy jest poważne. Myślę, że to się nie odnosi tylko do teatru, ale do całego naszego kraju. Ze zdumieniem patrzę, jak ludzie skutecznie chcą zamazać obraz rzeczywistości i zrobić węzeł gordyjski na wszystkim, na czym się da, w poczuciu, że wtedy będziemy mieć wielką powagę.

Po powrocie do kraju objął Pan stanowisko Dyrektora Artystycznego Teatru Wielkiego – Opery Narodowej. Jakie są konsekwencje łączenia tej funkcji z karierą artystyczną?

– To jest po prostu tylko jeden obowiązek więcej. Czy to komplikuje życie? Myślę, że to w dużej mierze zależy od charakteru. Ja akurat lubię pracować, mnie praca nie męczy, nie wytrąca z równowagi. Oczywiście jest to bardzo poważny obowiązek. Dwukrotnie już byłem zmuszony podziękować za to stanowisko, nie widząc możliwości pogodzenia go z moimi pozostałymi planami zawodowymi. Zawsze traktowałem tę propozycję bardzo poważnie. Za trzecim razem było to możliwe, pomyślałem, że spróbuję. Oczywiście jest to bardzo skomplikowane czasowo, ale ja akurat nie mam większych problemów z organizacją, tak że nie czuję dyskomfortu i udaje mi się, jak sądzę, godzić wszystkie moje obecne obowiązki zawodowe.

I znajduje Pan także czas na swoje pozamuzyczne zainteresowania?

– Każdy dzień ma 24 godziny i jest tylko kwestią wewnętrznej energii, czy się na wszystko znajdzie czas. Pewien optymizm i otwartość na życie są na pewno bardzo pomocne. Nie mogę narzekać, że nie mam czasu na swoje życie pozazawodowe – no, może czasem chciałbym pójść na jakąś wystawę, czy do teatru i nie mogę, albo nie mam takiego komfortu psychicznego, żeby to w stu procentach odebrać, ale w jakiś bardzo dramatyczny sposób nie muszę rezygnować ze swoich zainteresowań ubocznych. Uważam, że trzeba je mieć i trzeba je realizować, nie można się zamykać tylko w jednej dyscyplinie.

A zdradzi nam Pan, co to są za uboczne zainteresowania?

– Nie chciałbym ich wymieniać. Nie traktuję na przykład czytania książek jako zainteresowania, bo to generalnie sprawia przyjemność. Lubię malarstwo, ale też go nie traktuję jako hobby. Wszystko, co jest związane ze sztuką, zawsze mnie szalenie interesowało. Interesuję się też sportem, ale bez żadnej przesady, wyłącznie dla przyjemności, bez presji, że koniecznie trzeba być najlepszym, raczej wyłącznie dla przyjemności. Lubię jeździć na nartach i grać w tenisa i robię to, kiedy mam na to ochotę, nie planując, że w zimie koniecznie jadę na narty, a latem pływam do upadłego. Teraz może ubolewam, że nie gram w tenisa, bo nie mam z kim. Znaczków nie zbieram.

Do którego roku ma Pan zapełniony kalendarz?

– Do 2003 roku. Oczywiście mówię tylko o większych projektach.

Mówił Pan kiedyś, że chce się zająć reżyserią…

-… i nadal chcę. Jeszcze nie czuję się w stu procentach do tego przygotowany, ale ciągle o tym myślę. Zawsze było we mnie to marzenie i mam nadzieję, że uda mi się to kiedyś zrealizować. Nawet niekoniecznie musiałaby to być opera. Ja w ogóle bardzo kocham teatr i bardzo bym chciał się także w tej dyscyplinie sprawdzić. Ale to są jeszcze dalsze plany.

Dziękujemy za rozmowę.

Rozmawiały: Danuta Grochowska i Agnieszka Kłopocka