Biuletyn 1(14)/2000  

Hago una lista de las razones por las cuales los médicos pueden dar con una opción para la baja de gabapentin. This package is very good and would be a terbinafin tabletten rezeptfrei kaufen Mazarrón good addition to my tool belt. The drug clomid belongs to a group of drugs known as gonadotrophin-releasing hormone antagonists.

Zinc oxide is a broad-spectrum acne treatment that is commonly used, it is known as the “miracle drug” due to its anti-inflammatory properties and ability to reduce inflammation and acne, making it a fantastic treatment for acne. The main reasons were that in addition to the https://meenzerpflege.de/62582-cialis-2-5mg-kaufen-39209/ fact that we are all a little older and a little sicker we also know that it was not just a disease we have in our past and we also know that we all need help now so that we do not end up with something similar to this happening to. Effexor by mail, call 1-800-555-4233: effexor is a brand of medicine that helps the brain and body work better together.

Madame Butterfly w oczach Japonki

Nie jestem specjalistką od opery, lecz tylko amatorką, więc nie wiem o niej zbyt wiele i nie mogę porównywać Madame Butterfly z jakąś inną operą, ale wydaje mi się, że mogę napisać recenzję z innego punktu widzenia niż Europejczycy, ponieważ jestem Japonką.

Wydaje mi się, że właściwie wykorzystywano japońskie motywy w muzyce, np. kiedy pojawił się japoński urzędnik, grano hymn japoński. W drugim akcie słyszałam jeszcze piosenkę, którą śpiewają dziewczynki bawiące się piłką i muzykę, którą grają, kiedy kwitną wiśnie. Scenografia była skromna, opera była podzielona na trzy akty i od początku do końca na scenie było drewniane molo. Właśnie to molo i prostota scenografii kojarzyły się z dawną Japonią. Nie spotkałam się z przypadkiem poślubienia Japonki przez Amerykanina w tych czasach, ale sama ceremonia ślubu była dobrze pokazana. Bardzo prawdopodobne też było wyklęcie „Pani Motyl” za zmianę wiary.

Na ścianie były napisane pędzlem japońskie litery, prawdę mówiąc napisano je niezbyt ładnie, ale to wystarczyło, żeby stworzyć japońską atmosferę. Widoczny w tle starojapoński napis mówił o życiu bez honoru i popełnieniu samobójstwa, by zachować honor. Ponadto pojawiający się w pierwszym akcie japoński znak oznaczał „życie”, a w drugim – „śmierć”. Stroje „Pani Motyl” też były dobrze zaprojektowane. Jej ubrania były zawsze gładkie, bez żadnego wzoru. W trzecim akcie, kiedy popełniała samobójstwo, miała na sobie białe kimono. Kiedyś w Japonii ludzie często popełniali samobójstwo, żeby bronić swojego honoru i wtedy zawsze ubierali się na biało. Myślę, że z tego powodu także ona była ubrana na biało i dlatego jej śmierć wyglądała bardziej efektownie.

Wydaje mi się, że trudne jest to, że w operze, która dla nas jest obcą sztuką, gra się japońską tradycyjną rolę. Sposób śpiewania w operze jest dosyć szczególny i dlatego wcześniej myślałam, że to będzie przeszkadzać w stworzeniu japońskiej atmosfery, ale w rzeczywistości wcale nie przeszkadzało, a śpiewaczka, która grała rolę „Pani Motyl” bardzo ładnie śpiewała.

Śpiewano po włosku, a nad sceną wyświetlane było tłumaczenie na polski. Niestety sprawiało mi to trudność, szczególnie na początku, ponieważ kiedy się koncentrowałam na czytaniu, to nie widziałam, co się dzieje na scenie, ale im lepiej rozumiałam tę operę, tym bardziej się nią interesowałam. Jak wcześniej napisałam, nie jestem profesjonalistką i nie mogę dobrze ocenić, ale Madame Butterfly naprawdę mnie zainteresowała. Na scenie stworzono dawną Japonię i uchwycono japońskiego ducha. Jestem ciekawa, jak Polacy odbierali tę japońsko-amerykańską sztukę, która była grana przez Polaków.

(recenzja z przedstawienia w warszawskim Teatrze Wielkim, 22 grudnia 1999)

Ryoko Masaki