Biuletyn 2(15)/2000  

Once you receive your order, please complete and return the buyer order form as instructed on the back of your invoice with your order number and a check payable to buyer. The wockhardt promethazine price antibiotic amoxicillin is a good choice if your symptoms do not subside. In addition, the body requires long-term treatment to maintain the concentration of sertraline in the therapeutic range [21].

Some side effects of clavulanate include rash and stomach pain. This is a drug that is designed to be used on and off, not in https://omnianews.it/97348-pillola-cialis-generico-78919/ one continuous session. After this price went down to 0, then down to 0, it was finally sold for a price of ,000.

Spotkanie z Kazimierzem Myrlakiem

Po spotkaniu z Jadwigą Romańską pojechaliśmy do Nowej Huty, aby uczestniczyć w spotkaniu z cyklu Piękne głosy opery polskiej, prowadzonym przez redaktor Annę Woźniakowską. Gościem spotkania był znany i lubiany tenor, solista Opery Krakowskiej i Warszawskiej Opery Kameralnej, pan Kazimierz Myrlak. W niezwykle miły i ciepły sposób przywitała nas Pani Teresa Poprawa, z Nowohuckiego Domu Kultury im. C. K. Norwida:

– Witam bardzo wszystkich klubowiczów. Dla tych, którzy nie wiedzą nic o tym stowarzyszeniu, powiem tylko, że klub „Trubadur” zrzesza miłośników opery (dużo na ten temat jest napisane w dzisiejszym „Dzienniku Polskim”, bardzo dziękujemy redakcji). Klub wydaje swój Biuletyn, w którym przeczytać można o wszystkich aktualnych wydarzeniach w kraju i za granicą. Dzisiaj są z nami ludzie, którzy redagują ten Biuletyn i są to, ku mojemu zaskoczeniu, ludzie młodzi. Dzisiejszy wieczór, już ósmy z kolei, poprowadzi redaktor Anna Woźniakowska.

A ja namawiam Państwa do zapisywania się do Klubu – powiedziała Pani Anna Woźniakowska. – Zachęcam również do płacenia składek, bo, jak się dowiedziałam, Klub wystąpił o dotację Ministerstwa Kultury i Sztuki, niestety bezskutecznie. Uratowałoby ich 2 tys. złotych. I cieszę się, że Biuletyn redagują ludzie młodzi.

I nagle okazało się, że mamy sponsora! Pan Roman Hennel, którego wystawę oglądaliśmy zarówno w Radiu, jak i Nowej Hucie, powiedział, że może sponsorować Biuletyn. Wiadomość przyjęto rzęsistymi oklaskami. O obrazach artysty pisaliśmy w poprzednim Biuletynie. Teraz mogliśmy posłuchać, co Pan Roman Hennel opowiada o swoich operowych obrazach.

– Muzyka i malarstwo pozornie się nie łączą – mówił artysta. – Muzyka przebiega w czasie, podczas kiedy malarstwo jest statyczne. Ale według mnie te sztuki się łączą, często mówi się przecież, opisując swoje wrażenia, o barwie dźwięku, barwie głosu, a to świadczy, że jedna dziedzina sztuki „wnika” w drugą. W trakcie przedstawienia widzimy przecież dekoracje, kostiumy, grę świateł i jednocześnie słyszymy muzykę.

– Wszystko zaczęło się od oczarowania muzyką i głosem ludzkim. Fabuła opery przynosi mi pomoc. Właściwie moje operowe obrazy nie są ilustracjami oper, nie chciałbym, aby tak było. To bardziej synteza treściowa i sytuacyjna. Najbardziej charakterystyczne momenty oper usiłuję przedstawić za pomocą plam barwnych, linii oraz osób, które biorą udział w spektaklu. Czasem jest tak, że jest to synteza jednego najbardziej charakterystycznego aktu opery, jak np. w „Cyganerii”. Przedstawiłem akt II, bardzo wesoły w przeciwieństwie do aktu I, III i IV, zabawę przy stoliku na tle domów paryskich. Innym razem synteza jest przedstawiona w postaci rebusu literowego. Np. „Tosca”. W literę T wpisane są dwie postaci – Tosca i hrabina Attavanti, litera S zawiera Scarpię. Następnie jest Cavaradossi i strzelający do niego żołnierze. W tle jest jeszcze zamek Anioła. Po prawej stronie jest ciemne niebo z gwiazdami, po lewej – przedstawiłem wschód i ten dramatyczny moment. Czasem dominuje postać ludzka, a czasem charakterystyczny moment, np. w „Halce” przedstawiłem arię „Gdybym rannym słonkiem…”. To są sprawy trudne, nie zawsze się to mi udaje. Chciałbym, żeby była to synteza muzyczna, treściowa. W jakimś sensie poprzez obraz chciałbym przedostać się za kulisy opery, chciałbym być i autorem dekoracji, kostiumów, i muzykiem, i śpiewakiem.

Podczas spotkania z Kazimierzem Myrlakiem mieliśmy okazję posłuchać kilku nagrań archiwalnych artysty. Gość wykonał również kilka pieśni (na fortepianie grała Pani Małgorzata Westrych). Pani Anna Woźniakowska wspominała swoje spotkania z artystą. Szczególnie mocno utkwił jej w pamięci wspaniały duet z Jadwigą Romańską z Don Pasquale.

– Było to dla mnie naprawdę niezapomniane przeżycie – opowiadała Pani Anna Woźniakowska. – Ich głosy cudownie zgadzały się. Wszystko zaczęło się właśnie w Polskim Radiu. Ale nie w tym budynku, w którym Państwo dzisiaj byliście. To było w starym pałacyku przy ulicy Szlak, gdzie miałam przyjemność spędzić 30 lat. Zresztą teraz, jak wychodzę z domu, często łapię się na tym, że jestem w połowie drogi na ulicę Szlak, zamiast aleję Słowackiego. W latach 60. Echo Krakowa i Radio Kraków organizowały konkursy dla śpiewaków amatorów. Z tych konkursów wyszli wspaniali polscy artyści, laureatami byli m. in. Wiesław Ochman, Alicja Pągowska, Jerzy Sypek i właśnie Kazimierz Myrlak.

– Śpiewałem z kolegą w chórze kościelnym – opowiadał Kazimierz Myrlak. – I to kolega namówił mnie do wzięcia udziału w tym konkursie. W Państwowej Szkole Muzycznej w Krakowie uczyli przede wszystkim Anna Kaczmarowa i Włodzimierz Kaczmar. I trzon Opery Krakowskiej stanowili tzw. kaczmarowcy, w Operze Krakowskiej śpiewała Jadwiga Romańska i „kaczmarowcy”.

Artysta w niezwykle interesujący sposób opowiadał o swojej drodze artystycznej, o swoich występach w Operze Krakowskiej i Warszawskiej Operze Kameralnej. Podobnie jak w przypadku Jadwigi Romańskiej, nagrania artysty wydane na płytach analogowych nie zostały wznowione na kompakcie. I tak słuchaliśmy np. wspaniałej arii z opery Haydna Aptekarz, nagranej wraz z zespołem Opery Kameralnej. Kazimierz Myrlak śpiewa ładnym tenorem lirycznym, o wspaniałej koloraturze i ciepłym brzmieniu. Zresztą głos artysty do tej pory nic nie stracił ze swojej świeżości, o czym mogliśmy się przekonć podczas występu „na żywo” – artysta wykonał dwie pieśni Karłowicza, Serenadę Schuberta oraz O sole mio.

Słuchaliśmy również wspaniałego nagrania arii Andréa Chenier. Ale artysta przyznał, że cała rola byłaby dla niego zbyt mocna. – W ogóle jeśli nie jest się tenorem bohaterskim, a ja takim nie jestem, trzeba bardzo uważać, by nie śpiewać partii zbyt forsowych. Ale ten problem dotyczy zresztą wszystkich śpiewaków i wszystkich typów głosu – dodał Kazimierz Myrlak.

Całe spotkanie przebiegło w niezwykle miłej i serdecznej atmosferze. A zebrani goście częstowani byli kawą, herbatą i ciastkami. Dziękujemy!

(red)