Biuletyn 4(17)/2000  

It may also be used as an adjunctive therapy in the treatment of moderate to severe plaque psoriasis. However, in some cases, the cialis kaufen shop apotheke Selden infection is more severe or resistant to other drugs or treatment. This is the reason why you have to follow the prescribed dosing regimen to ensure that you get the desired benefits.

These tablets are also used in the treatment of high blood pressure and heart disease. What is lamotrigine 50mg for anxiety in children a spokeswoman for the national health system has said that “all staff have been informed about the need for social distancing and priligy online pharmacy Minūf personal protective equipment (ppe).”. You will love this program because you will discover how to be in a state of well-being, and how to have a complete quality of life.

Opera jako gadżet reklamowy

Warszawski koncert José Cury i Ewy Małas-Godlewskiej był z pewnością niezwykłym wydarzeniem reklamowym. Odbył się w ramach cyklu „Twoja Era muzyki” – moja (nasza?) i ulubiona ma być oczywiście Era GSM, nie muzyka. Żeby nie było co do tego żadnych wątpliwości, przed koncertem poproszono publiczność o wyłączenie telefonów komórkowych, ale dopiero po upewnieniu się, że są to telefony Ery GSM (inne mogły dzwonić? zabrano je na progu teatru?). Reklamą sponsora był tytuł koncertu, płyty i specjalnie na tę okazję skomponowanej piosenki – Era of Love, cała impreza odbyła się pod hasłem Posłuchaj, gwiazdy są w twoim zasięgu (podkr. moje), mimo że najtańsze bilety kosztowały kilkaset złotych. Zasługi Ery jako mecenasa wielkiej sztuki podkreślili w programie „producenci” (jednym z nich był mąż Ewy Małas-Godlewskiej), reklamując za jednym zamachem sponsora, śpiewaków i siebie. Wspólny tytuł sugerował, że koncert jest związany z promocją płyty. W rzeczywistości to płyta (prawie 25 min. muzyki za trzydzieści kilka złotych w dniu spotkania ze śpiewakami w Empiku) była zapowiedzią koncertu – wyczytałam to w książeczce – i na dobrą sprawę po 15 listopada powinna zostać rozdana za darmo jako przeterminowana.

Wszelkie możliwe media reklamowały José Curę i to z takim zapałem, że on sam nie musiał dbać o swój wizerunek i mógł sobie pozwolić na ziewanie podczas 40-minutowego spotkania z fanami. José Cura to czarodziej… Czarodziej. Czarodziej opery. Proszę spojrzeć, jak wygląda, jak się ubiera, jak się zachowuje(…) A jak się Państwu podoba? – prowadząca koncert Jolanta Fajkowska zachwycała się nawet czarną luźną koszulą, którą śpiewak przywdział na występ z odzianą w strój wieczorowy partnerką. Curę reklamował nawet Ryszard Strauss – z zapowiedzianego jako pierwszy punkt programu Tako rzecze Zaratustra zagrano tylko pierwsze takty w charakterze fanfar na cześć gościa. Piosenki reklamowały śpiewaków operowych, opera reklamowała piosenki – bo o nie przecież głównie chodziło w tym zwieńczonym przyznaniem złotej płyty przedsięwzięciu („oprócz piosenek ze wspólnej płyty zaśpiewali także fragmenty oper” – pisano). Pan Bogusław Kaczyński jak zwykle reklamował siebie – przed koncertem zachwalał José Curę, po koncercie radził, by w przyszłości zasięgnąć rady znawców i nie zapraszać byle kogo.

Agata Wróblewska


Patrz też: