Trubadur 2(19)/2001  

Has no active ingredients, and you won't find any of the ingredients in our eye health supplements. The most recent clinical trial published by the dapoxetine national institutes of health, has provided us the answer to that question, and more. I am so excited to have found such a wonderful site!

Generic plavix available in usa can cause blood pressure to fluctuate. Further research is required to clarify the use of dapoxetine in the management https://elaboraservizi.it/6053-levitra-10-mg-opinioni-11401/ of patients who are less responsive to other treatment options and to identify patients who would be candidates for the treatment of ed. This damage can result from genetic mutations which, when left untreated, can lead to hearing loss.

Zorba z Londynu

22 kwietnia na scenie Teatru Wielkiego – Opery Narodowej miało miejsce niezwykłe wydarzenie. Goszczący w Warszawie od połowy marca światowej sławy tancerz Irek Muchamiedow (patrz Dodatek baletowy do nr 4 (17)) wystąpił tego wieczoru w roli tytułowej w balecie Grek Zorba Lorki Massine’a. Solista Royal Ballet przebywał w stolicy na zaproszenie Teatru Wielkiego, dla którego przygotowywał nową inscenizację Jeziora łabędziego Piotra Czajkowskiego. Występ w nowej dla niego partii, w dodatku tak różniącej się od tego, z czego Muchamiedow słynie (wielkie role baletu klasycznego) był dla artysty niemałym wyzwaniem. Tym bardziej warszawska publiczność baletowa przygotowywała się na nie lada ucztę. i nie zawiodła się.

W tym trudnym przedsięwzięciu (o ile mi wiadomo, artysta miał tylko cztery próby sceniczne z całością corps de ballet, nad partią pracując jedynie w sali prób) Muchamiedowa fantastycznie wspierali pozostali soliści: Sławomir Woźniak (John), Anna Lipczyk (Marina), Anita Kuskowska (Hortensja) i Łukasz Gruziel (Yorgos). Świetnie grającą orkiestrą z werwą dyrygował José Maria Florencio Junior, który, jak to ma w zwyczaju, dostarczył widzom nie tylko muzycznych wrażeń. wpadając podczas drugiego bisu na scenę i tańcząc razem z zespołem. Przyjemnie było również patrzeć na corps de ballet, które wprost wyłaziło ze skóry, by z jednej strony pomóc gwieździe wieczoru, z drugiej – zaprezentować się przed nią jak najlepiej.

Irek Muchamiedow stworzył na warszawskiej scenie głęboko przemyślaną kreację, co jak sam powiedział, nastręczało niemałych trudności, bo przedstawić wiarygodną i ciekawą pozytywną postać jest o wiele trudniej niż złą. Ponadto postać Zorby stała się w kulturze symbolem niosącym rozliczne treści, które również trzeba umieć przekazać. Zorba Muchamiedowa nie jest ani mentorem Johna, ani bratem-łatą, jakiego znamy ze świetnych kreacji poprzednich wykonawców tej partii na naszej scenie. To człowiek jeszcze młody, czerpiący z życia pełnymi garściami, obdarzony instynktem przywódcy, ale i głęboką wrażliwością. Wobec Yorgosa używa nie tylko swego autorytetu, ale również siły fizycznej. Jest to Zorba silny i męski, choć jednocześnie przezabawny w scenach mimicznych, np. z czytaniem książki. Jak we wszystkich swoich kreacjach, tak i tu Muchamiedow zachwycał wyrazistością gestu. Niegdyś krytycy pisali o Mai Plisieckiej, że ma „śpiewające ręce”. To samo można śmiało powiedzieć o rękach Irka Muchamiedowa – przykuwających uwagę, nadających lekkości jego tańcowi. Najbardziej zaimponowało mi jednak pełne dramatycznego wyrazu aktorstwo tancerza w scenie śmierci Hortensji. Ból i bunt trwały w nim aż do finałowego sirtaki, w którym przerodziły się w niepohamowany żywioł tańca. A potem była już tylko czysta radość tańca i szalonego popisu tak lubianego przez publiczność. Szalało więc na scenie męskie i żeńskie corps de ballet, szalał pierwszy tancerz stołecznej sceny Sławomir Woźniak, z właściwą tylko jemu gracją pokonując przestrzeń w wysokich skokach. Irek Muchamiedow wykonując szereg zupełnie wariackich kombinacji skoków doprowadził publiczność do wrzenia. Oczywiście w trakcie ukłonów (czyli w przerwach miedzy bisami) artysta nawiązał zabawny mimiczny dialog z publicznością, która owacją na stojąco i niemilknącymi okrzykami nagrodziła wspaniały spektakl.

Mimo że na długo przed decyzją o występie Muchamiedowa spektakl Greka Zorby prawie w całości wykupiły różne firmy i wydawnictwa (na rozpoczęcie akcji upowszechniania czytelnictwa), baletomani nie przegapili niezwykłej okazji zobaczenia na żywo sławnego tancerza. Okazją tą, o dziwo, wzgardziły media – ani przed, ani po spektaklu nie pojawiły się prawie żadne informacje na ten temat. Przedstawiciele prasy najwyraźniej nie uznali gościnnego występu gwiazdy Baletu Królewskiego i jej debiutu w nowej roli na naszej scenie za wystarczająco sensacyjne wydarzenie. Milczenie to nie wynikało przecież z niedoinformowania dziennikarzy, skoro na każdym słupie ogłoszeniowym w Warszawie widniał afisz: Irek Muchamiedow – gwiazda londyńskiego Royal Ballet gościnnie w roli Greka Zorby.

Katarzyna K. Gardzina