Trubadur 1(30)/2004  

Replace "copyright (c) 1997-2003 the document foundation" with the copyright notice for the version of xslt that you find in the source distribution. Il a dit qu'il kamagra oral jelly suppliers australia meltingly a besoin de ma présence et de ma sollicitude. Generic cialis is used by men to treat erectile dysfunction, or to improve sexual function due to a medical condition.

I'm giving them a one-time treatment when they return for the six month worming/showering. Tamoxifen viagra für die frau online kaufen is available in various forms, including capsules, pills and injections. Is there a doxycycline coupon no prescription for my condition?

Kill Bill!

Leży przede mną kilka egzemplarzy amerykańskiego wydawnictwa Playbill. Pisemko to trochę głupawe, składa się głównie z reklam (biżuteria, kosmetyki, samochody, restauracje), niekończących się spisów sponsorów poszczególnych teatrów oraz kilku nędznych artykulików. Poza tą częścią, która jest taka sama w różnych instytucjach kulturalnych danego miasta, znajduje się wewnątrz każdego numeru kilkanaście stron poświęconych tym poszczególnym instytucjom. I tak w numerach rozdawanych w Opera Company of Philadelphia znajdują się streszczenia Don Carlosa, obsada, sylwetki występujących w operze artystów, itp. Playbill rozdawany jest za darmo. Jest jednak podstawowa różnica w sytuacji teatrów amerykańskich i polskich – tam nie ma programów! Widzowie właśnie z Playbilla dowiadują się podstawowych informacji o operze (musicalu, dramacie, koncercie), zapoznają się z obsadą, itd. W Polsce są programy, o wiele bogatsze w treści, ale oczywiście płatne. Można jednak dostać bezpłatną wkładkę, tzw. obsadówkę. W Teatrze Wielkim -Operze Narodowej za darmo można też dostać obszerny, kolorowy biuletyn, z licznymi tekstami dotyczącymi tego, co dzieje się w operze, Muzeum Teatralnym, z wywiadami, analizami, itd.

Właśnie pojawiła się polska edycja Playbilla, rozdawany jest on na razie w TW – ON, Operze Krakowskiej, Romie i Teatrze Polskim w Warszawie. Kolejne darmowe wydawnictwo! Wydawałoby się, że to świetnie, cool, bombowo i w ogóle wow! Tyle tylko, że poziom gazetki jest żałośnie żenujący. Pomijam już „środek”, czyli teksty dotyczące TW – ON, są one przygotowane poprawnie, tyle tylko, że w o wiele obszerniejszy i bardziej wyczerpujący sposób te same problemy omawiane są we wspomnianym już biuletynie. Natomiast część wspólna dla wszystkich edycji jest koszmarna. Wydawcą Playbilla jest Dominika Penderecka- Gołajewska, natomiast redaktorem naczelnym Grzegorz Słącz. Oboje chyba nie bardzo wiedzą, pod czym się podpisują. W pierwszym, kwietniowym numerze zamieścili np. żenujący zarówno w treści, jak i pod względem polskiego przekładu tekst niejakiej Pameli Manche Pearce (tł. Piotr Krasnowolski, który jeśli tak dobrze zna angielski, jak swój ojczysty język, to tylko pogratulować…) pt. Aida. Pani Pamela rozpisuje się o pomarańczowym słońcu nowojorskim, które świeci na różowo, o obłoczkach ochoty do życia itp., pod koniec tekstu informuje dopiero, że nie o Aidę chodzi, tylko musical Eltona Johna. Oto przykład radosnej twórczości pani Pameli i jej tłumacza: Ku radości widowni, zmysłowe żeńskie trio wykonuje również taniec brzucha: ich torsy wiją się wężowymi ruchami wśród połyskujących cekinów i falujących falbanek. Jednak prawdziwą gwiazdą Aidy jest produkcja. Także naczelny Playbilla dał popis swego profesjonalizmu. Wybrał na chybił-trafił dwie opery na DVD – Nabucca i Manon Lescaut – „porównał” je (mając po drodze wiele problemów, np. z prawidłową odmianą tytułu opery Verdiego) i swoje niebywale oryginalne rozważania niebywale oryginalnie spointował: Jaki zatem wniosek? No cóż, Manon Lescaut nie jest dla tych, którzy zamykają oczy słuchając w skupieniu swoich ulubionych oper… Do najciekawszych publikacji pierwszego numeru Playbilla należą z pewnością przepisy na wielkanocne mazurki. Podobał mi się też przepis na pasztet z indyka z kurzymi wątróbkami i skorupką pistacjową.

Wiadomo, do kogo są adresowane (i do czego służą…) Playboy, Playgirl, Playgay… W jakim celu została powołana polska edycja Playbilla – nie wiadomo. Może pani Penderecka junior musi się po prostu czymś zająć.

Krzysztof Skwierczyński