Trubadur 2(31)/2004  

Do you like to write and have an idea, do you like to create or do something creative and not sure where to start? Lipitor atorvastatin 10mg 180 Bonney Lake sildenafil online bestellen tablets side effects. Clomiphene is used alone or in combination with other drugs.

It also treats other conditions, such as mouth sores, toothaches and skin rashes. The most significant action of the medication is the ability to take care https://autoverwertung-rottegger.de/73855-inderal-bestellen-9189/ of cancerous cells and viruses. The first one should be kept for a few hours after taking the drug and the second for eight hours and more.

Wręczenie Nagrody im. Andrzeja Hiolskiego

Podobnie jak podczas poprzedniej edycji Nagrody im. Andrzeja Hiolskiego, także i w tym roku wręczenie nagród odbyło się w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej oraz… po raz pierwszy w Warszawskiej Operze Kameralnej. W głównym foyer TW 9 maja nagrody za najlepszą kreację operową sezonu 2000/2001 otrzymali soliści stołecznej sceny Iwona Hossa i Adam Kruszewski.

Gości powitał dyrektor Jerzy Bojar, który podkreślił, jak ważne jest, że nagroda zostaje wręczona w teatrze, w którym przez tyle lat swe najznakomitsze kreacje prezentował właśnie Andrzej Hiolski. Dyrektor Bojar życzył laureatom równych sukcesów na tej i innych operowych scenach. Przewodniczący jury Jacek Melchior zabierając głos przypomniał historię nagrody i jej poprzednich laureatów: Izabellę Kłosińską, Ewę Podleś, Wojciecha Drabowicza i Annę Cymmerman. Przewodniczący usprawiedliwiał jury, że z takim opóźnieniem przyznaje nagrody za kolejne sezony artystyczne, ale zaznaczył, że będzie dążył do tego, by w przyszłości Nagrody im. Hiolskiego mogły być wręczane niedługo po sezonie, za który zostały przyznane. Warto dodać, że praca w jury to działalność honorowa i czasochłonna. Jurorzy muszą bowiem zapoznać się z nagraniami video kilkudziesięciu spektakli operowych z całej Polski, aby poznać kreacje nominowanych artystów i spośród nich wyłonić laureatów. Dlatego jeszcze raz bardzo dziękujemy wszystkim znamienitym osobom ze świata muzycznego, które zgodziły się zostać jurorami. W III edycji Nagrody im. Andrzeja Hiolskiego byli to: Jacek Melchior (przewodniczący), Ewa Łętowska, Krystyna Szostek-Radkowa, Jerzy Marchwiński i Tadeusz Strugała oraz nasi klubowi koledzy Katarzyna Walkowska (sekretarz) i Krzysztof Skwierczyński.

Laureaci Iwona Hossa i Adam Kruszewski otrzymali z rąk przewodniczącego jury piękne statuetki, dyplomy pamiątkowe oraz kwiaty. Po uroczystym wręczeniu w imieniu obojga artystów głos zabrał Adam Kruszewski, pani Iwona Hossa stwierdziła, że woli „potrzymać mikrofon”. Adam Kruszewski podziękował jurorom i naszemu Klubowi za wyróżnienie, tym dla niego cenniejsze – jak podkreślił – że noszące imię Andrzeja Hiolskiego. – Gdyby nie Andrzej Hiolski, nigdy bym nie śpiewał. Od dziecka, kiedy usłyszałem po raz pierwszy na płycie czy w teatrze głos Andrzeja Hiolskiego, wiedziałem – ja chcę takim głosem śpiewać. I tak pozostało – wspominał Adam Kruszewski.

Szczególnie miłe były też dla nas słowa prof. Jerzego Marchwińskiego, członka jury – Nagroda Andrzeja Hiolskiego jest czymś niezwykłym. Ten, który był być może jednym z największych naszych artystów współczesności, rzeczywiście zasłużył swoim dziełem, swoim wysiłkiem, aby móc promować młodych wstępujących dziś artystów. Chciałbym od siebie powiedzieć kilka słów uznania dla inicjatorów tej nagrody, Klubu Miłośników Opery „Trubadur” i Fundacji „Opera” – to ich entuzjazmem, ich inicjatywą, ich zapałem karmiona jest ta idea. Jest to coś doprawdy godnego najwyższego uznania. Jak zaznaczyłem, mówię tylko we własnym imieniu. Oprócz uznania dla inicjatorów, dla organizatorów, dla teatru, który wspiera istnienie tej nagrody, chcę dodać, że zaszczyt, przeżycie, jakim jest bycie jurorem, poznawanie tych kilkunastu nominacji, daje mi niezwykłe doświadczenie, ponieważ nigdy nie byłoby mnie fizycznie stać, żeby móc obejrzeć przedstawienia operowe właściwie wszystkich polskich teatrów. Natomiast oglądanie i ocenianie tych przedstawień na video daje mi wielką szansę zorientowania się w poziomie tego wszystkiego, co się dzieje w naszym kraju. Tak się składa, że pół mego życia jestem poza krajem, mam możność oglądania w różnych miejscach świata różnych produkcji i muszę Państwu powiedzieć, że porównanie naszego kraju wypada bardzo pozytywnie, bardzo obiecująco. To, co się dzieje w naszych teatrach operowych jest dowodem siły i witalności naszej kultury muzycznej. Oceniając laureatów, których wyłoniliśmy w tej edycji, a chyba też w poprzednich, miałem wrażenie oceniania prawdziwych wielkich talentów, prawdziwych artystów, już w tej chwili. Jestem przekonany, że bodziec, zobowiązanie, jakim będzie ta nagroda, pomoże im wejść jeszcze wyżej do Parnasu sztuki.

Po części oficjalnej przyszła kolej na część artystyczną, która okazała się minikoncertem laureatów z towarzyszeniem pianistki Anny Marchwińskiej. – Podziękujemy tak, jak umiemy, śpiewając nasze ulubione arie – zapowiedział Adam Kruszewski. Dzięki temu usłyszeliśmy fragmenty ról, za które soliści TW-ON otrzymali Nagrodę im. A. Hiolskiego. Iwona Hossa z aktorskim zacięciem, brawurowo wykonała arię Hanny Któraż to, która… ze Strasznego dworu, a Adam Kruszewski wykonując Credo z Otella na chwilę przedzierzgnął się w przewrotnego Jagona. Scena – być może, ale główne foyer Teatru Wielkiego na pewno nie słyszało dotąd takiego śpiewania! Na koniec zabrzmiał jeszcze jeden operowy hit – niespodzianka nawet dla organizatorów uroczystości. Iwona Hossa i Adam Kruszewski zaśpiewali duet La ci darem la mano z Don Giovanniego W. A. Mozarta. Słynny duet w ich wykonaniu, choć z fortepianem i wśród marmurów foyer, przemienił się w najprawdziwszą scenę zalotów, zakończoną pełnym galanterii pocałunkiem, który Don Giovanni (Adam Kruszewski) złożył na dłoni Zerliny (Iwona Hossa). Zebrani goście – członkowie „Trubadura”, jurorzy, dziennikarze i koledzy ze sceny – nagrodzili artystów długotrwałymi oklaskami. Później przy lampce wina i słodkościach przygotowanych przez teatr mogliśmy już indywidualnie złożyć laureatom nasze gratulacje, chwilę pogawędzić i oczywiście zrobić pamiątkowe zdjęcia. Składamy dyrekcji Teatru Wielkiego – Opery Narodowej serdeczne podziękowania za pomoc w przygotowaniu tej miłej uroczystości.

***

Nagrodę za najlepszy debiut operowy sezonu 2000/2001 wręczyliśmy Annie Radziejewskiej 15 czerwca na scenie Warszawskiej Opery Kameralnej. Był to wieczór uroczystej inauguracji XIV Festiwalu Mozartowskiego, który w tym roku WOK otworzyła spektaklem Łaskawości Tytusa. Laureatka Nagrody im. Andrzeja Hiolskiego wykonała spodenkową partię Annia, obok niej wystąpili: Mirosława Tukalska (Sesto), debiutująca w partii Vitelli Małgorzata Rodek, Marzanna Rudnicka (Servilla), Leszek Świdziński (Tytus) i Józef Frakstein (Publio). Orkiestrę poprowadził po raz pierwszy Kai Bumann. Po przerwie dyrektor Stefan Sutkowski poprosił publiczność, by po zakończeniu przedstawienia przez chwilę pozostała na miejscach, ponieważ na scenie odbędzie się jeszcze uroczystość wręczenia Nagrody im. Andrzeja Hiolskiego solistce WOK. Tak też się stało. Po ukłonach i owacji dla wykonawców na scenie pojawił się dyrektor Sutkowski oraz Krzysztof Skwierczyński i Katarzyna Walkowska. Krzysztof przypomniał krótko ideę nagrody oraz przedstawił członków jury III edycji. Podchodząc do laureatki, powiedział – Sądzę, że dzisiejsze przedstawienie dowiodło słuszności naszego wyboru i wręczył Annie Radziejewskiej pamiątkowy dyplom, kwiaty od Klubu i nagrodę pieniężną, którą otrzymują laureaci nagrody za debiut. Podczas gdy publiczność, wśród której nie zabrakło pokaźnej reprezentacji „Trubadura”, oklaskiwała laureatkę, gratulacje składali jej koledzy ze sceny. Każdy z nich ofiarował Annie Radziejewskiej jedną piękną różę, przygotowaną specjalnie na tę okazję. Zabawnie wypadły gratulacje od Mirosławy Tukalskiej, która do końca postanowiła nie wychodzić z męskiej roli Sesta i wręczając kwiaty cmoknęła laureatkę w rękę. Rozpromieniona Anna Radziejewska, również w kostiumie męskim, odwzajemniła się koleżance głębokim przyklękiem.

Mniej oficjalna, za to bardzo ciepła i rodzinna część uroczystości odbyła się w ogrodzie zimowym WOK, gdzie przy winie, kawie i ciasteczkach był czas na prywatne gratulacje i miłe rozmowy. Szczególne gratulacje złożył Annie Radziejewskiej dyrektor Stefan Sutkowski – Nasza droga Nagrodzona! Cieszę się niezmiernie, że ten wieczór zakończył się tak pięknie, że ta nagroda została wręczona tu, w tym teatrze, przy takiej okazji. Cieszę się, że nagrodzona została właśnie ta rola, że był to Rinaldo, że był to „nasz” Händel. Cieszę się też, że była to nagroda przyznana przez naszą wierną publiczność, gratuluję pomysłodawcom i organizatorom, bo to, co robią, jest bardzo słuszne i potrzebne.

Obdarowana przez dyrektora Sutkowskiego naręczem czerwonych róż laureatka nie kryła wzruszenia.

Dziękuję bardzo jury za nagrodę, za dostrzeżenie właśnie tej mojej roli. I ja cieszę się, że mogłam debiutować właśnie tu, w tym wspaniałym teatrze i to taką wielką i wspaniałą partią. To bardzo miłe, że w dodatku przyniosła mi ona taką nagrodę.

Później Anna Radziejewska odbierała jeszcze liczne gratulacje – m.in. od członków jury, których reprezentowali prof. Krystyna Szostek-Radkowa i Monika Strugała, małżonka Tadeusza Strugały (który niestety nie mógł być obecny na uroczystości). Nie zabrakło powinszowań od profesora Jerzego Artysza, pedagoga laureatki, która obecnie jest asystentką profesora na wydziale wokalnym Akademii Muzycznej w Warszawie, oraz gorących słów podziękowań od członków „Trubadura”.

Redakcja


Patrz też: