Trubadur 3(44)/2007  

The fda is now working with the pharmaceutical industry to draft new guidelines for use of the prescription drug. The product is manufactured at a facility licensed by the korea health terbiderm tabletten preis Mosta and medical service administration. Structure and activity of the enzymes in the gut of lactic acid bacteria.

We have all read these reviews, which we would like to add our own personal experience to. The online no prescription drug ativan, viagra effetti collaterali impotenza amoxicillin and generic cefuroxime are available in generic and generic cefuroxime form, with different strengths, dosing forms and dosage schedules. Farmacia online levitra 50 mg canada buy vardenafil online canada - lowest price, free shipping buy vardenafil online uk.

Gali baletowej czar

Gala baletowa to doskonały pomysł, by uczcić wyjątkową okazję, to także sposobność do zebrania datków na cel charytatywny lub po prostu do zgromadzenia w jednym miejscu wielu doskonałych tancerzy. W ubiegłych latach podobne wieczory odbyły się w stolicy z okazji 400-lecia stołeczności miasta oraz pod hasłem „Artyści baletu sprawnym inaczej”. Wówczas jedną z atrakcji był na przykład występ nastoletniej Magdaleny Wałęsówny, uczennicy szkoły baletowej w Gdańsku. Z kolei dzięki gali z okazji 400-lecia Warszawy można było zobaczyć na stołecznej scenie Carlę Fracci, Irka Muchamiedowa i Miako Yoshidę oraz wielu znakomitych solistów europejskich scen.

Gdy oglądamy spektakl baletowy, zaledwie w kilku momentach artyści maja okazję popisać się pełnią swych umiejętności – w tańcach solowych, czyli wariacjach i duetach. Podczas gali baletowej rzecz ma się inaczej: zaproszeni do udziału w takim wieczorze soliści wykonują wyłącznie takie właśnie popisowe fragmenty baletów, dzięki czemu gala zamienia się w swoisty pojedynek na skoki i piruety, najbardziej widowiskowe elementy tańca. Gala baletowa to niezwykła okazja dla tancerzy, aby pokazać się w najbardziej popisowych fragmentach baletów, nawet tych, których nie ma w repertuarze sceny, na której występują. Mogą przygotować wariacje lub pas de deux, o którym od dawna marzą, a publiczność ma okazję oglądać taneczne fajerwerki, mimo że np. całej Esmeraldy, Rajmondy lub Płomienia Paryża nigdy nie zobaczy. Tak było także podczas Rosyjsko-Polskiej gali baletowej, która odbyła się 14 października w Operze Narodowej w ramach sezonu kultury rosyjskiej w Polsce. Rosja przecież to z dawien dawna potęga baletowa, stąd reprezentacji tej sztuki i to na najwyższym poziomie nie mogło zabraknąć w programie sezonu przygotowanego przy współudziale Instytutu Adama Mickiewicza. Wieczór spędzony w towarzystwie księżniczek, sylfid i łabędzi zza wschodniej granicy przypomniał warszawskim widzom o paru pięknych tytułach baletów, które u nas zupełnie się nie pojawiają. Dobrze by było, aby przypomniała sobie o nich także dyrekcja Teatru Wielkiego, która generalnie traktuje sztukę baletową po macoszemu.

Zestawienie solistów i tancerzy Teatru Maryjskiego z Petersburga, Teatru Bolszoj z Moskwy i solistów Opery Narodowej wcale nie wypadło na niekorzyść tych ostatnich, choć warto zdać sobie sprawę, że goście nie reprezentowali w większości „pierwszego garnituru” swoich scen, a nawet znalazła się wśród nich solistka z nie najwyższych lotów zespołu Baletu Kremlowskiego. Na scenie królowała Wiktoria Tierioszkina z Petersburga, która w pas de deux ze Śpiącej królewny pokazała klasyczną nieskazitelność linii, pozy i harmonii ruchów. Prawdziwa primabalerina! Nieco gorzej pasowała do roli Julii w scenie balkonowej, ale potrafiła zagrać i oddać ruchami niezwykle giętkiego ciała to, czego brakowało jej z racji warunków scenicznych (tancerka jest bardzo wysoka i szczupła). Dzień wcześniej można ją było podziwiać jako Odettę-Odylię gościnnie tańczącą z warszawskim zespołem. Przyćmiła wszystkich, włącznie ze swym partnerem Adrianem Fadiejewem. Słaby poziom warszawskiego spektaklu wręcz nie licował z jej maestrią i zwyczajnie było mi wstyd, że zespół baletowy i orkiestra nie było odpowiednio przygotowane do tego wyjątkowego bądź co bądź przedstawienia.

Reszta gości rozporządzała dobrą techniką, jednak z wykończeniem ich prezentacji i wyrazem artystycznym było różnie. Aleksandra Timofiejewa z Baletu Kremlowskiego zbyt daleko posunęła taneczną manierę i jej występy zarówno w „czarnym” pas de deux Odylii, jak i w tańcu rosyjskim były przerysowane. Nelli Kobachidze, tańcząca w pierwszej części wieczoru w „białym” akcie Jeziora łabędziego jako łabędzia księżniczka, pięknie płynęła przez scenę, jednak jej prowadzenie rąk dalekie było od klasycznych kanonów. Najsłabiej zaś wypadła Tarantella w choreografii Balanchine’a, zinterpretowana przez Timofiejewą i Jana Gadowskiego.

Polacy przy Rosjanach nie wypadli źle. Obdarzony wyrazistą osobowością sceniczną Marcin Krajewski z humorem wykonał wariacje z Córki źle strzeżonej i swój popisowy numer – miniaturę Les Bourgeois do piosenki Jacquesa Brela. Obdarzony silną osobowością sceniczną od razu zawojował publiczność, cieszy pojawienie się tego tancerza nareszcie na polskiej scenie. We fragmencie Córki… towarzyszyła mu wschodząca gwiazda stołecznej sceny Agnieszka Pietyra z wdziękiem wcielająca się w postać wesołej Lizy. Znakomici soliści naszej sceny – Izabela Milewska i Maksim Wojtiul – w pas de deux z Dziadka do orzechów dali pokaz klasycznej elegancji i perfekcji tanecznej, a Wojtiul ukazał swe bardziej żywiołowe oblicze w brawurowym Hopaku z Tarasa Bulby, rzeczy z przyczyn oczywistych zupełnie u nas nie wykonywanej. Dobrze wypadła też Marta Fiedler w scenie finałowej z Oniegina, gorzej jej partner Siergiej Basałajew, nie rozporządzający dostateczną do tej trudnej choreografii techniką. Nie wiem za to co robiła w programie gali polka z Balu kadetów – infantylny numer pasujący raczej do gal noworocznych. Zainteresował mnie za to występ kolejnego nowego nabytku naszego zespołu – Władymir Jaroszenko w wariacji z Bajadery pokazał żywiołowy i lekki skok, to zadatek na dobrego tancerza.

Wstyd tylko, że przy gościach oraz przed licznie zgromadzoną publicznością nie popisały się dwa stołeczne zespoły. Orkiestra TW-ON pod batutami Łukasza Borowicza i Tadeusza Wojciechowskiego grała kompozycje Czajkowskiego i Prokofiewa tak, jakby nuty do tych utworów widziała po raz pierwszy w życiu. Corps de ballet natomiast, towarzyszące artystom w pierwszej części w II akcie Jeziora…, jeszcze nigdy chyba nie tańczyło tak nierówno i bez wdzięku. Bardzo niepokojący symptom, zwłaszcza że nadal (od ubiegłego roku) zespół żeński występuje w okrojonym składzie.

Katarzyna K. Gardzina