Trubadur 1(50)/2009  

A few points in this review about the use of ivermectin for control of sarcoptic mange (sarcoptes scabiei) are of interest in relation to the use as an antiparasitic agent against another mite (sarcoptes scabiei var. There are many different Sapulpa levitra online apotheke factors that play into the cost of your medications. There is a wide range of products on the market that contain priligy 60 mg.

Clomid 50 mg tablets or capsules are taken at the same time every day until your treatment. Proteins are known Dzyarzhynsk as the building blocks of life. The most common side effects are sedation , constipation , and fatigue .

Czarodziejskie głosy na Zamku

Czarodziejskie głosy to kolejny już cykl koncertów, przygotowany przez panią Aleksandrę Busztę-Bąk na Zamku Królewskim. Tak, jak poprzednie (ostatnio Muzyka europejskich dworów w 2007), charakteryzuje się on znakomitym doborem wykonawców i materiału. Moim zresztą zdaniem (i mam powody przypuszczać, że nie jest to zdanie odosobnione) cykl tegoroczny jest najwspanialszy. Wprawdzie, kiedy to piszę, ostatni (5) koncert jeszcze się nie odbył, ale cztery dotychczasowe były naprawdę magiczne i wywarły na licznie zgromadzonych w Sali Wielkiej Zamku Królewskiego melomanach ogromne wrażenie. Każdy koncert, jak zwykle, opatrzony był fachowym komentarzem autorki, Aleksandry Buszty-Bąk.

Zaczęło się w styczniu od „trzęsienia ziemi” wedle recepty Alfreda Hitchcocka. Urszula Kryger, której aksamitny głos nieustająco mnie urzeka i która w pieśniach osiąga niesłychane mistrzostwo, zaprezentowała – w doborowym notabene towarzystwie (Tomasza Herbuta na fortepianie i Tomasza Strahla na wiolonczeli) – bardzo ciekawy repertuar. W pierwszej części były to utwory kompozytorów znanych niekoniecznie z pieśni, kojarzonych raczej z wielką sceną i wielkim repertuarem (Hector Berlioz, Charles Gounod, Jules Massenet, Jacques Offenbach, César Franck).

O mistrzostwie Urszuli Kryger nie trzeba już nikogo przekonywać, ale jeśli ktoś odczuwał jakikolwiek niedosyt (ja nie) wywołany pewną jednostajnościa tego repertuaru, to część druga recitalu musiała porwać każdego. Znakomita mezzosopranistka przedstawiła utwory tylko dwóch kompozytorów. Pierwszy z nich to Ned Rorem (rocznik 1923) – kompletnie nieznany szerszemu, a nawet węższemu gronu melomanów (Ostatnie pieśni Wallace’a Stevensa); drugi znany bardziej jako dyrygent – André Prévin, urodzony w 1930 roku (Wokaliza na głos, wiolonczelę i fortepian i cztery pieśni na te same instrumenty).

Po takiej inauguracji apetyty słuchaczy znacznie wzrosły, a ich cierpliwość została wystawiona na trudną próbę, ponieważ na następny koncert musieli czekać aż trzy miesiące.

W hiszpańskim kręgu to tytuł koncertu kwietniowego, a jego bohaterami byli: Jadwiga Rappe – alt, Magdalena Makowska – skrzypce i Mariusz Rutkowski – fortepian. Na niezmiernie interesujący program złożyły się nie tylko utwory autorów hiszpańskich (m.in. pieśni Manuela de Falli do słów Federica Garcii Lorki i Siedem ludowych pieśni hiszpańskich), ale także wspaniałe Pieśni hiszpańskie Dymitra Szostakowicza i pieśni Z albumu hiszpańskiego 2 Hugo Wolfa. Z właściwym sobie temperamentem Jadwiga Rappe wydobyła całe bogactwo znanych i – niesłusznie – nieznanych perełek, będąc zresztą autorką przekładu filologicznego większości wykonywanych pieśni, dzięki czemu nawet nie znający języków słuchacze mogli w pełni docenić jej interpretację.

W maju słuchacze i widzowie mieli rzadką okazję zapoznania się z oryginalnymi instrumentami, przywiezionymi z Brazylii przez jednego z aktorów wieczoru, prof. Jerzego Artysza. Wraz ze swoją najwybitniejszą wychowanką, Anną Radziejewską, doskonale znaną nie tylko w Polsce oraz towarzyszącym im na lutni i psałterium Marcinem Zalewskim, poprowadził nas Śladami trubadurów, truwerów i … przez kilka krajów i kilka epok, utrzymując przybyłych melomanów w jednakowym, czarodziejskim nastroju, zgodnie z tytułem cyklu. Wieczór wypełniły autentyczne kantyczki, pastorałki i berżeretki, głównie z okolic Morza Śródziemnego, a także utwory Purcella i Dowlanda. Wśród przedstawionych utworów znalazł się też cudowny Lament Ariadny Claudio Monteverdiego, przepięknie „wyłkany” przez Annę Radziejewską. Kolejny niezapomniany koncert…

Przedostatnie (czerwcowe) spotkanie o nieco przewrotnym tytule Solo z kwartetem (wystąpiły cztery osoby) przeniosło nas znowu bliżej współczesności. Wystąpili: Olga Pasiecznik – sopran, Natalia Pasiecznik – fortepian, Krzysztof Bąkowski – skrzypce i Rafał Kwiatkowski – wiolonczela. Zaprezentowali Pieśni różnych narodów Ludwiga van Beethovena, Aarona Coplanda Trio Vitebsk oraz Dymitra Szostakowicza Satyry (Obrazki z przeszłości) i 7 wierszy Aleksandra Błoka. Olga Pasiecznik raz jeszcze potwierdziła nie tylko swój kunszt wokalny, ale również wspaniałe aktorstwo, szczególnie frapujące w Satyrach do słów Saszy Czornego, choć oczywiście osoby nieznające rosyjskiego nie mogły w pełni tego docenić (szkoda, że nie postarano się o przetłumaczenie tekstu).

Wszystkie dotychczasowe koncerty dzięki wzbogaconemu instrumentarium (zazwyczaj recitale ograniczają się do schematu „wokalista-fortepian”) bardzo zyskały na oryginalności – na długo pozostaną w pamięci słuchaczy.

Tym bardziej, że ostatni (wrześniowy) koncert, którego główną atrakcją miał być – tak bardzo lubiany przez wielu klubowiczów Jarosław Bręk – nie obniżył wysokiego poziomu tegorocznego cyklu, tak wspaniale zaplanowanego przez panią Aleksandrę Busztę-Bąk.

Ewa Tromszczyńska