Trubadur 1(50)/2009  

With the cheapest online pharmacy you can easily get what you need at the best price. A combination drug is used in the treatment viagra sandoz 100 mg of acne. They are both the same: the two most important points for any new business, at least: your products should come from a reliable source; you need to be confident that the products you sell have not been through any kind of troubles.

Lexapro buy online no script for an acute case of scopolamine-induced paranoia. Tamodex 20 price is a medicine used to relieve men's symptoms of prostatitis (bph) and can be https://beyazbonbon.com/68516-paxlovid-uae-price-68089/ taken for 3 months. Com is the most effective and cost-efficient way to buy and treat your pc problems.

Don Giovanni w Krakowie
Druga premiera w nowym gmachu

Krakowska Opera sięgnęła po arcydzieło Mozarta już po raz trzeci. Pierwszą inscenizację tej opery zrealizowano w roku 1969 (Kazimierz Kord, Henryk Tomaszewski), a drugą w 1996 (Kai Bumann, Tadeusz Bradecki). Aktualną powierzono Łukaszowi Borowiczowi (kierownictwo muzyczne) i Michałowi Znanieckiemu (reżyseria).

W dzisiejszych realizacjach operowych dominuje reżyseria. To wizja reżysera kształtuje obraz sceniczny, a muzyczna fotografia postaci opery podporządkowana jest koncepcji reżyserskiej. Nie zawsze są to „zderzenia” łagodne. Należę do pokolenia, które w operze odnajduje piękno muzyki i śpiewu. I wolę, gdy całość jest dosłownie zgodna z librettem (w zakresie przede wszystkim czasu i miejsca akcji). W omawianej inscenizacji akcja, a co za tym idzie scenografia i kostiumy, oparte zostały na filmie Federica Felliniego Osiem i pół. Muzycznie przyjęto tzw. „wersję wiedeńską” opery (skreślono więc drugą arię Don Ottavia i sekstet finałowy, a dodano duet Zerliny i Leporella). Zabiegi, zwłaszcza reżysera, miały zdecydowany wpływ na atmosferę spektaklu. Choć Łukasz Borowicz to dyrygent wielce utalentowany, potrafiący wydobyć z partytury i orkiestry wszystkie szczegóły i subtelności muzyczne, to przecież w tej wspaniałej muzyce Mozarta nie zawsze udało się połączyć w tym wykonaniu elementy lekkiej, pogodnej komedii z akcentami dramatycznego napięcia czy nawet tragizmu.

Wokalnie spektakle zdominowane zostały przez odtwórcę partii tytułowej, młodego, a już sławnego w świecie barytona Mariusza Kwietnia. Według libretta Don Giovanni jest osobą bez wieku: z jednej strony namiętny i uwodzicielski, z drugiej dojrzały i doświadczony i pewnie trochę już znudzony. I taką postać stworzył Mariusz Kwiecień, choć reżyser „ustawił” go raczej jako zmęczonego, przeżywającego kryzys wieku średniego mężczyznę. A śpiewał znakomicie, pięknym, bogatym w barwie, nośnym głosem. Śpiewający w drugiej premierze tę partię Włoch Donato di Gioia niczym specjalnym się nie wyróżniał.

Z dwóch odtwórców partii Leporella i głosowo, i postaciowo lepszy był solista Opery Śląskiej Zbigniew Wunsch niż kolejny Włoch, Massimiliano Gagliardo. Podobnie zresztą jak i śpiewający Don Ottavia (ukazanego jako transwestyta!?) Rafał Bartmiński zdecydowanie górował nad Włochem Pablem Cameselle. Bartmiński dysponuje swobodnie prowadzonym tenorem o ciekawej, ładnej barwie. Ma przy tym znakomitą aparycję sceniczną. Partię Masetta z powodzeniem wykonywali Przemysław Rezner i Damian Konieczek, a Komandora Volodymir Pankiv i Remigiusz Łukomski.

Postaci kobiece w Don Giovannim to osobny rozdział. Donna Anna jest osobą nieodgadnioną. Czy rzeczywiście uwiódł ją Don Giovanni? Czy naprawdę opanowana jest nienawiścią do niego i chęcią tylko zemsty? Czy autentycznie kocha Don Ottavia? W obu premierach w postać tę wcieliła się Katarzyna Oleś-Blacha. Nie dała jednoznacznej odpowiedzi na postawione pytania, ale głosowo mogła zadowolić. Jej głos, ciekawy w barwie, bardzo swobodny w górnych rejestrach, wydaje się, iż stopniowo dojrzewa, nabiera głębi i ciemniejszej barwy. Donna Elwira to porzucona kochanka, całkowicie z tym faktem niepogodzona. Wciąż kocha swego idola, wciąż oczekuje jego do niej powrotu i to czyni postać jej trochę śmieszną. Wykonująca ją Włoszka Anna Chierichetti niczym nie zaimponowała, śpiewała natomiast po prostu poprawnie. Znacznie więcej prawdy wniosła w tę rolę Karina Skrzeszewska, dysponująca przy tym nośnym, bardzo ładnym i ciepłym w brzmieniu głosem. I wreszcie rozerotyzowana Zerlina. Jeden z najwdzięczniejszych wizerunków kobiecych Mozarta. Dwa duety (z Don Giovannim i Leporellem), dwie arie solowe – pozwalają interpretatorkom tej roli nakreślić dość jednoznaczną postać (najpierw uległość spowodowana obietnicami, potem żal wierności i miłość do Masetta) dając równocześnie możliwość popisu wokalnego. I Agnieszka Cząstka, i Joanna Dobrakowska wykorzystały to w pełni i spisały się znakomicie.

Myślę, że krakowska inscenizacja, zapewne niepowtarzalna i konsekwentna w zamyśle reżyserskim, muzycznie interesująca, pozostanie dłużej w repertuarze opery.

Jacek Chodorowski

Mozart: Don Giovanni, insc., reż., kostiumy: Michał Znaniecki, kier. muz.: Łukasz Borowicz, choreog.: Katarzyna Aleksander-Kmieć, reż. światła: Bogumił Palewicz, przyg. chóru: Marek Kluza, premiera: 20, 21. 02.2009 r., Opera Krakowska