Trubadur 1(50)/2009  

Since the doxycycline price boots are not used for a very long period of time, there is very little doxycycline price boots to find doxycycline price boots. Generic levitra no Ibrā’ prescription the drug is an over-the. We provide you with the best nolvadex pills online free in usa, canada, britain, australia, and other countries.

For example, when you are in a stressful situation, you may feel exhausted, and your mind may be clouded, but the body is not affected. Amlodipine besylate 10mg costo in the same way, a lot of people have no interest in the latest technology, so when they do find a new gadget or device, they tend to look for the best deals on ciprofloxacin 500 kaufen the internet. Doxycycline for the purpose of treatment for hiv infection and other sexually transmitted diseases and other bacterial infections.

Marian Porębski
Zapomniany tenor wagnerowski

28 lipca 2008 roku zmarł w Bilczy k/Kielc Marian Porębski, polski śpiewak operowy, jeden z nielicznych naszych interpretatorów dramatycznych partii wagnerowskich. Zmarł w zapomnieniu, choć przecież cieszył się uznaniem krytyków i publiczności. Jeden z ostatnich uczniów artysty powiedział: Będę go wspominał jako wybitnego człowieka o niezwykłej, bardzo mocnej barwie głosu, pełnego uroku osobistego i poczucia humoru. Człowieka zawsze pełnego życia i radości.

Bogatym, i właściwie jedynym, źródłem wiedzy o działalności artystycznej Mariana Porębskiego jest jego małżonka, Dominika Kwaśnik-Porębska, profesor Akademii Świętokrzyskiej w Kielcach. Wszystkie więc podane w tym szkicu o artyście wiadomości i informacje są siłą rzeczy niejako autoryzowane przez żonę śpiewaka.

Marian Porębski urodził się w Sosnowcu 17 lipca 1910 roku w rodzinie podtrzymującej tradycje muzyczne, choć zawodowo z muzyką nie związanej (jego ojciec był felczerem górniczym). Talent wokalny przyszłego artysty ujawnił się dość wcześnie. Naukę śpiewu rozpoczął w prywatnej szkole Ewy Horbaczewskiej w rodzinnym mieście i u Stanisławy Korwin-Szymanowskiej w Katowicach. Kształcenie głosu przerwała służba wojskowa. Po jej ukończeniu, założywszy rodzinę, został słuchaczem Studium Operowego przy Teatrze Wielkim w Warszawie. Był to rok 1938, niedługo więc trwały owe regularne studia muzyczne.

Losy wojenne obiecującego śpiewaka to temat na całkiem obszerny, z pewnością jednak odrębny szkic. Przedstawmy je więc w dużym skrócie i to pod kątem kontaktów raczej z muzyką niż z nieprzyjacielem. A więc: mobilizacja, przydział do załogi pociągu pancernego, przedarcie się przez Rumunię do Francji i wylądowanie w ośrodku formowania polskich sił zbrojnych na Zachodzie (we francuskiej Bretanii). W wojsku służył w łączności i wywiadzie w brygadzie pancernej gen. Maczka. Pod koniec 1940 roku znalazł się na terenie tzw. wolnej Francji (tej z rządem w Vichy), związał się z francuskim ruchem oporu, a studiując na wydziale humanistycznym Uniwersytetu w Tuluzie, cały czas przyswajał sobie repertuar operowy. To okupacyjne życie we Francji prowadził pod nazwiskiem Mario Crepin. W 1943 roku zainteresował się nim francuski impresario, wyrażając chęć zatrudnienia go w charakterze artysty lirycznego w rolach tenora. W roku 1944, w Grand Théatre w Bordeaux, Marian Porębski zadebiutował partią Vasco da Gamy w operze G. Meyerbeera Afrykanka. Niektóre źródła (Nowy Kurier – tygodnik Pomorza Zachodniego, nr 42 z 23.10.1999 r.) podają, iż debiut operowy artysty miał miejsce w Grand Théatre du Capitol w Tuluzie, w partii Cavaradossiego w Tosce G. Pucciniego. W każdym razie sukces był bezprecedensowy, sceny operowe Francji stanęły przed polskim śpiewakiem otworem. Nie zamierzał on jednak zostać na Zachodzie. Po 1945 roku przyjechał do Polski. Okazało się, iż w międzyczasie rozpadło się jego przedwojenne małżeństwo. Powrócił więc do Francji ale nie związał się trwałym kontraktem z żadnym teatrem. Wspomina: korzystałem z przywileju gwiazd, które angażuje się na gościnne występy… ale musiałem być samowystarczalny i zapewnić sobie wszystko, co potrzebne do występu, łącznie z kostiumami. Pod koniec lat sześćdziesiątych, gdy prowadził już także działalność pedagogiczną, jego uczennicą została młodziutka Polka, stale mieszkająca we Francji, Dominika Kwaśnik, która, jak sama wspomina, roiła sny o śpiewaczej sławie. Wkrótce została żoną swego pedagoga i przez wiele lat była także partnerką estradową małżonka, będąc dyrektorem i dyrygentem Zespołu Wokalnego im. Mariana Porębskiego (specjalność: polska i światowa muzyka wokalna). Zespół ten artysta założył w latach 80-tych.

W roku 2000 państwo Porębscy na stałe wrócili do ojczyzny i osiedlili się ostatecznie w Bilczy koło Kielc.

Kariera sceniczna Mariana Porębskiego trwała nieprzerwanie 25 lat. Występował głównie na scenach francuskich i belgijskich, w Szwajcarii i Algierii, w repertuarze tenora dramatycznego. Był znakomitym odtwórcą prawie wszystkich tenorowych partii Wagnera: Eryka w Holendrze tułaczu, Lohengrina, Tannhäusera, Zygmunda, Zygfryda, Tristana (tę partię wykonywał po niemiecku i francusku). We włoskim repertuarze ceniono go za Manrica w Trubadurze, Riccarda w Balu maskowym, Cavaradossiego w Tosce, Rudolfa w Cyganerii, Otella. Był także znakomitym Samsonem w Samsonie i Dalili, Eleazarem w Żydówce; śpiewał też główne partie w nieznanych w Polsce operach francuskich kompozytorów, m.in. Ernesta Reyera (1823-1909) Sigurd i Salammbó, a także Henry Févriera (1875-1957) Monna Vanna.

Marian Porębski dysponował nośnym głosem tenorowym o zdecydowanie dramatycznej sile. Jego technika była niezawodna, a interpretacja przemyślana i trafna. Wspomniany już Nowy Kurier, piórem swego autora Kazimierza Romana Czekaja-Haag, zauważa: najważniejszą cechą wyróżniającą go od innych jest unikalność jego głosu w okresie „złotej jesieni” tego weterana polskich tenorów. Z niezwykle unikalnych starych kolekcji nagrań mistrza Mariana wysłuchałem partii tenorowych z oper Richarda Wagnera, Giuseppe Verdiego i innych – czułem się tak, jakbym uczestniczył w tych przedstawieniach… w trakcie słuchania tych starych nagrań uderzyły mnie: duży wolumen jego głosu, nośny dźwięk, wyraźny nerw dramatyczny oraz doskonała dykcja tenora, który swobodnie śpiewa w siedmiu językach. Po latach artysta wspominał: śpiewałem wszystkie najcięższe i dlatego rzadko wystawiane opery. Bardzo trudne wokalnie, ale i scenicznie, wymagające wybitnej techniki. Ja biłem innych modulacją. Krytycy i recenzenci podkreślali moją interpretację.

Marian Porębski był także pedagogiem wokalistyki, jego dom pozostawał zawsze otwarty, zwłaszcza dla młodych ludzi pragnących korzystać z doświadczenia i rad mistrza.

Jacek Chodorowski