Biuletyn 2(3)/1997 |
Bez komentarza…
Wolter powiedział kiedyś:
Opera jest przedstawieniem w równym stopniu dziwacznym,
co wspaniałym, radującym uszy i oczy
w stopniu większym niż rozum.
A oto, co na pytanie „Co to jest opera?” odpowiedzieli uczniowie dwóch II klas L.O. w pewnym małym mieście. Każda klasa liczyła około 30 osób. Najczęściej pojawiały się odpowiedzi typu:
– opera kojarzy się z… niczym, z rozdartymi babami, ze śpiewem (8 osób)
– z wyciem (9 osób)
– z rykiem (2 osoby)
– z krzykiem (4 osoby)
– ze snem (2 osoby)
Inne perełki to:
Nudny śpiew, niewyraźny śpiew, nudna muzyka, głośny śpiew Pavarottiego (2x), taniec i śpiew niezrozumiały, bzdety, gwiazda pitagorejska, trójkąt, wilk wyjący do księżyca, defter, karuzela, krzesło, pianie koguta, coś czerstwego, wycie grubasów.
Były też inne odpowiedzi:
Scena, muzyka, dużo ludzi, galowe stroje i dramat, opera kojarzy się z tajemniczym ogrodem, opera to wynik długotrwałej pracy ludzi wielce utalentowanych.
Pojawiło się też coś takiego:
Opera kojarzy mi się z grzaniem nafty, z kwiczeniem prosiaka (tutaj moja cenzura); opera to śpiew bez sensu, zakierowanie strun głosowych (czy ktoś może mi wyjaśnić słowo „zakierowanie”?); opera to wiejska zabawa bandy nosferatopodobnych ćpunów.
Po godzinie moich operowych opowieści kilka osób zmieniło zdanie: Opera kojarzy mi się z wytwornością, spokojem, pięknym podniosłym stylem; z czymś, co uspokaja duszę, ale i pozwala odciągnąć od codzienności.
Gdy czytałam kartki, na których były napisane wszystkie te okropności świadczące nie tylko o niewiedzy, lecz także braku kultury mojego przecież pokolenia (jestem od nich niecałe 3 lata starsza), to zrobiło mi się strasznie przykro.
Zastanawiam się, gdzie został popełniony błąd?!
Aneta A. Śmiałek