Biuletyn 4(17)/2000 |
Dwudniowe spotkanie w Warszawie (28-29 października 2000)
W dniach 28-29 października 2000 odbyło się kolejne warszawskie, tym razem dwudniowe, spotkanie „Trubadura”. Poza Orfeuszem w piekle, odwołanym niestety przez Teatr Muzyczny „Roma”, zrealizowaliśmy wszystkie zapowiadane wcześniej punkty programu. W dniu spotkania w Gazecie Wyborczej ukazał się krótki artykuł Trubadur w operze (Mirosławowi Piwowarkowi opowiadał o „Trubadurze” Krzysztof Skwierczyński).
Chcielibyśmy bardzo podziękować wszystkim osobom, które uczestniczyły w przygotowaniach weekendu „Trubadura” w Warszawie. Szczególne wyrazy uznania należą się Danucie Grochowskiej, która wspaniale dopracowała spotkania „Trubadura” w Teatrze Wielkim, zgrała wszystkie terminy i wszystko załatwiła oraz upiekła pyszne ciasta na sobotę i niedzielę. Klubowicze mogli także smakować wspaniałej szarlotki upieczonej przez Katarzynę Gardzinę. Bardzo dziękujemy również Barbarze Pardo i Agnieszce Kłopockiej oraz wszystkim, którzy włączyli się do pomocy przy organizowaniu spotkania.
Bardzo serdecznie dziękujemy Redakcji Operowej Programu II – Pani Małgorzacie Jędruch oraz Panom Wiktorowi A. Brégy i Wojciechowi Włodarczykowi za umożliwienie zorganizowania Walnego Zgromadzenia „Trubadura” w Sali Kanadyjskiej w siedzibie Redakcji na ul. Malczewskiego. Dziękujemy za otwartość i serdeczność dyrekcji Teatru Wielkiego – dziękujemy zarówno za wspaniałe spotkania z artystami, jak też za umożliwienie zwiedzenia sceny, zaplecza i kulis teatru. Pan Stanisław Wróblewski, który oprowadzał nas po labiryncie największej sceny operowej świata, bardzo ciekawie opowiadał o przygotowaniach do spektakli.
Szczególnie pięknie dziękujemy naszym wspaniałym gościom – Ryszardzie Racewicz i Jackowi Kaspszykowi, że zgodzili się opowiedzieć nam o swojej pracy.
Czas na krótką, siłą rzeczy, relację z tego, co działo się w trakcie spotkania „Trubadura” w Warszawie. Po części oficjalnej (Walne Zgromadzenie Klubowiczów, na którym wybraliśmy nowe władze oraz podnieśliśmy składkę członkowską) mieliśmy już czas na same przyjemności i spotkania muzyczne.