Trubadur 2(31)/2004 |
Kącik humoru
Operowe katastrofy
Chyba każdy z nas był kiedyś świadkiem jakiegoś niezwykłego wydarzenia na scenie, jakiejś katastrofy, wpadki, zabawnej sytuacji. Wracam pamięcią do Madame Butterfly w warszawskim Teatrze Wielkim sprzed ponad 10 lat, kiedy to w śpiewającej po polsku obsadzie pojawiła się najprawdziwsza Japonka, która wykonywała swą partię po włosku. No, po japońskowłosku… W pewnym momencie publiczność wybuchnęła gromkim śmiechem, gdy Konsul zaśpiewał do Butterfly, że nie rozumie, co ona do niego mówi. Albo gdy Hrabina w Weselu Figara (znakomita w tej roli Izabela Kłosińska!) zaśpiewała fermatę – patrząc w lewą kulisę – i w tym momencie z hukiem wybuchł reflektor w tejże kulisie. Albo gdy Hrabiemu, w innym wieczorze z Weselem Figara, do kanału wpadł łom, którym miał wyważać drzwi buduaru Hrabiny. Łom o milimetry minął ucho kontrabasisty.
Tego typu katastrofy, a także masę innego rodzaju wydarzeń, zebrał w swej książce Hugh Vickers. Lekturę gorąco polecam, wiele tam naprawdę zabawnych opowieści o śpiewakach i śpiewaczkach, dyrygentach, reżyserach i ich dziwacznych pomysłach, statystach, zwierzętach, które za nic sobie mają dystyngowaną publiczność, kłopotach z wszelkiej maści urządzeniami technicznymi, itd. Do moich ulubionych anegdot opisanych przez Vickersa należy następująca: Na zakończenie sezonu 1961 roku opera w San Francisco zaplanowała Toscę. Produkcja była jednak przygotowywana w pośpiechu, dosyć późno pomyślano więc o statystach, mających grać pluton egzekucyjny. W ostatniej chwili zaangażowano studentów miejscowego uniwersytetu. W czasie kilku ostatnich prób nie mogli oni jednak doczekać się rozmowy z reżyserem, który ciągle zajęty był pracą z protagonistami. Wreszcie już w dniu premiery, kilka minut przed spektaklem, zajęty reżyser znalazł trochę czasu i poinstruował studentów, że na dany znak wejdą wolno na scenę, a gdy ich dowódca opuści szpadę, mają strzelić do Cavaradossiego. Jeden ze statystów zapytał przytomnie, kiedy mają opuścić scenę, w odpowiedzi usłyszał, że mają podążać za głównymi bohaterami. Nadszedł wreszcie finał opery, Cavaradossi leży na ziemi i nie zamierza wstawać, a Tosca wchodzi na mury i skacze w dół. Zdumiona publiczność opery w San Francisco widzi raptem, jak cały pluton egzekucyjny wspina się na mury i żołnierze, jeden po drugim, skaczą w przepaść…
Krzysztof Skwierczyński
Hugh Vickers, Tutti i disastri all’opera, Napoli 1997, s. 102