Trubadur 3-4(32-33)/2004  

Mikołaj Giaurow (1929 – 2004)

Jeden z wybitnych angielskich publicystów muzycznych, Alan Blyth, napisał kiedyś o Mikołaju Giaurowie: …niektórzy uważają, iż na scenie brakuje mu niekiedy napięcia i zaangażowania, że udaje mu się osiągać je jedynie w studio nagraniowym. Ja natomiast uważam, każdorazowo oglądając go w teatrze, że jest to bardzo interesujący artysta, o wspaniałej prezencji, dramatycznej sile wyrazu ugruntowanej dobrym aktorstwem, o głosie pełnym blasku i głębi – stawiających go w czołówce wielkich aktorów sceny operowej.

Mikołaj Giaurow, poprzez swą artystyczną asymilację głównie z partiami repertuaru włoskiego, uważany jest za typowo włoski w charakterze basso cantante, ale o mocno osadzonym, głębokim w położeniu głosie. Barwa tego głosu nie jest może tak charakterystyczna jak jego rodaka Borysa Christowa, ale dźwięk jest bogaty i aksamitny. Do swej wysokiej pozycji na światowym rynku wokalnym Giaurow dochodził stopniowo. Choć uznano go za najbogatszy głos basowy po II wojnie, przecież często zarzucano monotonię i brak liryzmu we frazowaniu, a także pewne braki w aktorskiej interpretacji postaci. Z czasem jednak udało się artyście uzyskać głębokie, ciemne brzmienie głosu, wzbogacić i urozmaicić jego ekspresję i cieniować frazowanie. Wydaje się, że znakomity polski znawca wokalistyki Józef Kański nie bez uzasadnienia nazwał Giaurowa wielkim rodakiem i następcą Borysa Christowa.

Mikołaj Giaurow urodził się 13 września 1929 w Welingradzie w Bułgarii. Rodzice jego nie byli muzykami, choć ojciec, związany zawodowo z cerkwią, lubił popisywać się swoim dźwięcznym basem. A i sam Mikołaj śpiewał już od dziecka wdzięcznym sopranem koloraturowym. I, jak sam wspomina, zawsze ciągnęło go do muzyki i sceny. Próbował więc nauki gry na różnych instrumentach (trąbka, klarnet, puzon), nawiązał kontakt z działającą w rodzinnym mieście trupą teatralną i zagrał nawet kilka ról na scenie. W trakcie służby wojskowej wstąpił do wojskowego zespołu pieśni i tańca. Podczas jednego z występów w 1949 roku usłyszał go kompozytor Petko Stojanow i namówił na przesłuchanie w konserwatorium. Giaurow został przyjęty i znalazł się w klasie Christo Brymbarowa (wybitny ongiś bułgarski bas-baryton). W czasie studiów w konserwatorium sofijskim otrzymał stypendium zagraniczne i został studentem szkoły muzycznej w Leningradzie, a potem w Moskwie w klasie Aleksandra Baturina (1904-1983, znakomity rosyjski bas-baryton). Ostatecznie Konserwatorium im. P. Czajkowskiego w Moskwie ukończył ze złotym medalem w 1955 roku w klasie prof. Rozy Jakowlewej. W tym samym roku nastąpiły dwa brzemienne w skutki wydarzenia w życiu artystycznym śpiewaka: w Warszawie, na konkursie wokalnym w ramach Festiwalu Młodzieży i Studentów otrzymał I nagrodę i Złoty Medal, a trochę później bezapelacyjnie wygrał Konkurs Wokalny w Paryżu.

Debiut operowy artysty miał miejsce w Sofii, w 1956 roku, w partii Don Basilia w Cyruliku sewilskim G. Rossiniego. Po debiucie wyjechał ponownie do Moskwy, tam opracowywał repertuar operowy i koncertował (głównie w repertuarze pieśniarskim, z akompaniamentem pierwszej żony, Zlatiny). Już wówczas w jednej z recenzji napisano: pospieszcie się z zaangażowaniem Giaurowa do Staatsoper, ponieważ już za kilka lat będzie żądał tak astronomicznych honorariów, jakich Opera Wiedeńska nie będzie mu w stanie zapłacić! Istotnie, w 1957 roku młody bas zaśpiewał Ramfisa w Aidzie na scenie wiedeńskiej. Dwa lata później nadeszła propozycja mediolańskiej La Scali: partia Warłaama w Borysie Godunowie (obok B. Christowa w partii tytułowej i Dymitra Uzunowa jako Samozwańca – obu śpiewaków bułgarskich!). Sukces był tak znaczny, iż już za parę dni śpiewał partię tytułową i od sezonu 1959/60 znalazł się w La Scali praktycznie do końca swej czynnej kariery zawodowej. Sceny całego świata stanęły przed Giaurowem otworem. Przypomnijmy debiuty na tych najbardziej prestiżowych: Covent Garden w Londynie – 1962 (Ojciec Gwardian w Mocy przeznaczenia), Festiwal w Salzburgu – 1961 (Requiem G. Verdiego), Metropolitan Opera – 1965 (Mefisto w Fauście). Na scenie nowojorskiej wystąpił w ponad 50 przedstawieniach, m.in. jako Ojciec Gwardian, Król Filip, Fiesco, Borys Godunow, Don Basilio, Arkel (Peleas i Melizanda Debussy’ego). Mikołaj Giaurow miał w swym repertuarze około 50 czołowych partii basowych, głównie z oper włoskich, francuskich, rosyjskich. Mniej więcej tyle (około 40) zarejestrował na płytach (kilka nawet po dwa lub trzy razy). Jedną z jego ulubionych ról był Don Kichot w operze Masseneta. Zadebiutował w niej w 1974 roku w Paryżu, a potem śpiewał ją w Chicago. Po tym występie prasa pisała: Mikołaj Giaurow w głównej roli niewątpliwie przypomina Szalapina, dla którego opera ta została stworzona przed 60 laty. Oddaje ją wyjątkowo przekonująco. Bez Giaurowa przedstawienie skończyłoby się fiaskiem.

3 listopada 1974 Giaurow jeden raz wystąpił w Teatrze Wielkim w Warszawie. Wykonał wówczas partię Króla Filipa w Don Carlosie Verdiego. Lucjan Kydryński tak ocenił ów występ: Giaurow wcale nie posiada imponującego – jak się to mówi – materiału głosowego, ale tym co ma, operuje w sposób absolutnie cudowny. Technika, ekspresja, a przy tym doskonałe aktorstwo Giaurowa składają się na indywidualność, osobowość, jego każde pojawienie się na scenie wywiera wielkie wrażenie. Słynna aria Filipa na początku III aktu zabrzmiała rewelacyjnie, a skwitowana została owacją, jakiej chyba nie słyszałem jeszcze w murach Teatru Wielkiego (Przekrój nr 1546 z 1974 r.).

W 1996 roku w Sofii Giaurow obchodził uroczyście 40-lecie swojej pracy artystycznej. 75-lecia urodzin już nie doczekał. Zmarł na zapalenie płuc 2 czerwca 2004 w swoim domu w Modenie.

Drugą małżonką artysty była znakomita sopranistka włoska Mirella Freni. A jego syn (z pierwszego małżeństwa) Władymir jest znanym dyrygentem.

Jacek Chodorowski