Sto lat młodej parze!

J. Stepień, A. Klimczak (fot. E. Krasucka)Tym razem mam przyjemność napisać nietypową recenzję – z „koncertu ślubnego”, bo tak chyba należy nazwać tę formę. Okazją był ślub naszej klubowej koleżanki, Kasi Gardziny [w maju 2011 – przyp.red.], która postanowiła w tak niezwykły sposób (choć pewnie nie zaskakujący dla miłośników opery, gdyż uświetnianie uroczystości ślubnych operą ma długą i piękną tradycję) świętować to ważne dla siebie wydarzenie. Zaprzyjaźnieni artyści, których często mamy okazję podziwiać na stołecznych, i nie tylko, scenach, zgodzili się pojawić by wykonać kilka utworów w prezencie dla państwa młodych. Cały koncert jako konferansjer poprowadził Krzysztof Skwierczyński, który zachwycił wszystkich tym, jak dowcipnie, lekko i przystępnie – zarówno dla miłośników opery, jak i osób nie zaznajomionych z tą sztuką – zapowiadał poszczególne utwory i wykonawców, cytując m.in. fragmenty recenzji Kasi. W ten sposób dla gości spoza klubu nasza działalność i pasja panny młodej stały się bardziej zrozumiałe, a nawet zainspirowały (jak się później dowiedziałam) do rozpoczęcia własnej przygody z operą. Niestety, szalejące przeziębienia oraz nagłe zastępstwa nie pozwoliły wystąpić wszystkim wykonawcom, którzy zadeklarowali swój udział – Anna Lubańska, Katarzyna Trylnik i Elżbieta Wróblewska przesłały w zamian gorące pozdrowienia dla młodej pary.

Wykonawcy i państwo młodzi (fot. E. Krasucka)

Wykonawcy i państwo młodzi (fot. E. Krasucka)

Wybór repertuaru oscylował oczywiście wokół perypetii miłosnych bohaterów popularnych dzieł operowych (na ten dzień w kąt poszły dramaty cięższego kalibru, zdrady i morderstwa tak często goszczące w operowych librettach). Jako pierwszy na scenie w Sali widowiskowej warszawskiej Szkoły Baletowej, gdzie odbywał się koncert, pojawił się kontratenor Karol Bartosiński, który wspaniale wykonał arię Cherubina Voi che sapete – artystę można podziwiać w tej partii na scenie Opery Bałtyckiej. Następnie Wojciech Parchem oczarował wszystkich jako Max z Wolnego strzelca, śpiewając arię Durch die Walder, durch die Auen z I aktu tej opery. Potem znów rządy objął Mozart – usłyszeliśmy uroczą Zuzannę – Justynę Stępień w arii Deh vieni non tardar z IV aktu Wesela Figara, w której oczekuje i wzywa swego ukochanego. Podziwialiśmy też uwodzicielskiego Don Giovanniego – Andrzeja Klimczaka w canzonetcie Deh vieni alla finestra, a następnie oboje wystąpili jako Don Giovanni i Zerlina w pięknym duecie La ci darem la mano. Na koniec pozostawili nam perełkę wdzięku i humoru mozartowskiego – duet Papageny i Papagena (Pa, pa, pa). Wszystkim wykonawcom na fortepianie brawurowo towarzyszyła Anna Marchwińska. Wieczór był niezapomniany, zarówno publiczność, jak i – mam wrażenie – artyści świetnie się bawili w tej niecodziennej i miłej sytuacji.

I ja tam byłam, miód i wino piłam, i wszystko dla „Trubadura” dokładnie spisałam.

A. Klimczak, A. Marchwińska, K. Bartosiński, J. Stępień, K. Skwierczyński (fot. E. Krasucka)

A. Klimczak, A. Marchwińska, K. Bartosiński, J. Stępień, K. Skwierczyński (fot. E. Krasucka)

Podyskutuj na facebooku