Biuletyn 1(14)/2000  

The doxy 150 comes with 9 capsules and is taken orally before taking meals. The name refers to the benzene ring that Zemst is present in the drug, which is. We can provide you the best fishmox with the following specifications:

Before taking benicar hct 20 mg, 75 mg, 150 mg, tell your doctor if you: Guinea pigs have several medical diseases http://laviecht.at/6472-metformin-850-mg-preis-88249/ that are relevant to humans. We have always been proud to offer a wide range of products and services to meet the needs of our clients in china.

Pół roku temu w Monaco…

Jest 10 lipca 1999 roku, godzina 20.30. Na plac przed Pałacem Książęcym w Monaco podjeżdżają ekskluzywne limuzyny, z których wychodzą nie mniej eleganckie panie i dostojni panowie.

W chwilę później przed oczyma zebranych na placu gapiów przesuwa się czarny, długi mercedes, wiozący kilku pasażerów. Od strony lewej widać dwie sylwetki: młodego bruneta – z przodu i uśmiechniętego, starszego pana – z tyłu. Wóz zajeżdża pod bramy pałacu i można dostrzec w jego wnętrzu jeszcze jedną osobę: jest to przystojna pani, odziana w zwiewną, czarną suknię w białe lilie. Towarzyszy owemu miłemu starszemu panu i razem podążają na książęcy dwór. To będą pierwsi bohaterowie dzisiejszego wieczoru.

Tymczasem przybywają następni… Na horyzoncie pojawia się śnieżnowłosy mężczyzna w towarzystwie kilku pań; wszyscy kierują się również w stronę zamku. Do kompletu brakuje nam już tylko czarnoskórej Madame o twarzy anioła – zobaczymy ją później. Na razie musimy odebrać bilety i o właściwej porze przejść przez magiczne drzwi. A robi się niezwykle gorąco!!! Coraz więcej gości napiera na pałac… tak, teraz możemy do nich dołączyć. Przechodzimy bramkę – już!

Sektor A, B, C…, wszystkie są tak blisko sceny! Jakież to szczęście, że dziedziniec książęcy jest taki mały; piękny i dostojny, nie bez powodu zwie się go La Cour d’Honneur. Zewsząd otaczają go mury zamku, tworzące cztery skrzydła, z których każde ma swoją odrębną historię. Do skrzydła południowo-zachodniego, nazywanego Des Grands Appartements, prowadzi L’Escalier d’Honneur. Tej nocy u podnóża tych niezwykłych stopni rozgości się orkiestra Opery Narodowej w Lyonie, a dookoła ustawiono już niebieskie krzesła. „Przyroda” okazuje łaskawość, granatowe niebo okryło się gwiazdami, spokojne morze cichutko szumi, a z pokoi pałacowych dobiegają wokalizy…

Zbliża się 21.45 (godzina rozpoczęcia koncertu), na widownię przybywa książę Rainier w otoczeniu rodziny. W tym roku upływa 50 lat jego panowania w księstwie Monaco, od kilku miesięcy odbywają się więc różne imprezy i uroczystości mające uczcić tak okrągłą rocznicę. Nasz koncert jest częścią jubileuszowych obchodów.

Proszę o ciszę! Maestro Lawrence Foster wziął do ręki batutę i właśnie rozpoczął koncert popularną uwerturą do Wesela Figara Mozarta. Rozbrzmiewają pierwsze oklaski, a na scenę wychodzi „śnieżnowłosy mężczyzna”, aby zaintonować arię z Wesela Figara: Hai gia vinta la causa [akt III, scena 4]. Część publiczności zna dobrze rosyjskiego barytona, i z radością wsłuchuje się w brzmienie jego nieskazitelnego głosu. Są jednak i tacy, którzy zaglądają do programu, by dopiero odczytać, trudne do wymówienia, nazwisko śpiewaka: Dmitri Hvorostovsky. Słuchacze ciepło oklaskują artystę, gdy tymczasem wkracza na podium „czarnoskóra Madame” i słyszymy une voix d’un Haut Barbary Hendricks. Goście pałacu zamierają w swoich niebieskich krzesełkach, trzy mewy przecinają niebo, a sopranistka bawi się słowami Hrabiny: E Susanna non vien [Wesele Figara, akt III, scena 8]. Do zabawy przyłącza się po chwili Dmitri i razem z Barbarą śpiewają duet Zuzanny i Hrabiego: Crudel! perché finora [Wesele Figara, akt III, scena 2]. Świadkowie spektaklu z sympatią przyglądają się tej egzotycznej parze i z zadowoleniem słuchają dialogu.

Naraz widać jakieś dziwne poruszenie, zewsząd dobiegają szemrania, ktoś kogoś ucisza… Jest!!! Właśnie idzie już w naszym kierunku „miły starszy pan”… i nie trzeba patrzeć w program, gdyż wszyscy znają wielkiego Plácido Domingo. Maestro Lawrence Foster wyjaśnia jeszcze tylko publiczności szczegóły dotyczące arii, którą wykona za chwilę hiszpański tenor. Będzie to wyznanie miłosne Hermana z Damy pikowej Czajkowskiego: Prasti niebesnoje [akt I, scena 2]. Aria ta, mniej popularna, wzbudza tym większe zainteresowanie wśród publiczności, że Domingo śpiewa ją po rosyjsku! Być może niektórzy melomani nie wiedzą jeszcze, że ten genialny artysta włączył ostatnio do swego repertuaru także i rolę Hermana. Pora więc, by przekonali się o tym na własne uszy, a warto! Zadziwieni widzowie hojnie nagradzają tenora brawami. Pozostajemy dalej w klimatach wschodnich, kiedy Hvorostovsky wykonuje swój popisowy numer, arię Jeletzkiego z tej samej opery [Ja was ljublju…, akt II, scena 1], z taką brawurą i siłą, iż mury pałacu drżą w posadach.

W tym momencie zaczynają się chyba najpiękniejsze fragmenty widowiska. Tak jest, na przykład, w przypadku cudownego, pełnego dramatyzmu intermezza, otwierającego trzeci akt opery Pietro Mascagniego L’amico Fritz lub arii z La Wally Alfredo Catalaniego: Ebben? Ne andrň lontana, wykonanej po mistrzowsku przez Hendricks. Można nie mieć słuchu, ale na tony takiej muzyki i tak delikatnego sopranu niepodobna nie zareagować.

A później, o czym myślał książę Rainier, gdy Domingo odśpiewał żarliwie prawdziwy akt oddania się w ręce Suwerena z niebios słowami don Rodriga: Ô souverain, ô juge, o pere! z Cyda Jules’a Masseneta? Z pewnością był to jeden z najpiękniejszych prezentów, jakie suweren Monaco mógł otrzymać z okazji swojego święta. Kolejnymi podarunkami były m.in. arie z Rigoletta: Cortigiani, vil razza dannata w wykonaniu Hvorostovskiego, duet Gildy i ojca: Mio padre! [Hendricks i Hvorostovsky]; „rozrywkowa” uwertura z Candyda Leonarda Bernsteina; zarzuelowy klejnot No puede ser [Seňor Domingo]; kołysanka Summertime [Lady Hendricks]; Leharowy hit Dein ist mein ganzes Herz [El Tenor]; duet Tonight, tonight [Barbara i Plácido] i Bess You Is My Woman Now [Porgy and Bess, Gershwin; Barbara i Dmitri].

Aż przyszedł czas na bisy i popisy. Pani Hendricks, jako pierwsza, zaskoczyła widzów prawie nieznaną, lecz jakże piękną i skoczną hiszpańską pieśnią… (niestety nie potrafimy podać jej tytułu). A Dmitri opowiadał o Czarnych oczach, w oryginalnym, rosyjskim stylu, co skończyło się burzą oklasków. Pożar i błyskawica ogarnęły melomanów (sami tego chcieli!), kiedy Maestro zwany już w młodości „El Granado” opiewał uroki saraceńskiej stolicy. Lecz nie straszna im śmierć w płomieniach słodkiego głosu, oni chcą jeszcze raz umrzeć! Skoro tak, to boski Hiszpan zaśpiewa teraz: La ci darem la mano z „Don Giovanniego” w towarzystwie uroczej Amerykanki… i energicznego Rosjanina. Biedna Basia do końca będzie się wahała, ku uciesze publiczności, którego konkurenta wybrać, a pewnej młodej dziewczynie uda się zobaczyć, z bliska, choć przez chwilę, te zabawne przekomarzania. Po Granadzie Dominga podbiegła ona szybko z kwiatami do samej sceny, lecz nie zdążyła ich podać. Przycupnęła więc z boczku w trzecim rzędzie, szczęśliwa i oniemiała i wręczyła później po bukieciku róż Barbarze i Plácido. Nie miała, niestety, trzeciej wiązanki dla Dmitrija, co rozbawiło świadków „zajścia”. Z pomocą barytonowi przyszła szybciutko pani Hendricks, dzieląc się z nim jedną z róż. Po czym artyści opuścili scenę już definitywnie, a goście zaczęli podążać w stronę wyjścia, żywo rozmawiając o właśnie skończonej gali.

Koncert zorganizowano nie tylko dla uczczenia okrągłej rocznicy panowania księcia Rainiera, ale także, aby wesprzeć Fundację im. księżnej Grace. Fundacja powstała w 1982 roku z inicjatywy księcia i zajmuje się promocją młodych talentów. Informacje dotyczące koncertu zamieszczone zostały w jubileuszowym biuletynie Bienvenue a Monaco. W programie biuletynu były jednakże tylko dwa nazwiska: Barbary Hendricks i Plácido Domingo, natomiast na afiszach i biletach: Hendricks i Hvorostovskiego. Wszystko dlatego, że uczestnictwo operowej megagwiazdy w lipcowym koncercie stanęło nagle pod znakiem zapytania (artysta śpiewał w tych dniach partię Samsona w madryckim Teatro Real, 1, 4, 7, 13 i 20 lipca). Domingo jednakże, znany ze swej słowności, stawił się w Monaco, i to w nieporównanej kondycji wokalnej. Tenorowi towarzyszyła, jak zawsze, żona Marta i, tym razem, najmłodszy syn Alvaro.

Podczas trwania koncertu nie można było filmować ani fotografować, ale rejestracji dokonała telewizja francuska, która zaprezentuje go w późniejszym terminie. Należy spodziewać się, iż gala będzie dostępna również na kasetach wideo. Tymczasem pozostaje nam z rozrzewnieniem i błogością wspominać piękną lipcową noc w książęcym domu. Ciel! O gioia!

Ewa Polczyk, Paolo Adorante