Biuletyn 3(16)/2000  

Clomid shortage uk the drug used to treat male infertility is in short supply worldwide and could fall to dangerously low levels as soon as march, a shortage expert has warned. This type of antibiotic is used Jerada for treating urinary tract infections, respiratory infections and skin infections. Generic amoxicillin over the counter cialis and can i take amoxicillin over the counter cialis online can i buy amoxicillin with no prescription.

In the united states, the generic equivalent of prednisone is prednisone acetate injection, which has a similar dosage to prednisone. This antibiotic was initially used West and East Lealman budesonid rezept to treat bacterial diseases, like rheumatic fever and pneumonia. However, it is recommended that only one medicine be used in the same case.

Recitando

Konferencja prasowa Plácida Domingo 17 sierpnia 2000 we wrocławskim hotelu Maria Magdalena.

– Organizatorzy mówili nam, że pan Domingo przed koncertem mówi niewiele, gdyż w ten sposób oszczędza głos. Proszę powiedzieć, jak się Pan przygotowuje do występu?

– Plácido Domingo [po angielsku]: Zanim zacznie się właściwa konferencja prasowa, pragnąłbym powiedzieć kilka słów. Jestem bardzo szczęśliwy, że przyjechałem do Wrocławia, po raz pierwszy w życiu, że będę mógł nawiązać kontakt z publicznością tego miasta. Jak państwo wiecie, byłem dotąd w Polsce jedynie w Zabrzu. Pojutrze na Rynku Wrocławia odbędzie się mój koncert, mam nadzieję, że będzie udany i że uda mi się nawiązać żywy kontakt z publicznością wrocławską, i że ta publiczność wspaniale odbierze to, co my artyści staramy się przekazać swoją sztuką.

Co do pani pytania: niezwykle ważne dla śpiewaka jest oszczędzanie głosu przed kolejnym występem. Narzędziem pracy śpiewaka jest głos, instrument delikatny, dlatego pewna dyscyplina jest niezbędna. Wczoraj śpiewałem Hermana w Salzburgu, dzisiaj, po wypoczynku, mogłem spotkać się z państwem, ale już jutro powinienem zupełnie ograniczyć mówienie – przed sobotnim koncertem.

– Jak wiadomo, zajmuje się Pan również dyrygowaniem. W jaki sposób wzbogaca to Pańskie doświadczenia artystyczne?

– [na prośbę tłumaczki, już po hiszpańsku] Zanim zacząłem śpiewać, studiowałem w konserwatorium w klasie fortepianu i dyrygentury. Przede wszystkim jestem muzykiem, dopiero potem śpiewakiem. Prowadzenie orkiestry, czym zajmuję się od lat, pozwoliło mi bardzo wzbogacić moje możliwości wokalne. Od samego początku miałem zwyczaj, przygotowując kolejną rolę wokalną, pracować z partyturą, a nie z wyciągiem fortepianowym. I to pozwalało mi na dogłębne poznanie partii instrumentów, które mi towarzyszyły, wczuć się w ich barwę tak, aby wzbogacić też swój własny głos.

– Z jakimi polskimi artystami miał Pan okazję występować na scenie?

Śpiewałem wielokrotnie z Teresą Żylis-Garą, Teresą Kubiak i Stefanią Toczyską. Łączą mnie niezwykle przyjazne stosunki z Wiesławem Ochmanem. Zdarzyło mi się też śpiewać z polskimi wykonawcami, których nazwisk może w tej chwili nie pamiętam, za co przepraszam. Pragnę też podkreślić mój podziw dla Jana Kiepury, który był tak znaczącą postacią wśród wielkich artystów opery na świecie.

– [pytanie „Trubadura”] W następnym sezonie wystąpi Pan, jak wiadomo, jako Sly w Metropolitan Opera. Czy będzie to przeniesienie inscenizacji z Waszyngtonu, czy pani Marta Ornelas Domingo będzie reżyserowała? I drugie pytanie: czy łatwo jest Panu wcielać się w takich antybohaterów, jak Sly, jak Herman – Panu, którego osobowość jest tak słoneczna i zdecydowanie odległa od owych postaci?

– Tak, Sly w Metropolitan będzie przeniesieniem inscenizacji z Waszyngtonu, w reżyserii mojej żony. Produkcja waszyngtońska odniosła ogromny sukces, dlatego zdecydowano się przenieść ją w następnym roku do Nowego Jorku. Lubię oczywiście wykonywać role bohaterów pozytywnych, ale kreowanie postaci antybohaterów na scenie jest dla mnie fascynującym wyzwaniem aktorskim. Tak właśnie jest w przypadku roli Hermana, roli niezwykle ciężkiej, ale i wspaniałej, z jej wszelkimi niuansami psychologicznymi. Równie dramatyczną osobowość będę usiłował przedstawić w osobie Sly’a.

fot. J. Zachuta– [pytanie „Trubadura”] Podobno ma Pan wystąpić w filmie o Giacomo Puccinim. Czy to prawda, że zdjęcia mają się rozpocząć w tym roku?

– Rzeczywiście, decyzje już zapadły i film o życiu Pucciniego będzie nakręcony. Zdjęcia rozpoczną się latem przyszłego roku. Problemem jest tylko czas: nie jestem aktorem filmowym, lecz śpiewakiem o napiętym terminarzu, tak więc musimy znaleźć stosowny czas, aby zajęcia na planie filmowym nie kolidowały z moimi występami na scenie.

– Widywałem Pana, Maestro, w Monachium podczas turniejów tenisowych. Jakie są Pańskie związki z tenisem i czy jest Pan fanem np. Borisa Beckera?

– Kocham tenis, ale nie jestem najlepszym graczem. Gram za to z zapałem w paddle-tenis, co nie wymaga takich umiejętności technicznych. Jestem wielce zaprzyjaźniony z Borisem Beckerem, z Andre Agassim, ale moim faworytem jest Pete Sampras.

– Gdyby dostał Pan, Maestro, propozycję wystąpienia tutaj, we Wrocławiu, wraz z młodymi polskimi śpiewakami, tak jak to miało miejsce w Zabrzu, to czy taką propozycję promowania polskich talentów by Pan przyjął?

– Zawsze staram się wspierać młode talenty. Temu służy doroczny konkurs Operalia – jego laureaci są już znanymi artystami, jak Ainhoa Arteta, Inva Mula-Cako, Elizabeth Futral, Rolando Villason, José Cura czy Ana Maria Martinez, z którą zaśpiewam tutaj. W Operaliach biorą udział młodzi śpiewacy z całego świata, w tym roku mamy też dwoje uczestników z Polski: Bogusław Bidziński i Aleksandra Kurzak. Zawsze chętnie słucham młodych artystów, jestem otwarty na propozycje. Jeżeli są dobrze wykształceni, utalentowani, pracowici, zawsze mogą się do mnie zwrócić, a ja staram się wtedy pomagać w promowaniu ich czy wskazywaniu drogi, jaką powinni iść.

– [pytanie „Trubadura”] Czy jest możliwe, że i Pański wnuk, Dominic Domingo, weźmie w przyszłości udział w Operaliach? Ten dwunastoletni chłopiec śpiewa w operach w chórkach dziecięcych, ma już za sobą udany występ w musicalu Paquito’s Christmas na scenie Eisenhover’s Theater w Kennedy Center w Waszyngtonie; podobno odziedziczył po Panu wielki talent muzyczny. Czy chce zostać śpiewakiem operowym?

– Dominic jest jeszcze zbyt młody na decyzję! Ma piękny głos, bardzo dobrze gra i kocha teatr – ale czy będzie śpiewakiem operowym? Za wcześnie na odpowiedź. Jeśli będzie chciał się kształcić w tym kierunku, ocenią go inni, nie ja. Jeżeli będzie usilnie pracował, być może zostanie śpiewakiem operowym.

– Występuje Pan przeszło 90 razy na scenie w ciągu roku, utrzymuje Pan nieustannie ogromne tempo życia i pracy artystycznej – koncerty, dyrygowanie itd. Skąd czerpie Pan na to siły?

– Faktem jest, że aby nieustannie podróżować po świecie, uczestniczyć w próbach, śpiewać co 2-3 dni podczas spektakli czy koncertów, trzeba sił fizycznych i dobrego zdrowia. Przede wszystkim jednak należy mieć pasję, silną motywację i miłość do tego, co się robi. Oczywiście, często bywa się zmęczonym. Wczoraj, jak wspominałem, śpiewałem w Salzburgu w Damie pikowej Czajkowskiego. To bardzo dramatyczna opera, której trzeba się oddać bez reszty, i potem w nocy nie mogłem zupełnie spać, nie mogłem uspokoić tych wielkich emocji. Naturalnie po takim wysiłku trzeba się zregenerować, dojść do siebie. Dzisiaj zamierzam udać się na długi wypoczynek [śmieje się] i spać 12 godzin!

– Czy mimo tak wielkiej sławy i długoletniego stażu na scenie odczuwa Pan tremę, debiutując w jakiejś nowej roli? I dlaczego tak naprawdę dopiero w latach dziewięćdziesiątych zaczął Pan śpiewać w operach Wagnera?

– Trema, lęk, nerwy nie opuszczają artysty nigdy, bez względu na doświadczenie, gdyż wypływają z szacunku dla publiczności i poczucia odpowiedzialności wobec niej. Są wpisane w nasz zawód. Nie, stanowczo ani sława, ani lata pracy nie mają z tym nic wspólnego.

Jeśli chodzi o Wagnera, to bardzo wcześnie zaśpiewałem w Lohengrinie i to nie było wówczas dobre dla mojego głosu. Potem przez wiele lat mój repertuar obejmował dzieła Verdiego, Pucciniego, operę francuską itd.; mogłem czerpać z nieprzebranego skarbca literatury operowej i chyba głównie z braku czasu nie podejmowałem głębszych studiów nad Wagnerem. Gdy mój głos, jak uznałem, dojrzał do tego, abym mógł śpiewać w jego operach, zrobiłem to i teraz czuję się z tego powodu szczęśliwy i spełniony artystycznie.

* * *

Świadomie nie rozwijałam tutaj tych fragmentów konferencji, podczas których naszego znakomitego gościa, wspaniałego artystę, giganta opery XX wieku, przepytali:

1) specjalista od ruchu drogowego: na temat ograniczeń ruchu w centrum miasta z powodu koncertu (obstupuit Maestro, ale z wrodzoną uprzejmością przeprosił wrocławian za wszelkie niedogodności z koncertem związane);

2) dietetyk: na temat ulubionych przysmaków Maestra (przerażony Plácido obiecał jeszcze bardziej schudnąć);

3) akwizytor od ubezpieczeń (odpowiedź Maestra brzmiała: NIE, NIE UBEZPIECZYŁEM GŁOSU).

Reprezentant (-ci?) radiowej Dwójki podczas konferencji się nie ujawnili, ale we Wrocławiu raczej musieli być, skoro w niedzielę, 3 września, za komentarz do nadawanego koncertu Dominga posłużyły im wyłącznie teksty z wydrukowanego programu.

(Oprac. Jadwiga Piller)

Pozdrowienia dla Trubadura