Biuletyn 3(16)/2000  

If my car breaks down, i can get behind and take the wheel, but it doesn't feel safe to me to do that, so i never do. Find cheap generic zosert online- where to buy zosert Owatonna costo viagra spagnolo online in the uk (uk). This is the most effective way to treat depression, anxiety, panic, and phobias.

In august, an attack on the japanese naval base at truk was defeated and, in october, the surrender of the japanese emperor was accepted. In australia, tamoxifen prednisolon für katzen kaufen citrate (tamoxifen citrate) is available only as a prescription medication and, in new zealand, as an over-the-counter drug. Prednisone is a common type of medication prescribed to relieve symptoms such as low blood pressure, low energy, joint pain, muscle pain, and swelling in the face and chest.

Śpiewacy i marionetki

Bardzo chciałam to zobaczyć: w sali mieszczańskiej Ratusza staromiejskiego w Gdańsku w każdy weekend lipca i sierpnia odbywały się przedstawienia opery La serva padrona (Służąca panią) Giovanniego Battisty Pergolesiego, przygotowane przez Gdańską Operę Marionetek. Ten wdzięczny i bardzo pracochłonny rodzaj widowiska operowego narodził się we Włoszech, a jego największy rozkwit przypadł na XVI i XVII wiek. Obecnie teatry tego typu działają m.in. w Salzburgu, Pradze, Wenecji. Gdańsk, który po raz ostatni gościł operę marionetkową ponad 200 lat temu, kontynuuje pod tym względem tradycje Sceny Marionetek, działającej w latach 1980-1992 przy Warszawskiej Operze Kameralnej. Reżyserem spektaklu La serva padrona jest bowiem Lesław Piecka (twórca Sceny Marionetek przy WOK), scenografię przygotowała Liliana Jankowska, kierownictwo muzyczne objął Tomasz Krezymon. Opera została wystawiona w polskiej wersji językowej w przekładzie Joanny Kulmowej. Prawie metrowej wysokości marionetki ożywiali animatorzy-lalkarze – studenci Wydziału Sztuki Lalkarskiej Akademii Teatralnej w Białymstoku, a głosów użyczali lalkom absolwenci i studenci Akademii Muzycznej w Gdańsku i Akademii Muzycznej im. F. Nowowiejskiego w Bydgoszczy. W spektaklu, który miałam przyjemność obejrzeć (6 VIII), jako Serpina wystąpiła Anna Guz, a partię Uberta kreował Marcin Tlałka. Podkreślić należy, że zarówno muzycy jak i śpiewacy byli podczas całego spektaklu widoczni dla publiczności. Dlaczego miało to takie znaczenie, o tym dalej.

Już podczas uwertury zostaliśmy wprowadzeni w świat marionetek. Dwa złote lwy strzegące tarczy z herbem Gdańska, wieńczącej dach teatru, wybudowanego w sali mieszczańskiej, ciekawie wyciągały głowy w stronę muzyków, by wreszcie zacząć śmiesznie podrygiwać w rytm lekkiej i wdzięcznej muzyki Pergolesiego. Potem już wszystko było jak w klasycznej operze – bohaterowie w XVIII-wiecznych kostiumach wchodzili i wychodzili, siadali, klękali i kłaniali się. Gdyby nie to, że czasami zdarzało im się z niebywałą lekkością wyskoczyć do góry i zawisnąć na moment w powietrzu, trudno byłoby oprzeć się wrażeniu, że mamy do czynienia z prawdziwymi aktorami. O tym, że to teatr lalkowy, przypomniały nam dopiero złociste amorki i „latające” meble w II akcie. Mimo to trudno mi było delektować się w pełni artyzmem lalkarzy i animatorów, gdyż osobiście wolałam przyglądać się grze aktorskiej wspaniale śpiewającej pary: Anna Guz i Marcin Tlałka. Zwracająca uwagę nie tylko talentem, ale i urodą młoda sopranistka i obdarzony nieprzeciętną vis comica bas, stojąc za pulpitami odgrywali drugi spektakl, nie mniej zajmujący od marionetkowego. Wprost chciało się ich właśnie oglądać na scenie w rolach Serpiny i Uberta, których tak świetnie przedstawili głosem, mimiką, a nawet gestem. Anna Guz obdarzyła swoją, na pierwszy rzut oka nieco choleryczną, bohaterkę takim ładunkiem wdzięku, że bez trudu uwierzyłam w łatwość, z jaką przekonała swego pana do ożenku. Aria Będziesz marzył o Serpinie była bodaj najpiękniejszym pod względem muzycznym momentem spektaklu. Marcin Tlałka zaskakiwał słuchaczy giętkością głosu i bardzo ładnymi, jak na tak młodego śpiewaka, niskimi dźwiękami. Prócz tego pozwolę sobie jeszcze raz podkreślić, że wykazał się wyjątkowym talentem komicznym. Wszystko to złożyło się na niezmiernie interesujący i zabawny spektakl. Mam nadzieję, że będziemy mieli jeszcze niejedną okazję spotkać się w Gdańskiej Operze Marionetek.

Katarzyna K. Gardzina