Biuletyn 4(17)/2000  

The generic zithromycin zenith 500 mg price in canada is used to treat infections caused by streptococcus pneumoniae, haemophilus influenzae, m. The drug is available to treat many medical conditions including asthma, arthritis, and skin conditions such as psoriasis, and also used as an antiseptic for the treatment of cuts, metformin axcount 500 mg preiscytotec kaufen wounds and acne. It causes an imbalance of certain neurotransmitters and can lead to an excess of one neurotransmitter or a lack of a neurotransmitter that causes other problems, which is the cause of many of the symptoms.

The most common side effect is the formation of blood clots. Some pills may cause dove acquistare viagra roma farmacia drug interactions and a few may cause stomach upset. Amoxicillin-clavulanic-acid is often used to treat strep infections.

Piękne głosy opery polskiej

Krakowskie spotkania w OK im. Norwida

Późną jesienią 1999 roku w pejzażu muzycznym Krakowa pojawiła się nowa pozycja: wieczory zatytułowane Piękne głosy opery polskiej. Organizację ich podjął Ośrodek Kultury im. C. K. Norwida, a konkretnie dwie osoby: panie Teresa Poprawa i red. Anna Woźniakowska – znana krakowska publicystka muzyczna. Ta pierwsza sprawnie zapewnia tzw. stronę organizacyjną (małą „scenografię” dość zwykłej sali klubowej kształtuje dekoracją z kwiatów, obrazów, grą świateł – tworząc ów sprzyjający kameralnemu muzykowaniu specyficzny nastrój). Red. Woźniakowska zaprasza artystów i prowadzi spotkania. Z właściwą sobie erudycją, kulturą i taktem umiejętnie formułuje pytania, zmuszając swych rozmówców do ciekawych i ważkich wypowiedzi.

Wieczór pierwszy (21.10.1999) zainaugurowała Jadwiga Romańska, od zawsze związana z Krakowem, któremu pozostała wierna, choć sztuka jej wyzwalała intratne i atrakcyjne propozycje ze strony różnych scen. Raczej drobna, delikatna i bardzo skromna wielka artystka potrafiła w sposób zajmujący opowiedzieć o swojej drodze artystycznej. Przedstawiła także swą ostatnią uczennicę – Danutę Hajduk – solistkę Warszawskiej Opery Kameralnej. Jadwiga Romańska definitywnie wycofała się z aktywnego życia wokalnego w roku 1991. Jakże więc miłe było zaskoczenie uczestników spotkania, gdy zdecydowała się zaśpiewać (z akompaniamentem Ewy Wolak-Moszyńskiej) kilka utworów Chopina, Karłowicza oraz Ave Maria Schuberta. Uroda głosu artystki, jej znakomita technika wokalna oraz umiejętność tworzenia nastrojów nic nie straciły z biegiem lat!

Wieczór drugi (19.11.1999) wypełniło spotkanie z Kazimierzem Pustelakiem, czołowym kiedyś tenorem sceny krakowskiej, a później warszawskiej, dzisiaj profesorem AM w Warszawie. Artysta przypomniał swe związki z Krakowem (skąd wyjechał na staż do mediolańskiej La Scali) oraz kulisy „przeprowadzki” do Teatru Wielkiego w Warszawie. Choć rozmowa przerywana była odtwarzaniem archiwalnych nagrań śpiewaka, Pustelak dał się namówić na „mini-recital”, brawurowo wykonując m.in. słynną pieśń O sole mio i dając popis kunsztu wokalnego wysokiej klasy. Wyrażona kiedyś przez J. Iwaszkiewicza opinia, że głos tego artysty leje się jak wino z amfory i tym razem znalazła pełne potwierdzenie. Kazimierzowi Pustelakowi akompaniowała Małgorzata Westrych.

Wieczór trzeci (28.12.1999) – to spotkanie z bardzo popularną w Krakowie, znaną dobrze i na innych scenach sopranistką Krystyną Tyburowską. Rodowita krakowianka, głos wyszkoliła we Wrocławiu. Tam też debiutowała na scenie operowej. Ale w 1984 roku powróciła do rodzinnego miasta i tu bryluje na scenie muzycznej dzieląc swój bujny talent między operę i operetkę. Tworzy piękne, zwłaszcza wokalnie, kreacje, ujmując wdziękiem, urodą i gracją. Na omawianym wieczorze zaśpiewała (z towarzyszeniem pianistki Ireny Celińskiej) kilka arii operowych, operetkowych i musicalowych. Podpisywała także swą płytę recitalową, zatytułowaną Szczęśliwą być, a zawierającą zestaw pięknie wykonanych arii operetkowych.

W trakcie wieczoru czwartego (27.01.2000) „powiało wielką sceną światową”. A stało się to za sprawą Ryszarda Karczykowskiego – znakomitego tenora, od dawna częściej goszczącego na wielkich scenach świata niż w kraju. Ryszard Karczykowski, dziś także już pedagog-wokalista, właśnie przyjechał do Krakowa, by w krakowskiej AM prowadzić kursy mistrzowskie. Miałem okazję przysłuchać się lekcjom Mistrza. Ileż ciepła, życzliwości i serdeczności jest w jego stosunku do młodych, początkujących śpiewaków. Jak profesjonalne, trafne i cenne są jego uwagi. W trakcie wieczoru Karczykowski okazał się wyjątkowym gawędziarzem. Ze swadą, dowcipnie i z humorem opowiadał o rozwoju swej kariery, o pracy dojrzałego artysty, o niespodziankach czekających każdego śpiewaka, który staje na scenie. Oczywiście, gawęda ta była ilustrowana nagraniami artysty, dość licznymi i różnorodnymi, choć niestety praktycznie nieosiągalnymi na naszym rynku płytowym.

Wieczór piąty (25.02.2000) przyniósł spotkanie z mezzosopranistką Bożeną Zawiślak-Dolny – najwspanialszą (wokalnie i aktorsko) polską Carmen ostatnich lat. Związana z krakowską sceną, śpiewa na niej (a gościnnie w kraju i za granicą) praktycznie wszystkie partie mezzosopranowe repertuaru tej sceny. Ostatnia jej kreacja: Romeo w operze Belliniego Montecchi i Capuleti – stała się kolejnym wielkim sukcesem tej niezwykle sympatycznej artystki oraz spowodowała autentyczny zachwyt krytyki muzycznej. Na omawianym spotkaniu artystka barwnie opowiadała o początkach swej drogi artystycznej, „twardej” szkole Danuty Baduszkowej i swej nieustającej fascynacji sztuką operową. Nie zabrakło oczywiście i śpiewu, „na żywo” i z taśmy video. I tak słuchaliśmy arii Orfeusza z Orfeusza i Eurydyki Glucka, Romea z Montecchich i Capuletich, Carmen, Dalili, pieśni Malaguena Lecuony, Pociąg z nieba i Youkali Weilla, piosenki Marii Magdaleny z musicalu Jesus Christ Superstar Webbera, a oglądaliśmy fragmenty Semiramidy (TW w Poznaniu), Carmen (Opera Bałtycka w Gdańsku) i Trubadura (Opera Śląska w Bytomiu).

W wieczorze szóstym (31.03.2000) wystąpiła Elżbieta Towarnicka – artystka dysponująca jednym z piękniejszych głosów sopranowych jej pokolenia wokalnego. Śpiewaczka przypomniała początki swych zainteresowań wokalnych (pochodzi z muzykalnej i utalentowanej muzycznie rodziny: siostra jest tancerką). Opowiadała także o rozwoju kariery, krótkim związku z Operą w Krakowie (partie m.in. Leili w Poławiaczach pereł, Belindy w Dydonie i Eneaszu, Mimi, Gildy) i kształtowaniu repertuaru oratoryjno-kantatowego ze szczególnym uwzględnieniem bardzo jej bliskiej muzyki dawnej. Zdradziła również swe prywatne zainteresowania dla nowości technicznych z wszystkich właściwie dziedzin. W części wokalnej spotkania artystka wykonała z towarzyszeniem pianistki Janiny Romańskiej-Werner pieśni Schuberta, Dworzaka, arie z Rinalda Haendla i Króla Rogera Szymanowskiego. Z taśmy usłyszeliśmy m.in. fragment ścieżki dźwiękowej filmu Podwójne życie Weroniki, a także utwory Moniuszki, Mozarta, Rossiniego i Andrzeja Dziadka – współczesnego kompozytora polskiego. Muzyka współczesna i filmowa stanowi dla Elżbiety Towarnickiej swoiste wyzwanie, podejmuje je chętnie i z ciekawością.

…Zaczęło się nietypowo. Otrzymałem wykształcenie techniczne, zacząłem śpiewać na akademiach, koledzy i znajomi namówili mnie do podjęcia poważnej nauki śpiewu. I tak znalazłem się u wspaniałej prof. Heleny Oleskiej – rozpoczął opowiadanie o swym życiu artystycznym bohater wieczoru siódmego (14.04.2000) Wincenty Głodek. Te początki jego kontaktu ze śpiewem zaowocowały później prawie 40 latami występów na scenie Opery w Krakowie i 50 czołowymi partiami barytonowymi. Postępująca choroba oczu zmusiła artystę do wcześniejszego opuszczenia sceny, choć głos pozostał wciąż ładny w brzmieniu, wyrównany w emisji, imponujący wolumenem i starannością w oddawaniu tekstu muzycznego. Wincenty Głodek udowodnił to na omawianym spotkaniu wykonując kilka utworów ze swego bogatego repertuaru. Dwa z nich dedykował pamięci Andrzeja Hiolskiego, którego dobrze znał i z którym „złączyła” go dodatkowo wspólna profesorka, właśnie Helena Oleska. Przy fortepianie zasiadła Irena Celińska – korepetytorka solistów Opery w Krakowie i żona artysty, śpiewał więc, jak dowcipnie zauważył, „tak jak mu zagrała żona”.

Kazimierz Myrlak, gość wieczoru ósmego (13.05.2000) i ostatniego w tym sezonie (nie w ogóle, taką przynajmniej mają nadzieję melomani), jest dobrze znany publiczności Krakowa. Zanim „porwała” go Warszawska Opera Kameralna, a potem Opera Wrocławska, zanim sam został pedagogiem-wokalistą AM we Wrocławiu (gdzie obecnie mieszka), studiował śpiew i śpiewał właśnie w Krakowie. A śpiewał pięknym tenorem lirycznym o ładnej barwie i nieskazitelnie czystym brzmieniu, co potwierdziły jego nagrania z owego okresu (pieśni L. van Beethovena, aria z opery Andrea Chénier, pieśni Schuberta, aria z opery Aptekarz Haydna). Dziś głos artysty brzmi nieco ciemniej, jest zdecydowanie mocniejszy, ale barwę i piękno zachował nadal, co udowodniło wykonanie (z Małgorzatą Westrych przy fortepianie) pieśni Karłowicza Zasmuconej, de Curtisa Nie zapomnij mnie i Serenady Schuberta.

Jacek Chodorowski


Patrz też: