Trubadur 2(19)/2001  

Ziverdo® is the highest quality zippered pouch system for all the major brand name notebooks. It is effective against epilepsy in people with a Baynjiwayn cash price for paxlovid disease called generalized epilepsy with febrile seizures plus (gefs). Some of the side effects of dapoxetine may be serious.

These side effects are generally mild and may not require medical attention. The presence or absence manneristically equivalente del viagra in farmacia of these markers is indicative of the relative health of the cyst, which can be used to determine the cyst's health prior to treatment. The amoxicillin price philippines are the most common bacteria.

Sensacyjny Makbet

Z wielką radością oczekiwałyśmy wydarzenia artystycznego związanego z obchodami 100 rocznicy śmierci Giuseppe Verdiego – występu w łódzkim Teatrze Wielkim światowej sławy włoskiego śpiewaka – Renato Brusona. Artysta ten od lat już fascynuje nas swym niebywale pięknym głosem i mistrzowskimi kreacjami – przede wszystkim w operach Verdiego. Trudno znaleźć innego śpiewaka tak bardzo kojarzącego się z bohaterami oper tego kompozytora.

Przypomnijmy pokrótce drogę artystyczną znakomitego barytona. Urodził się 13 stycznia 1936 r. w Granze koło Padwy. Po ukończeniu konserwatorium w Padwie zadebiutował w 1961 r. w Teatro Sperimentale w Spoleto jako Hrabia di Luna w Trubadurze. W 1968 r. nastąpiło jego spotkanie z Riccardo Mutim (w partii Renata w Balu maskowym w Operze Florenckiej), z którym współpraca zaowocowała i owocuje nadal wieloma wspaniałymi kreacjami. W kwietniu tego roku Renato Bruson zaśpiewał partię Markiza Posy podczas tournée po Japonii z zespołem La Scali. W 1969 r. wystąpił po raz pierwszy w MET m.in. w Trubadurze i Łucji z Lammermoor, a w 1972 r. zadebiutował w La Scali w Lindzie z Chamonix. Z tymi teatrami związany jest do dzisiaj. Na tych scenach stworzył swe wielkie Verdiowskie kreacje w Balu maskowym, Don Carlosie, Ernanim, Traviacie, Simonie Boccanegrze, Dwóch Foscarich, Mocy przeznaczenia, Otellu, Rigoletcie, Makbecie i Nabuccu. Od 1975 r. zawładnął publicznością ROH Covent Garden, śpiewając tu przez kolejne lata m.in. Renata, Makbeta, Simona Boccanegrę, Markiza Posę, Millera, Jagona, Falstaffa. W 1984 r. zadebiutował w wiedeńskiej Staatsoper w tytułowej partii w Simonie Boccanegrze pod batutą Claudia Abbado. Do jego najwybitniejszych Verdiowskich kreacji na tej scenie należą też Jagon w Otellu (1987 r. pod dyr. Zubina Mehty), a ostatnio Stankar w Stiffeliu i Guid de Montfort w Nieszporach sycylijskich oraz Don Carlos w Ernanim. Renato Bruson śpiewał także w mniej znanych operach Verdiego, jak: Korsarz (Wenecja’71), Zbójcy (Rzym’72), Joanna d’Arc (Bolonia’89), Attyla (Macerata’96). Inne jego wybitne role to m.in. Arcykapłan w Samsonie i Dalili C. Saint-Saensa, baron Scarpia w Tosce, Gill w Tajemnicy Zuzanny E. Wolf-Ferrariego oraz bohaterowie oper Mozarta i Donizettiego. Ubiegły rok upłynął artyście pod znakiem wspomnianych już występów na scenie Staatsoper w Wiedniu, śpiewał także w Madrycie Jagona w Otellu, w Tokio – Germonta w Traviacie, zaś w Barcelonie, Monte Carlo, Weronie – Nabucca. Nowe tysiąclecie Renato Bruson rozpoczął od występów w wiedeńskiej Staatsoper w Otellu, Stiffeliu, Nabuccu. W dalszych planach ma także występ w Operze Rzymskiej (Dwaj Foscari), w Teatro Colon w Buenos Aires (Falstaff) oraz w Rio de Janeiro (Traviata).

Wielki śpiewak miał się zaprezentować na łódzkiej scenie 10 marca jako Makbet w niezwykle interesującej inscenizacji w reż. Laco Adamika (o premierze pisałyśmy w nr 4(13)/1999 Trubadura). Jednak nagła niedyspozycja artysty (śpiewak zapadł na grypę po wyczerpujących występach w serii przedstawień Falstaffa w Operze Królewskiej w Turynie i jego osobisty lekarz zalecił sześciodniowy wypoczynek) stała się przyczyną przełożenia występu na 15 marca. Miał się pojawić w Łodzi 12, by mieć czas na potrzebne próby. Jednak tego dnia, jadąc na lotnisko w Mediolanie, niedaleko Bergamo wziął udział w karambolu, jaki zdarzył się na autostradzie. Kiedy około południa wyciągnięto śpiewaka z całkowicie zgniecionego samochodu, zamierzał zrezygnować z przyjazdu do Polski. Na szczęście jego polski impresario oraz dyrektor TW Marcin Krzyżanowski przekonali artystę do przyjazdu i występu.

Renato Bruson przyjechał dopiero na dzień przed spektaklem, co uniemożliwiło pełną próbę reżyserską z udziałem orkiestry i solistów. Próbowano więc jedynie najbardziej kluczowe sytuacje sceniczne, dyrygent Tadeusz Kozłowski wraz z Renato Brusonem uzgadniali niektóre tempa. I kiedy wydawało się, że już nic nie może zagrozić wystawieniu Makbeta, znów powiało grozą. Na kilka godzin przed spektaklem mająca śpiewać Lady Makbet Roma Owsińska odmówiła występu w przedstawieniu. Ta nieodpowiedzialna postawa śpiewaczki świadczy o tym, że nie zasługiwała na daną jej przez los szansę partnerowania w wielkiej roli legendarnemu artyście światowej sławy. Tłumaczenie, że bez prób z partnerem nie czuła się na siłach zaśpiewać, jest niegodne artystki o ustalonej przecież renomie. Aby uniknąć skandalu, jakim bez wątpienia byłoby odwołanie spektaklu, trzeba było poszukać nagłego zastępstwa. Nie było to jednak łatwe, gdyż w Polsce niewiele artystek ma w repertuarze partię Lady Makbet, nie mówiąc już o tym, że niewiele mamy w naszym kraju wielkich sopranów dramatycznych w ogóle. W tej sytuacji honor polskich śpiewaczek (i właściwie spektakl) uratowała niezawodna Krystyna Rorbach. Artystka ostatni raz śpiewała tę partię ponad rok temu, obecnie przechodzi rekonwalescencję po poważnej chorobie.

Kiedy usłyszałam, że może nie odbyć się przedstawienie, wiedziałam, że muszę zaśpiewać – mówiła K. Rorbach. – To była chyba najbardziej szalona decyzja w moim życiu, ale nie wyobrażałam sobie, by publiczność przyszła do teatru i odeszła zawiedziona. To był mój obowiązek. Choć więc problemy z kręgosłupem oraz konieczność śpiewania z nut (śpiewaczka miała tylko godzinę na przypomnienie sobie partii) uniemożliwiały jej wykonywanie zadań aktorskich, wspaniała pani Krystyna stworzyła znakomitą kreację, pokonując swój własny ból i stres, udowadniając swą klasę i jako człowiek, i jako artysta. Wdzięczna publiczność zgotowała jej aplauz równy owacjom dla samego Renato Brusona. Zaś prasowe recenzje były entuzjastyczne: Jej wykonanie było olśniewające, tak pod względem techniki i intonacji, jak i emocji: wyśpiewała, stojąc niemal nieruchomo: gniew, dumę, strach, rozpacz i szaleństwo. Trudno słowami wyrazić maestrię wokalną Rorbach – pisał Michał Lenarciński w artykule Makbet i honor uratowany. Sam zaś wielki i doświadczony mistrz sceny Renato Bruson robił wszystko, by w tej kuriozalnej sytuacji swoją grą pomagać statycznej partnerce, wspaniale nawiązywał kontakt z artystką, o której na zorganizowanym po przedstawieniu koktajlu wyrażał się z prawdziwym zachwytem. I nie były to tylko grzeczności.

Renato Bruson w swojej legendarnej już roli – Makbecie – to zawsze prawdziwa uczta duchowa dla miłośników wielkiej sztuki operowej. Ileż to już razy wcielał się w tego tragicznego bohatera opery Verdiego, fascynując publiczność całego świata swoją porywającą i poruszającą do głębi kreacją. Z pewnością do tych niezapomnianych należą przedstawienia:

  • z 1980 r. z Berlina w reż. L. Ronconiego pod dyr. G. Sinopolego;
  • z 1981 r. z Covent Garden w reż. E. Moshinsky’ego pod dyr. Mutiego; z Ravenny w reż. G. Zennaro pod dyr. B. Rigacciego; z Teatro Regio w Parmie w reż. L. Damianiego i dyr. M. Veltriego;
  • z 1982 r. z Turynu pod dyr. Previtaliego i z Werony pod dyr. N. Santiego;
  • z 1983 r. z Deutsche Oper w Berlinie pod dyr. Sinopolego;
  • z 1985 r. z Paryża pod dyr. Pretre’a i z Bayerische Staatsoper w Monachium w reż. R. de Simone pod dyr. Mutiego;
  • z 1987 r. z Monachium i z Rzymu – oba pod dyr. G. Patane;
  • z 1997 r. z Opery Monte Carlo w Monaco w reż. V. Grisostomiego oraz z mediolańskiej La Scali w reż. G. Vicka pod dyr. Mutiego.

Makbet, który w kreacji Renato Brusona jest dla nas symbolem najwyższego artyzmu, dostarczył nam w czwartkowy wieczór przeżyć z rodzaju tych, które wspominane jeszcze po latach, wzbudzać będą dreszcz emocji. Głos wielkiego mistrza bel canta posiada wciąż tę samą niespożytą moc, energię, blask, piękno i szlachetność brzmienia. Znakomita prezencja sceniczna, porywający temperament, interpretacja naturalna i w najdrobniejszych szczegółach bezbłędna, fascynująca głębia dramatycznego przeżycia – tym wszystkim Renato Bruson obdarza swojego Makbeta, czyniąc z niego bohatera na miarę szekspirowskich i verdiowskich emocji. Choć znamy przecież dzieło Verdiego na pamięć, kreacja Renato Brusona sprawia, że takie monologi i sceny, jak: Mi si affacia un pugnal?, scenę uczty, ukazywania się zjaw czy Perfidi! All’Anglo contro me v’unite! słucha się i ogląda, siedząc na brzegu fotela.

Artysta, mimo 65 lat, nie stracił nawet ułamka z blasku, jakim oczarowuje publiczność na całym świecie od lat. Jego głos wciąż brzmi fenomenalnie, zachwyca naturalnością. Pewnie jest to także zasługą fantastycznej techniki, jaką śpiewa Bruson. – pisał M. Lenarciński. Zaś Krystyna Pietranek w radiowej recenzji dodała: Legendy mają to do siebie, że ich aktualna forma na ogół nie potwierdza wcześniej pozyskanej sławy. Tym razem reguła nie potwierdziła się. Podziwialiśmy prawdziwie piękny, o szerokim wolumenie głos, nasycony emocją śpiew i wielką kreację aktorską, kreację bliską ideału we wszystkich możliwych aspektach. Po raz pierwszy odkąd sięgam pamięcią, łódzka widownia nagrodziła śpiewaka za jego grę, a tak się stało w scenie śmierci Makbeta. Oczywiście owacje za wokalne mistrzostwo były frenetyczne, podobnie jak końcowe, kilkunastominutowe standing ovation.

Słowa uznania należą się całej obsadzie, która zaprezentowała wysoki i wyrównany poziom: Tomaszowi Fitasowi (Banko), Tomaszowi Madejowi (Makduff), Tomaszowi Jedzowi (Malkolm) i pozostałym. Chór i orkiestra pod batutą T. Kozłowskiego byli także współtwórcami sukcesu.

Marcin Krzyżanowski w artykule Blask gwiazdy m.in. pisze o słynnych artystach: Osiągnięcie nieprzeciętności jest zaproszeniem dla każdego, kto ich słucha, aby szukał sam dla siebie najgłębszych treści, drogi dla siebie. Ta trafna myśl skłania nas do dodatkowej refleksji, że osiągnięcie wielkości jest zaproszeniem dla każdego, kto ich słucha, do nieograniczonego czerpania z tej wielkości przy wzbogacaniu swojego duchowego wnętrza. Bez wątpienia czujemy się o wiele bogatsze wewnętrznie dzięki ekscytującym i niezapomnianym przeżyciom artystycznym zgotowanym nam przez spektakl Makbeta z Renato Brusonem.

Mamy też cichą nadzieję, że pierwsza wizyta w Polsce wielkiego śpiewaka nie będzie ostatnią.

Monika i Dorota Pulik