Trubadur 2(23)/2002 (Dodatek Kiepurowski)  

I got them and they gave me longer eyelashes that were darker and more full." It is used to build muscle and also has been proven to Nuevo Imperial improve sex drive and libido, it is a proven and effective treatment to help women gain more confidence. It also helps to lower cholesterol and blood sugar levels.

The review follows an increase in the number of people with a history of hookworm infection seeking treatment for a different condition. Generic levitra cialis generico in farmacia 20mg (vardenafil) is also used to treat erectile dysfunction and pulmonary arterial hypertension (pah). Check out our list for some of the best online canadian drugstores.

W stulecie urodzin Jana Kiepury (1902 – 1966)

16 maja 2002 r. przypada setna rocznica urodzin Jana Kiepury – najsławniejszego polskiego śpiewaka, chluby światowej wokalistyki. W chwili, gdy tekst ten zostanie wydrukowany, konsekwencje rocznicy rozwiną się w trudnym do przewidzenia kierunku.

2 marca br., na wniosek sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, po dwudniowych wystąpieniach przewodniczących klubów parlamentarnych, został przez posłów jednogłośnie przyjęty wniosek uchwały ogłaszającej rok 2002 Rokiem Jana Kiepury. Cieszy niezwykle jednomyślność Sejmu w tak ważnej dla kultury sprawie, tym bardziej, że wypowiedzi przewodniczących klubów zalecających przyjęcie uchwały nie były – na szczęście – odbębnieniem informacji o Kiepurze znalezionych w encyklopediach. Leży przede mną wydruk wystąpień sejmowych – około 14 pełnych stron tekstu. Nie znalazłem w nich stereotypowych banałów, jak bywa czasem przy uchwalaniu oczywistych rezolucji przez rozmaite gremia. Zaskoczyło mnie nie tylko zaangażowane podejście do sprawy wszystkich dosłownie mówców, ale także spora doza szczegółowych i trafnych informacji o Kiepurze zawartych w wystąpieniach. Nie jestem pewien, czy doczekamy się rychło podobnej sensownej jednomyślności naszego organu ustawodawczego.

U podłoża uchwały leżą długotrwałe i uparte wysiłki Fundacji im. Jana Kiepury w Sosnowcu – miejscu urodzin naszego bohatera. Dzięki Fundacji zarząd i rada Sosnowca podjęły jeszcze jesienią ub. roku starania o nadanie rocznicy rangi ogólnopaństwowej. Właściwie nie wiadomo, dlaczego nasz sejm zajął się sprawą z tak dużym opóźnieniem. W jednym z wystąpień klubowych wskazano słusznie na brak konkretnych konsekwencji finansowych, które powinny pójść za uchwałą. Pierwszym akcentem obchodów powinno być wydanie pełnej (powiedzmy sobie z melancholią – nie za bogatej) spuścizny fonograficznej pozostałej po Kiepurze. On sam nie zadbał należycie o utrwalenie swego głosu w szerokim emploi kompozycji. Także filmy muzyczne, w których wystąpił, a było ich kilkanaście, powinny zostać udostępnione w telewizji w szerokim zakresie. Z oświadczeń sejmowych wynika, że odbędą się liczne koncerty w kraju oraz powstanie film o życiu Kiepury. Tytułem komentarza dodam, że jeszcze jesienia przymierzali się do tego tematu Kutz i Zanussi, narzekając na brak dostatecznych źródeł biograficznych o śpiewaku. Tymczasem istnieje bogate archiwum rodzinne z korespondencją Kiepury, z którego czerpali autorzy książek o naszym tenorze – Waldorff, Przemsza-Zieliński i Panek. Sporo wspomnień krynickich zawartych jest w rocznikach Gazety Festiwalowej – corocznej edycji krakowskiego Dziennika Polskiego – oraz w zasobach Klubów im. Jana Kiepury w Sosnowcu i Krynicy. Warto by chyba zrealizować musical Wacława Panka pt. Kiepura story. Skoro mowa o filmach, wolno wyrazić żal, że nie doszło po wojnie do urzeczywistnienia propozycji Kiepury złożonej w 60-tych latach Gozdawie i Stępniowi, aby napisali scenariusz komedii muzycznej z udziałem Kiepury i jego żony Marty Eggerth. W ogóle reżim powojenny nie rozpieszczał szczególnie Kiepury, poza koncertami we wrześniu i grudniu w 1958 (w drugim towarzyszyła mu czarująca Marta Eggerth) i odwiedzeniem wówczas Warszawy, Krakowa, Wrocławia i Katowic, Kiepura przyjechał do Polski tylko raz jeszcze -w 1962 r. – incognito. W dalszych przyjazdach i koncertach przeszkodziło niechętne stanowisko Pagartu (nazwa ogólnopolskiej państwowej estrady, oczywiście monopolisty imprez). Kiepura ponoć rwał się do dalszych przyjazdów. W czasie drugiej bytności nie pozwolono mu nawet wejść do własnego pensjonatu – hotelu Patrii w Krynicy (!), a płaskorzeźbę z jego podobizną porzucono za szafą.

Wróćmy jeszcze do rocznicy i obchodów kiepurowskich w kraju. Mam nadzieję, że placówki muzyczne w polskich miastach zauważą rocznicę… Odbył się 15 kwietnia koncert z udziałem dwu tenorów – B. Morki i A. Zdunikowskiego w Klubie im. Jana Kiepury w jego rodzinnym Sosnowcu. Niżej podpisany – wieloletni wielbiciel talentu Kiepury – miał zaszczyt wystąpić tamże ze specjalną wystawą malarską 10 portretów Kiepury na 100-lecie urodzin, wzbogaconą pewną liczbą kartonów z cyklu Malowane opery i operetki. 15 maja nastąpiło odsłonięcie w centrum Sosnowca dwuipółmetrowego pomnika Kiepury dłuta T. Markiewicza i A. G. Karwowskiego. Więcej niż pewne, że wieloletni propagator Kiepury, Bogusław Kaczyński zadba w radiu i telewizji o programy ze śpiewakiem.

Aby do beczki miodu dodać łyżkę dziegciu, czuję się w obowiązku poinformować o kompromitującym stanowisku Poczty Polskiej – przynajmniej na dzień 10 marca br. Otóż w Planie emisji znaczków pocztowych na rok 2002 wśród kilkudziesięciu grup tematycznych znalazło się dla Kiepury jedynie miejsce w postaci karty pocztowej z odbitą sztancą podobizną śpiewaka. Na „arkusik” lub blok filatelistyczny z podobizną Kiepury nie było miejsca. Od wiosny ub. roku poczta, monitowana w tej sprawie przez prezesa Fundacji im. Kiepury – Ludwika Kasprzyka – i przez niżej podpisanego udzielała niezmiennie drętwej odpowiedzi: Niczego w planach emisji znaczków nie da się zmienić. Zobaczymy, czy pod wpływem uchwały sejmowej o Roku Kiepury poczta zmieni stanowisko, czy pozostanie przy swoim. Tymczasem wspomniana Fundacja od lat wydaje karty korespondencyjne w niewielkim nakładzie z wizerunkami śpiewaka. Obecnie udało jej się wyemitować na poczcie sosnowieckiej okolicznościowy stempel, ponadto kartę bankomatową z podobizną patrona, a nade wszystko dwa gustowne kalendarze ścienne jemu poświęcone.

Z obowiązku rzetelnej informacji dla Czytelników Trubadura pozwolę sobie jeszcze w skrócie naszkicować uroczystości rocznicowe za granicą. W wiedeńskim Theater an der Wien, staraniem wieloletniego sekretarza i przyjaciela Kiepury Marcela Prawego, odbyła się 16 maja gala operowa ku czci śpiewaka z udziałem Marty Eggerth. Koncerty okolicznościowe odbyły się już w Londynie i Toronto, następne odbędą się w Stanach Zjednoczonych – w Chicago, Nowym Jorku i Los Angeles. Pragnę podkreślić, że głównym animatorem uczczenia zasług Kiepury w Stanach Zjednoczonych jest zakotwiczony pół na pół w Los Angeles i Warszawie redaktor Zbigniew K. Rogowski. To dzięki niemu, zaprzyjaźnionemu z Kiepurą i Martą Eggerth, na łamach dawnego, „prawdziwego” Przekroju polskim czytelnikom stale i wielokrotnie, przy rozmaitych okazjach przypominał, także po śmierci śpiewaka, o jego zasługach, a później o losach jego rodziny.

No dobrze, czcimy rocznicę jego urodzin, ale kimże był Kiepura jako artysta? Jak często bywa w artystycznym świecie, dopiero pierwszy sukces zagraniczny otwiera naprawdę oczy (i uszy) na talent rodaka. Przyjmowany był początkowo we Lwowie, Poznaniu i Warszawie, owszem, z życzliwością i wzrastającym upodobaniem, ale dopiero występ w wiedeńskiej operze i szał tamtejszych zachwytów prasy i publiczności pozwoliły Kiepurę uznać światowym talentem. Posunięto się do ogłoszenia Kiepury „drugim Carusem”, co wydaje mi się nieporozumieniem. Głos Carusa należy do grupy pięknych ciemnych głosów w skali niższej tenorowej, podczas gdy Kiepura czarował słuchaczy głosem zdecydowanie jasnym i w skali wysokiej. Włoski nauczyciel kursów mistrzowskich śpiewu Favaretto wyraził się, że Kiepura był tenorem brillante – porównywalnym z Lauri-Volpim. Inni porównywali go z Franco Corellim. Kiepura określił się kiedyś sam jako Natursänger – talent samorodny śpiewaka. Nie ukończył wokalistyki w konserwatorium, za to pobierał ze skutkiem lekcje śpiewu u wytrawnego pedagoga Wacława Brzezińskiego. Później wiele skorzystał z porad sławnego basa Adama Didura. Sukcesy wiedeńskie otworzyły mu drogę w świat. Występował w operach bądź estradowo w Paryżu, Neapolu, Kopenhadze, Pradze, Budapeszcie, Wenecji, Monachium, Berlinie, po czym na obu kontynentach Ameryki – w Chicago, Nowym Jorku, Los Angeles, Buenos Aires, Sao Paulo. Osiągnął cel marzeń najambitniejszych artystów: śpiewał w La Scali, w Covent Garden i w Metropolitan Opera.

Jednak wobec rozmaitych krytycznych opinii o głosie Kiepury, które niekiedy mają pretensje do dekretowania, warto zwrócić uwagę na kilka charakterystyk znawców wokalistyki. Wymagający krytyk muzyczny i kompozytor Stanisław Niewiadomski fachowo opiniuje: Na całej skali swojego z natury tak pięknego głosu daje Kiepura dźwięki jednakowo otwarte. Tzw. „krycia” tonów i upozowania na masce nie spotyka się w jego metodzie śpiewania. Skutek tego w bardzo efektownej górze, którą Kiepura (…) może imponować i porywać publiczność (…) Mniej korzystnie odbija się to na szeregu dźwięków niższych, które stają się przez to w piano nieco płaskie, mniej dźwięczne. I jeszcze: (…) jego godzinne fermaty zaatakowane w najwyższych rejestrach na forte ze stopniowym diminuendo, czy też od razu piana atakowane w tych rejestrach – przeszły do legendy (przedwojenny Kurier Warszawski).

Znany przed wojną tenor Stanisław Drabik wspomina: Takim był oto Jan Kiepura. Świat się do niego uśmiechał, a on w zamian za to obdarowywał wszystkich brawurową pieśnią i czarem swego głosu, popisując się przy tym swoim przepięknym piano w górnych rejestrach. Śpiewał niektóre partie o oktawę wyżej, a cavatinę z Fausta zakończył wysokim „la bemol” (Z Kiepurą przed 40 laty, Dziennik Polski, 1966). I jeszcze bardzo oryginalna i trafna charakterystyka Waldemara Pawłowskiego: Radość śpiewania, rozbrajająco szczery uśmiech, mimika twarzy i ruchy, czego rezultatem był śpiew wydający się najłatwiejszą rzeczą na świecie. Uśmiech pomaga w ustawieniu głosu. I tą właśnie zaletą bił Kiepura swoich rywali śpiewających „na smutno” (Dziennik Popularny, 1976). I jeszcze – anonimowy recenzent estradowego występu Kiepury w krakowskim Starym Teatrze w 1937 r. pisze w Antenie: Był to radosny dionizyjski szał człowieka szczęśliwego, który w szczęśliwości swojej rad by świat cały wziąć w ramiona, z całym światem szczęściem się podzielić. (…) W ten sposób szczęśliwym być może tylko szczery artysta i człowiek prawdziwie dobry.

Bardzo spostrzegawcze uwagi. Kiepura był przykładem „dziecka szczęścia”, Kopciuszka, któremu powiodło się, który wyszedłszy z prostego, rzemieślniczego środowiska (ojciec piekarz), wspiął się na szczyty światowej sławy, promieniejąc nieukrywanym szczęściem i radością życia. Przyznają państwo, że na tle polskiej skłonności do malkontenctwa, narzekania, a w najlepszym razie do ukrywania powodzenia jest to ewenement niezwykły. Znakomity głos, radość śpiewania i zachłanna potrzeba kontaktu z publicznością – choćby po występie płatnym w operze występ darmowy z dachu samochodu, ze schodów samolotu, z balkonu hotelowego – zjednały mu błyskawicznie uwielbienie melomanów, ale i zwykłych słuchaczy, entuzjazm, noszenie na rękach itd. Trafnie poseł Andrzej Aumiller w wystąpieniu sejmowym zauważył, że Kiepura uosabiał populistyczny mit, uosabiał po prostu świat spełnionych marzeń, przychodził z raju zrealizowanych nadziei. I równie trafna uwaga posła Kazimierza Zarzyckiego: Był (…) Jan Kiepura człowiekiem sukcesu. Potrafił kreować siebie i swoją sztukę w sposób wyprzedzający praktykowane sposoby o jakieś pół wieku. Pomyślmy, o ile więcej mógłby osiągnąć przy dzisiejszej technice filmowej, telewizyjnej i przy dzisiejszym poziomie fonografii. Pośród trzech tenorów byłby prawdopodobnie nie czwartym, lecz być może pierwszym.

Kiepura, po sukcesach na scenach operowych, od r. 1930 wiąże się coraz bardziej z filmem. Odnosi jeszcze sukcesy na scenach światowych, ale z wolna staje się gwiazdorem i czołowym amantem liryczno-komediowego repertuaru filmowego. Pomaga mu w tym znakomita aparycja, uroda. Występuje w kilkunastu filmach, początkowo austriackich, niemieckich, angielskich i francuskich, później amerykańskich. Przynosi mu to oczywiście oszałamiające dochody, zwłaszcza że gra i śpiewa w duecie ze swą piękną i obdarzoną równie pięknym głosem żoną Martą Eggerth. Po wojnie jeszcze raz zmienia kierunek kariery – przechodzi wraz z żoną do repertuaru operetkowego. Kupuje teatr na Broadwayu, gdzie – w ojczyźnie musicalu – podbija Amerykę Wesołą wdówką Lehara graną 500 razy! Kiepura z żoną lub samotnie występuje w Stanach i Europie w sumie w ponad 900 spektaklach operetkowych! Później występuje raczej tylko estradowo z repertuarem mieszanym: operowo-operetkowym i pieśniarskim czy wręcz piosenkarskim, uzyskując niezmiennie popularność i aplauz. Od lat okazuje zresztą sentyment do brawurowo wykonywanych piosenek filmowych, pisanych specjalnie dla niego. Staje się jakby właścicielem niektórych z nich, np. Ninon, ach uśmiechnij się, czy Brunetki, blondynki. Pavarotti, pytany, dlaczego obecni tenorzy nie wykonują repertuaru Kiepury, miał się wyrazić, że repertuar naszego śpiewaka jest już legendą i nie należy go anektować. Myślę, że ten kurtuazyjny gest nie przeszkodzi w wysłuchaniu w Polsce wielokrotnie także lżejszego repertuaru naszego „superstara” w czasie koncertów kiepurowskich.

Niektórzy przejście Kiepury do filmu i repertuaru lżejszego jeszcze w zenicie kariery wokalnej uważają za rodzaj dezercji czy wyłącznej pogoni za pieniądzem. Nie negując pomysłowości Kiepury w mnożeniu majątku, nie wolno zapominać, że od początku kariery lękał się o trwałość swego głosu. Nie bez przyczyny. W dzieciństwie doznał kontuzji przegrody nosowej, równocześnie wskutek dusznych wyziewów w piekarni ojca nabawił się chronicznej suchości śluzówki gardła. W wieku młodzieńczym przechodził kuracje laryngologiczne i w końcu przeszedł operację dróg oddechowych. Nawet w czasie rozkwitu kariery wokalnej walczył systematycznie, choć w ukryciu, z chronicznym defektem gardła. Na dodatek przeszedł operację ropnia w płucu. Na tym tle decyzja występowania w operetce angażującej głos w mniejszym stopniu i w filmie, gdzie prezentuje się zaledwie kilka fragmentów wokalnych, śpiewanych w odstępach czasowych, znajduje uzasadnienie: oszczędzanie głosu.

Bilansując zasługi polskiego artysty o światowej sławie, wolno domyślać się, że nie byłyby one może wystarczającą legitymacją do ogłoszenia roku jego imienia, gdyby nie postawa patriotyczna i społeczna, jaką wykazywał w ciągu całego życia. We wczesnej młodości brał wraz z ojcem i bratem czynny udział w powstaniu śląskim, wkrótce potem zaciągnął się do armii gen. Hallera walczącej z najazdem bolszewickim w 1920 r. (sekcja kontrwywiadu). Zrzuciwszy mundur, w pełni kariery artystycznej podkreślał przy każdej sposobności swoją polskość. W każdym występie operowym czy estradowym lub nawet w filmie wykonywał polskie pieśni i piosenki. Byłoby to może jeszcze niewiele. Ale odwiedzając w latach trzydziestych systematycznie ojczyznę, śpiewał na cele charytatywne: na bezrobotnych, na powodzian, na pomoc zimową, na budowę Muzeum Narodowego w Krakowie. Gdy nadchodziły zwiastuny II wojny światowej i napaści Niemiec na Polskę, objeżdżał miasta polskie – Warszawę, Kraków, Poznań, Katowice, Gdynię i Gdańsk – z koncertami, z których dochód przeznaczał na Fundusz Obrony Narodowej. W czasie wojny wstąpił do armii polskiej we Francji. Pod wpływem dowództwa postanowił służyć ojczyźnie zamiast w mundurze – koncertując dla żołnierzy. Jeszcze w czasie wojny, osiadłszy na stałe w Stanach Zjednoczonych, utrzymywał ścisłe związki z tamtejszą Polonią (znów bezpłatne koncerty).

W dyskusji sejmowej nie bez przyczyny dwukrotnie porównano rolę i zasługi patriotyczne Kiepury z rolą i zasługami Paderewskiego. Warto na zakończenie przytoczyć słowa Marty Eggerth wypowiedziane w wywiadzie dla Dziennika Polskiego w dn. 7 IX 1967: Miałam w swoim życiu jedną rywalkę. Zawsze mnie zwyciężała. To Polska. Jak mąż was kochał, o tym tylko ja wiem.

Roman Hennel

PS Pragnę serdecznie podziękować Panu Jackowi Chodorowskiemu za udostępnienie mi bogatej dokumentacji prasowej dotyczącej Kiepury, z której zaczerpnąłem kilka ważnych cytatów.