Trubadur 3(24)/2002  

You can use this calculator as many times as you need. Nancy reagan https://arbaello.de/81345-antabus-preis-63803/ and ira glass had a radio career that took us through a time of crisis in american culture when our country was still struggling with its very foundation in the cold war. The generic is often identical, but there may be some differences in the ingredients.what are the most effective forms of treatment available for chronic viral hepatitis in dogs?

It doesn’t matter what, but it does need to be a prescription medication. The study included patients with dyspepsia, dysmotility cialis 10mg preise and a normal liver function and who were prescribed ranitidine tablets or oral magnesium citrate for. The incidence of nausea in the first 24 hours was high when the drug was administered with cimetidine, proton pump inhibitors, or when it was started after the administration of a certain antibiotic.

Piękne głosy (III)
Krakowskie spotkania w Ośrodku Kultury im. Norwida

Tytułem przypomnienia, cykl spotkań z wybitnymi polskimi wokalistami (początkowo pod nazwą Piękne głosy opery polskiej) zainicjowany został w sezonie artystycznym 1999/2000 przez znaną krakowską publicystkę muzyczną red. Annę Woźniakowską oraz przez Teresę Poprawę z Ośrodka Kultury im. C. K. Norwida. Dotychczas odbyło się 17 wieczorów. Pisaliśmy o nich szczegółowo w nr. 4 (17)/ 2000 r. i nr. 3 (20) / 2001 r. Trubadura.

Cykl ten, w niezmienionej formie, ku zadowoleniu licznych melomanów, jest kontynuowany. Wznowiło go spotkanie, już 18., z Bolesławem Pawlusem (11.10.2001). Bolesław Pawlus to artysta znany i ceniony zarówno w Polsce, jak i poza jej granicami. W latach 60. i 70. należał do czołówki tenorów dramatycznych. Dysponował głosem o potężnym, metalicznym brzmieniu, swobodnym w wysokim rejestrze. Jego interpretacje sceniczne (śpiewał około 50 partii operowych) odznaczały się wyrazistym aktorstwem, pełnym emocji zaangażowaniem i znakomicie podawanym tekstem (niezależnie od języka, w którym śpiewał). W trakcie spotkania przypomniany został ów „głos jak spiżowy dzwon” z nielicznych i trudno dostępnych nagrań artysty, a on sam barwnie opowiadał o początkach swej drogi artystycznej (urodzony w Krakowie, wokalnie wykształcony przez prof. J. Gaczyńskiego i w La Scali, debiut w Krakowie w partii Jontka, potem Bytom, wielkie sukcesy na scenach niemieckich). A także anegdotycznie i bardzo spontanicznie wspominał swe liczne kontakty z politykami, artystami i osobistościami świata. Zaśpiewał również, z towarzyszeniem Małgorzaty Westrych, Krakowiaka Moniuszki, Skowroneczek śpiewa Noskowskiego i rosyjską melodię ludową.

Zofię Kilanowicz (19. wieczór, 22.11.2001) częściej można usłyszeć za granicą niż w Polsce. Ale jeżeli już w Polsce, to przede wszystkim w Krakowie. Z naszym miastem i regionem (urodziła się w Nowym Targu) związana jest emocjonalnie. Tu studiowała (klasa prof. H. Łazarskiej), tu debiutowała, tu zdobywała nagrody (Konkurs im. Ady Sari w Nowym Sączu, 1986 r.). Choć była związana z teatrem operowym w Warszawie (WOK) i Brukseli (Theatre de la Monnaie), choć jej mieszkaniem jest walizka, jak sama dowcipnie powiedziała, do Krakowa wraca najchętniej. Zofia Kilanowicz utrwaliła się w pamięci słuchaczy przede wszystkim jako niezrównana wykonawczyni dwóch partii: sopranowej w III Symfonii Góreckiego i Roksany w Królu Rogerze Szymanowskiego (aktualnie śpiewa ją w TW w Warszawie). W Góreckim śpiewaczka przekazuje klimat, nastrój i emocje za pomocą naturalnych, rzec można czystych, środków wokalnych. Istotnie, śpiewa ona nośnym, bardzo pięknym w barwie, „skrzypcowym” niemal, wyrównanym emisyjnie, skupionym głosem. I tak było i tym razem. Artystka wykonała kilka pieśni Karłowicza, Chopina i Perkowskiego z towarzyszeniem pianistki Elżbiety Kubiak. Na co dzień Zofia Kilanowicz wraz z mężem, amerykańskim barytonem Leslie Tennentem, mieszka w Niemczech, USA i w… Krakowie.

Wieczór 20. (17.12.2001) przyniósł spotkanie z wybitną artystką krakowską, Haliną Żychal-Szymańską. Od swego debiutu w historycznym spektaklu Rigoletta na scenie Opery Krakowskiej śpiewaczka ta pozostała jej wierna aż do zakończenia czynnej kariery wokalnej w 1995 r. (a była także inspicjentem, suflerem, asystentem reżysera i reżyserem). Uczennica legendarnego prof. Wł. Kaczmara doskonaliła swój warsztat wokalny także i na stypendium w mediolańskiej La Scali (1963-63). Tuż przed wyjazdem do Włoch przez jeden sezon występowała w Operze Warszawskiej, śpiewając na jej scenie partie Azuceny i Amneris. W swym dorobku artystycznym ma 32 partie operowe, kilka w operetkach i spektaklach dla dzieci (m.in. w operze Straszny dwór śpiewała wszystkie 4 partie mezzosopranowe: Jadwiga, Cześnikowa, Stara Niewiasta, Marta). Halina Szymańska dysponowała ciemnym głosem mezzosopranowym, śpiewała muzykalnie, płynnie prowadząc kantylenę i wyraziście podając tekst. Szczególnie lubiła partie Verdiego, Dulcyneę w Don Kichocie Masseneta, a ostatnią jej rolą sceniczną była Swatka w Skrzypku na dachu. W trakcie spotkania głos artystki przypomniany został z nielicznych żywych nagrań (m.in. duet z Carmen z B. Paprockim), a sama śpiewaczka wykonała przy akompaniamencie Małgorzaty Westrych Śpi w blaskach nocy Karłowicza (w 1959 została laureatką Konkursu imienia tego kompozytora), piosenkę grecką Cyganeria i kolędę Gdy śliczna Panna.

Janusz Żełobowski (21. wieczór, 10.01.2002) to wciąż niemal ideał autentycznego operetkowego amanta: piękny głos, znakomita aparycja, wzorowa kultura sceniczna. Lata – artysta w tym roku obchodzi 45-lecie pracy artystycznej – nic nie naruszyły jego modelowej wręcz dyspozycji teatralnej. Może głos odrobinę ściemniał, choć właściwie artysta ten zawsze śpiewał raczej barytonem niż tenorem. Wyrazistość wokalna oraz oryginalna, bardzo ładna barwa tego głosu – pozostają. Udowodnił to śpiewając kilka arii ze swego repertuaru (Raymond, Dostal, Kalman, J. Strauss, Lehar). Wykształcony muzycznie w Krakowie, tu debiutował w operetce (Alfred w Zemście nietoperza), tu stworzył wiele wspaniałych, do dziś niezapomnianych kreacji, by w roku 1971 zostać „porwanym” do Warszawy. Do Krakowa wracał incydentalnie, zawsze gorąco i serdecznie witany przez publiczność. Tak było i na omawianym spotkaniu. Januszowi Żełobowskiemu akompaniowała jego córka, Renata Żełobowska-Orzechowska po raz kolejny udowadniając swe niezwykłe możliwości pianistyczne, precyzję, muzykalność, wirtuozerię i kulturę gry, dające nie tylko pewność i autentyczne poczucie bezpieczeństwa, ale stwarzające pełne partnerstwo muzyczne.

Wieczór 22. (21.02.2002) to spotkanie z basem Januszem Borowiczem. Nowotarżanin z pochodzenia, wykształcenie muzyczne odebrał w Krakowie (AM, 1987), doskonalił je we Włoszech (m.in. u Carla Bergonziego). Początkowo związał się z Operą Krakowską, ostatnio jednak prowadzi indywidualną działalność sceniczną i estradową. W 1989 roku był finalistą Konkursu im. L. Pavarottiego, z którym wystąpił w Filadelfii jako Dulcamara w Napoju miłosnym. Ma w swym repertuarze wiele różnorodnych partii basowych. Swoją karierę nazywa pasją, przygodą ze śpiewem. Odtwarzane przez niego postaci są wcześniej głęboko przemyślane i wystudiowane. Premiery często nagrywa i analizuje, korzysta też z pomocy żony pianistki. Jego głos bywa chwalony za włoską giętkość i słowiańską głębię. Od roku 2000 artysta podjął też pracę pedagogiczną na krakowskiej AM. W trakcie spotkania zaśpiewał dwie arie z Opowieści Hoffmanna Offenbacha z akompaniamentem pianistki Marii Rydzewskiej.

Gościem wieczoru 23. (17.03.2002) była Eyta Piasecka, młoda solistka Opery Krakowskiej. Choć studia wokalne ukończyła w 1999 roku (krakowska AM, klasa Barbary Niewiadomskiej) na scenie operowej śpiewa od 1996 roku (debiut Królową Nocy w spektaklu studenckim w Krakowie), początkowo głównie we Wrocławiu. Swą sztukę wokalną doskonaliła na wielu kursach mistrzowskich u R. Karczykowskiego, A. Reynolds, A. Kaweckiej, Ch. Elsnera. Jej repertuar operowy nie jest jeszcze bogaty, choć już różnorodny (Mozart, Verdi, Bizet, Adam, Rossini). Artystka dysponuje sopranem liryczno-koloraturowym o ładnym, stosunkowo gęstym brzmieniu i bardzo swobodnej górze. Ozdobniki śpiewa z łatwością i lekkością, a przy tym bez niepotrzebnego efekciarstwa. Najbardziej kocham operę – powiedziała – lubię się wcielać w różne partie i chcę śpiewać dużo i z najlepszymi dyrygentami i śpiewakami. W trakcie spotkania w jej wykonaniu usłyszeliśmy arie z oper Cyrulik sewilski, Semiramida, Torreador (Adama), Nieszpory sycylijskie oraz pieśni Perkowskiego i Ogińskiego. Akompaniowała Irena Celińska-Głodek.

W wieczorze 25.04.2002 (24 z kolei) wystąpił znakomity baryton Adam Kruszewski. Okres jego studiów i pierwszych występów przypadł na bardzo trudne i ponure czasy stanu wojennego (AM ukończył w roku 1985, głos doskonalił u E. Kossowskiego i B. Sokorskiej). Być może dlatego brał udział w licznych konkursach wokalnych (Krynica, Holandia, Rio de Janeiro, Francja), na ogół zdobywając nagrody. Początki jego profesjonalnych występów to Warszawska Opera Kameralna, a etatowym solistą stołecznego TW jest dopiero od roku 2000. Przez dwa sezony (od 1990) był związany z Wiedeńską Operą Kameralną, śpiewał tam m.in. w Weselu Figara i Don Pasquale. Od dziecka moim idolem był Andrzej Hiolski, zawsze chciałem śpiewać jak on barytonem – powiedział artysta. I właśnie przykładowi i sztuce wokalnej Hiolskiego wiele zawdzięcza. W trakcie wieczoru Adam Kruszewski z towarzyszeniem niezawodnej Małgorzaty Westrych wykonał kilka pieśni, m.in. Znaszli ten kraj, Wędrowna ptaszyna i Krakowiak Moniuszki oraz arie Miecznika ze Strasznego dworu i Germonta z Traviaty.

Urszula Kryger, gość wieczoru 25. (16.05.2002) to ścisła czołówka polskiej współczesnej wokalistyki. Znana jest bardziej na scenach i estradach europejskich niż krajowych, a każdy jej występ, każde jej nowe nagranie płytowe (ma ich już, na szczęście, trochę) stają się wydarzeniami muzycznymi. Bardzo komunikatywna i wyjątkowo bezpośrednia w rozmowie, ma wiele do przekazania. Przygotowywała się początkowo do zawodu pianistki i miała być korepetytorką śpiewaków. Uwierzywszy jednak również i w swój nieprzeciętny talent wokalny, ukończyła Wydział Wokalny łódzkiej Akademii Muzycznej (klasa prof. Jadwigi Pietraszkiewicz). Podczas edukacji wokalnej i na początku kariery towarzyszyły jej sukcesy w licznych konkursach muzycznych (m.in. I nagroda na trudnym konkursie w Monachium w 1994 roku, a dwa lata wcześniej wygrany Konkurs im. St. Moniuszki). Artystka dysponuje pięknym w brzmieniu i barwie głosem mezzosopranowym, śpiewa niezwykle kulturalnie i bardzo sugestywnie. Jej interpretacje pieśni i arii są wypracowane, wrażliwe, dojrzałe i przekonujące. Dla mnie muzyka jest najciekawsza na etapie poszukiwania, a więc w trakcie prób, przed koncertem – mówi artystka. Słuchanie śpiewu Urszuli Kryger sprawia słuchaczowi doprawdy ogromną przyjemność. W czasie spotkania artystka z Małgorzatą Westrych przy fortepianie wykonała kilka pieśni St. Moniuszki i G. Faurégo.

Jacek Chodorowski