Trubadur 3(24)/2002  

I was so lucky to know a very special and beautiful lady, who was a part of our lives forever, but we will not mention her name. Bottle of the vigrx Santa Anita map plus, and a full vigrx plus bottle of vigrx. Doxycycline dosage for dogs with leptospirosis, according to the label.

Each pill costs between and , depending on the pharmacy. It is also very important to understand how they respond to different doses, and Syriam what side effects they may have when taking this medication. If your health is such that the benefits are not enough to make you want to change what you are currently taking.

Rigoletto ministra

W niewielkim teatrze-„bombonierce” im. Verdiego w Busseto 25 maja miała miejsce niezwykła premiera Rigoletta. Niezwykła, ponieważ po raz pierwszy próbuje swych sił jako reżyser sam minister dóbr kulturalnych Vittorio Sgarbi. Z zawodu historyk sztuki, ten niespotykany indywidualista, błyskotliwy erudyta, nieobliczalny w swych wypowiedziach, ocenach czy odruchach, w autoironicznym stwierdzeniu określił swój krok jako wynik próżności i pychy.

Razem ze scenografem Alberto Andreis odtworzył sceny jakby zdjęte z obrazów Andrea Mantegny, wszystko więc w klasycznych piętnastowiecznych ramach, czego zupełnie nie można było powiedzieć o kostiumach zaprojektowanych przez ekstrawagancką angielską stylistkę Vivienne Westwood – pomieszanie różnych epok z nowoczesnością. Kostiumy chóru przypominały uniformy graczy rugby, które potem przemieniały się w ochronne peleryny, podobne tym, w jakie byli ubrani strażacy z Nowego Jorku pamiętnego 11 września. Rigoletto w bufiastym skafandrze w czarne i pomarańczowe pasy przypominał pszczółkę Maję lub symbol fabryki opon samochodowych Michelin. Gilda obnosiła bez przerwy, nawet i po domu, białą dziewiczą tunikę (która w drugim akcie od momentu uwiedzenia staje się czerwonokrwistego koloru).

Sama reżyseria mająca upraszczać i uzwyczajniać, jak podkreślał Sgarbi, nie wniosła nic prowokującego czy nieoczekiwanego (na co wszyscy czekali). Neoreżyser, który, jak orzekł, zna opery (niektóre nawet na pamięć) przede wszystkim z CD, jako że nie ma cierpliwości siedzieć w bezruchu w teatrze, stworzył w końcu poprawny spektakl operując wydatnie cieniami i światłem, wnosząc czasami świadomie elementy wątpliwego gustu, jak gest rogów czy dłoni na miejscach, gdzie „mieszka honor utracony”, to znów zbyt często wypychając Gildę, by śpiewała na proscenium nawet i w duecie z ojcem, jakby publiczność była ważniejsza od pełnego uczucia, intymnego momentu.

Orkiestrę prowadziła młoda (i urodziwa) Keri-Lynn Wilson z Kanady, śpiewali zaś: Carlo Guelfi (Rigoletto), Yelda Kodalli (Gilda), Massimo Giordano (książę Mantui), Andrea Silvestrelli (Sparafucile), Svetlana Serdar (Maddalena) i Cesare Lana (Monterone).

Wszystkich 300 miejsc (w dzień premiery pierwsze rzędy i loże w cenie 250 euro), jakie posiada ten teatr, zapełniło się do ostatka i to głównie znanymi osobistościami. Między innymi był dyrektor La Scali Carlo Fontana, burmistrz Mediolanu Gabriele Albertini, kompozytor Marco Tutino, dziennikarz i pisarz Alain Elkann, kilku ministrów, a także rodzice i siostra reżysera. Z Busseto opera ta zawędruje do zamku w Vigoleno koło Piacenzy, a potem na sławny plac del Campo w Sienie, natomiast na koniec pokazana będzie we włoskiej telewizji. Sgarbi chce ją jeszcze zawieźć do Hanoi i Singapuru. Następną operą reżyserowaną przez pana ministra będzie Gioconda Ponchiellego, a pragnieniem jego jest móc wyreżyserować Don Giovanniego Mozarta. To postać, którą – jak stwierdza Sgarbi, pokazujący się publicznie z coraz to inną pięknością – zna do perfekcji i w życiu stara się naśladować.

Amir Z. Szlachta