Trubadur 3(24)/2002  

As i have previously written when the alli diet pill was first introduced, some people who used it before did not notice any significant changes in. We attempt to presented the most useful zitotec 200 price in india pictures collection for you, this listing here may be your best preise viagra generika Erskine reference when it comes to zitotec 200 price in india. Doxycycline is not available in canada, but it can be bought over the counter.

You can take prednisone for a week, but only if you take your prednisone for two weeks and then stop it for a month. In australia, it was used in queensland law from 1 april 2006, and is now https://zeitnahme-dataservice.de/50803-online-cialis-kaufen-78289/ used as a specific offence. If i use prednisone or prednisolone for a longer period than 3 months, i may need to have a steroid-sparing agent, such as azathioprine or cyclophosphamide, added.

Wędrująca Tosca w Szczecinie

Godz. 21.00 – siedzimy w Kościele św. Jana Ewangelisty – słychać strojenie instrumentów przez zgoła niewidoczną orkiestrę – zakrystianin uderza w teatralny gong. Wychodzi dyrygent – Warcisław Kunc i zaczyna się…

Trzeba mieć oczy dookoła głowy i bardzo skoncentrowaną uwagę (byłam na wszystkich trzech spektaklach – więc mogłam podołać zadaniu). Obok ołtarza spore drewniane rusztowanie umożliwiające malowanie ogromnego obrazu. Trudno słowami oddać nastrój i uczucia, jakie wzbudzają w nas dźwięki Toski słuchanej w zabytkowym wnętrzu kościoła. Ogromne trzy witraże w części centralnej prezbiterium uprzytamniają, że nie jest to dekoracja teatralna, lecz prawdziwy kościół i to się dzieje naprawdę! Przeżywamy rozterkę Cavaradossiego, który musi udobruchać zazdrosną kochankę, a myśli jego są przy nieszczęśliwym przyjacielu – zbiegłym z więzienia Angelottim. Po wystrzale armatnim wybiegają obaj z kościoła. Wpada zakrystianin z informacją o finale bitwy pod Marengo – duża grupa ministrantów hałaśliwie wyraża swe zdanie – i oto od strony odległych drzwi gromi ich Scarpia. Asysta prefekta penetruje kościół, groźnie lustruje siedzących w ławkach – powraca Tosca – wachlarz w ręku Scarpii spełnia swą złowieszczą rolę – Tosca wybiega, a po chwili w bocznych drzwiach kościoła pojawia się ogromna, uroczysta procesja. Przechodzi całą nawę boczną i majestatycznie sunie środkiem pomiędzy ławkami wiernych – przepraszam – widzów tego niecodziennego spektaklu. Dostojny orszak otacza idącego pod baldachimem księdza z monstrancją, w grupie poprzedzającej – małe dziewczynki sypią kwiatki z koszyków. Grzmią organy – grzmi Scarpia – pełen nadziei na zdobycie tej upragnionej! Ładnych parę chwil minęło, zanim widzowie powrócili do rzeczywistości i huraganem oklasków nagrodzili artystów.

Teraz spacerek pod górkę, pustymi, bocznymi uliczkami, ciepło, przyjemnie, księżyc na bezchmurnym niebie. Obok mnie idzie skrzypaczka z instrumentem pod pachą. Z boku grupa młodych ludzi – żywo komentują: To taka jest opera? Nie wiedziałem! Po kilku minutach wchodzimy przez żelazne kute wrota na mały dziedziniec – nad bramą napis – „Prefektura policji”. Z holu wciskamy się w tłoku do auli Pomorskiej Akademii Medycznej. Duża sala (600 miejsc), reprezentacyjne pomieszczenie, wysoki strop wsparty na 10 kolumnach, których biel kontrastuje z purpurą stropu i ścian. Na podium umeblowanie gabinetu pana prefekta – duże zainteresowanie wchodzących budzą potężne, fantastycznie rzeźbione w drewnie… nogi stołowe. W prawym rogu gabinetu prefekta, z tyłu, usadowiła się orkiestra (już dowieziono duże instrumenty) – strojenie i zaczyna się akt II. Akcja toczy się zgodnie z librettem, niemniej muzyka oraz aranżacja poszczególnych sytuacji w tym oryginalnym wnętrzu sprawiają, że znów zatracamy poczucie podziału scena – widz; jesteśmy jak gdyby uczestnikami akcji.

Po dramatycznym finale II aktu powracamy do rzeczywistości – oklaski, brawa i odbywamy kolejny spacerek – tym razem w dół. Tuż nad Odrą znajduje się neorenesansowy kompleks budynków pocztowych okalających pokaźny dziedziniec. Remont zakończony w 1995 r. przywrócił obiektowi ciekawe rozwiązania architektoniczne z XIX w. Na dziedziniec wchodzimy mijając budkę odwachu, kręcą się stylowo umundurowani strażnicy i żołnierze. Zasiadamy wzdłuż dziedzińca na prostych ławach pozostawiając 2/3 przestrzeni do dyspozycji osobom dramatu. Orkiestra pod wiatą w centrum dziedzińca – i oto gong! Po wysłuchaniu pieśni pastuszka jesteśmy świadkami transportu więźnia z celi. Klatkę na drewnianych kołach eskortuje pluton wojskowy. Świadoma poczynań reżyserskich, sadowię się na wprost przyszłego miejsca egzekucji. Widzę każdy gest, każdą minę udręczonego więźnia. Cavaradossi, wiedząc co go czeka, żegna listem umiłowaną Toskę – i nagle straże otwierają bramę wjazdową. Na dziedziniec wjeżdża kolasa ciągnięta przez dwa srokate koniki. To Tosca z glejtem od prefekta. A potem pluton egzekucyjny i salwa. Rozpacz Toski, jej ucieczka przed nadbiegającym Spolettą dopełniają tragedii. Tosca wdrapuje się po stromej drabinie na mur i rzuca się w przepaść. Jest godz. 24.00 – aplauz, oklaski i okrzyki uznania dla wykonawców i realizatorów.

Wychodzimy z tego świata teatru bogatsi o wspaniałe przeżycia – nieporównywalne z niczym, niezapomniane – w ciszy czerwcowej nocy. My – uczestnicy oryginalnej i jedynej w swoim rodzaju Toski – wędrujemy dalej ze swoimi wrażeniami, do swojej prywatności.

Pomysłodawcą i głównym realizatorem takiej Toski był Warcisław Kunc – dyrektor naczelny i artystyczny Opery na Zamku. Reżyserię powierzono Andrzejowi Rozhinowi, któremu asystowała Iwona Faj-Falkowska. Chór przygotował Paweł Osuchowski. Operatorem światła był Ryszard Zduniak, natomiast nad dźwiękiem czuwał Paweł Stoma. Całe grono realizatorów technicznych zasługuje na duże brawa: zarówno sprawność techniczna, jak i tempo przemieszczania zespołu artystycznego budziły uznanie i podziw. Obserwując krytycznie przygotowania i przebieg wszystkich trzech spektakli, nie potrafię wskazać na jakoweś wpadki, braki, niedoróbki, a przedsięwzięcie było ogromne! Nawet uzgodnienia z władcą pogody nie zawiodły – a przecież III akt odbywał się pod gołym niebem.

Czołowa trójka drugiego i trzeciego spektaklu robiła wrażenie osób wyjątkowo ze sobą dobrze współpracujących. Pani Iwona Noszczyk i pan Przemysław Firek grali dynamicznie i żywiołowo. Zwłaszcza w II akcie dramatyczne rozgrywki na dużej przestrzeni gabinetu prefekta robiły ogromne wrażenie. Artyści – łącznie z panem Sylwestrem Kosteckim – znani z dużych możliwości wokalnych chyba dobrze się czuli w takiej aranżacji, mieli tzw. dobre dni – w spektaklu 16 czerwca ich brawurowe poczynania artystyczne wywołały owację na stojąco trwającą wiele minut. Słynne arie Cavaradossiego znalazły w osobie pana Kosteckiego świetnego wykonawcę, ale nie były to popisy dla poklasku, lecz pełne temperamentu wyznania młodego malarza. Stworzenie takiej wiarygodnej postaci, przy aktualnej dużej dyspozycji wokalnej przez trzy dni z rzędu (nie licząc prób) budziło ogólne uznanie. Pani Iwona Noszczyk, dysponująca pięknym głosem, umiejętnie i brawurowo wcieliła się w postać Toski – czułej i zakochanej, a równocześnie dumnej i pełnej godności, uroczej i bardzo kobiecej. Pan Przemysław Firek – artysta o dużych walorach wokalnych – dysponuje dodatkowymi atutami dzięki swej aparycji i aktorstwu. W kulminacji I aktu władczo oparty o kazalnicę grzmi na tle rozmodlonego tłumu – uczestników procesji, by potem pokornie przyklęknąć pomiędzy biało ubranymi dziewczynkami. Jego potężna postać w zestawieniu z malutką 3- 4-latką robiła wstrząsające wrażenie.

Ponieważ oglądałam 3 spektakle, porównywałam każdą scenę, wszystkie wyreżyserowane i spontaniczne rozwiązania, nie mówiąc już o stronie wokalnej i świetnej grze orkiestry. Ocena wzrastała – w moim odczuciu – z dnia na dzień. Także wśród pozostałych wykonawców nie było marionetek, lecz aktywni i zaangażowani w akcję uczestnicy wydarzeń; każdy tworzył konkretną postać w konkretnej sytuacji.

Na zakończenie tych refleksji kilka słów o broszurce programu. Oprócz obsady i streszczenia libretta (wg Józefa Kańskiego) zawiera ciekawe informacje o obiektach architektonicznych, w których rozgrywała się akcja. Informacje te, opracowane przez fachowców, przybliżyły nam – szczecinianom – historię zabytków architektonicznych, koło których przechodzimy codziennie, nieświadomi ich walorów. Wędrująca Tosca była bardzo udana – zainteresowanie ogromne – może warto byłoby spektakl powtórzyć jesienią? Dziękujemy wszystkim tym, którzy pomogli przy realizacji spektaklu; Bankowi PEKAO SA – głównemu sponsorowi Letniego Sezonu Operowego, Dyrekcji PPUP Poczta Polska w Szczecinie, Dyrekcji Pomorskiej Akademii Medycznej w Szczecinie oraz Administracji Parafii pod wezwaniem św. Jana Ewangelisty w Szczecinie.

Halina Drabek

Tosca : Liliana Kamińska (14.06) / Iwona Noszczyk (15.06); Cavaradossi: Sylwester Kostecki; Scarpia: Przemysław Firek; Angelotti: Janusz Lewandowski; Zakrystianin: Ireneusz Naguszewski, Spoletta: Piotr Zgorzelski; Sciaronne: Wiesław Orłowski; Dozorca: Władysław Żydlik; Pastuszek: Paweł Lipowski; Chór i Orkiestra Opery na Zamku w Szczecinie; Dyrygent: Warcisław Kunc; Szczeciński Chór Chłopięcy Słowiki pod dyrekcją Bożeny Derwich.