Trubadur 4(25)/2002  

You need to know what the risks are and be willing to take them if the treatment is successful. My doc has told me that https://elaboraservizi.it/21396-cialis-generico-online-opinioni-97811/ i only have 3 months to live. We also offer you to use these online pharmacy coupons to save up to 50% off of all medicines that you want to purchase at our online pharmacy, without any restrictions!

Doxycycline online (doxycycline) online doxycycline is a drug which belongs to the tetracycline class of antibiotics. However, in an http://fondmec.it/94322-viagra-effetti-memoria-48362/ attempt to put a stop to the scandal, the indian government banned the import and sale of dapoxetine in april last year. The first evista irfm fest was held in 2000 in a temporary location in the cascavel suburb of evêque, with attendance of approximately 50,000 people.

Dwa razy Szymanowski
Inauguracja sezonu TW-ON

Inaugurację nowego sezonu artystycznego Teatru Wielkiego – Opery Narodowej rozłożono w tym roku na aż dwa wieczory. Oba przebiegły pod znakiem Karola Szymanowskiego.

W czwartek, 10 października, w Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. W. Lutosławskiego soliści, chór i orkiestra Teatru Wielkiego pod dyrekcją Jacka Kaspszyka wykonali Stabat Mater Karola Szymanowskiego i Stabat Mater Antonina Dworzaka. Wyśmienite interpretacje obu tak różniących się stylistycznie utworów dowiodły, jak doskonałym pomysłem było wyprowadzenie na estradę orkiestry warszawskiej opery. Zarówno w wysmakowanym Szymanowskim, jak i monumentalnym Dworzaku wielkim kunsztem popisał się też chór przygotowany przez Bogdana Golę. Spośród solistów należy wymienić przede wszystkim Bożenę Harasimowicz-Haas i Adama Kruszewskiego w Stabat Mater Szymanowskiego oraz Annę Lubańską, która wyjątkowo pięknie wykonała partię mezzosopranu w drugim utworze wieczoru. Doskonale się więc stało, że tak udany koncert transmitował Program 2 PR, dając możliwość wysłuchania go w każdym zakątku Polski.

Piątkowy wieczór, już w Teatrze Wielkim, wypełnił spektakl Króla Rogera Karola Szymanowskiego w reżyserii Mariusza Trelińskiego. W roli Rogera wystąpił po raz pierwszy Adam Kruszewski (jeśli nie liczyć niedawnego wykonania tego dzieła w Łodzi podczas Festiwalu Dialogu Czterech Kultur i wcześniejszego koncertowego na Wratislavii Cantans). Artysta stworzył postać władcy, którego spokój wewnętrzny został całkowicie zburzony przez pojawienie się obcej siły – Pasterza. Była to bardzo dobra kreacja zarówno wokalna, jak i aktorska, mnie jednak zabrakło większej siły, zwłaszcza w scenie końcowej. Tak może jednak miało być – pomyślałam, gdy przebrzmiały ostatnie słowa monologu Rogera. Skąd ta zmiana? Otóż w finale wielkie zaskoczenie zgotował widzom Mariusz Treliński – zmienił bowiem nieco reżyserię zakończenia, a w efekcie, moim zdaniem, „zarżnął” swojego intrygującego, niedopowiedzianego i tajemniczego Króla Rogera. Szkoda, że po raz kolejny reżyser ten mąci czystość stworzonej przez siebie formy, dodając do gotowego już dzieła nowe elementy. Tak stało się z Madame Butterfly, w której po powrocie z Waszyngtonu na czystej tafli wody, na której rozgrywa się akcja, pojawiły się kamuszki do chodzenia. Teraz Treliński sam okaleczył najlepszą, wstrząsającą scenę spektaklu, przydając Rogerowi towarzystwo Cienia (postać występująca do tej pory tylko w I i II akcie). Poprzednio to oślepiony król klęczał na białej pustej scenie w snopie przeraźliwie jasnego światła. Teraz w tym miejscu staje Cień, wznosząc zwycięsko (?) miecz. Przez ten zabieg zmieniła się całkiem wymowa finału – teraz Roger traci wzrok, lecz nic nie zyskuje w zamian, Cień tryumfuje. Przedstawieniu nie pomogła także nie najlepsza forma wokalna i odarta z półcieni gra Ryszarda Minkiewicza w roli Pasterza. Jego Pasterz był jednoznacznie zły, obrzydliwy, oślizgły. Za to z zadowoleniem powitałam powrót do roli Cienia (i zespołu baletowego TW) Maksima Wojtiula. Również Zofia Kilanowicz jako Roksana, chóry i orkiestra prowadzona pewną ręką Jacka Kaspszyka pozwoliły rozkoszować się dziełem Szymanowskiego, zanim w finale spotkała nas tak dziwna niespodzianka zgotowana przez reżysera.

Katarzyna K. Gardzina