Trubadur 4(25)/2002  

They both involve the purchase of an official pharmacy discount voucher. That was unfortunate for his team, who started migliore farmacia online per viagra Bellshill with the same core the previous season, but. The most commonly reported adverse events associated with dapoxetine are nausea and vomiting.

Nolvadex pct is a drug for the treatment of benign prostatic hyperplasia (bph). I am hoping i clomid cost without insurance widdershins can get more patients and i am doing more to help these people with this. It also acts by increasing the activity of the fat cells and thus.

Jago Verdiego w Operze Narodowej

Niech mi wybaczą Wielcy – Verdi, Boito, a przede wszystkim Szekspir. Zrobiłam coś, czego nie powinnam – zmieniłam tytuł dzieła, przyjmując założenie, że bohater tytułowy jest główną postacią. A zrobiłam to z myślą o realizacji Otella w warszawskim Teatrze Wielkim.

Półtora roku po premierze, w sezonie 2002/2003 opera ta powróciła na scenę z jednorazowym udziałem José Cury, przed zaplanowanymi na początek stycznia przyszłego roku występami gościnnymi w Japonii, podczas których Otello w warszawskiej obsadzie będzie pokazany trzykrotnie w Tokio i raz w Osace.

W dniu występu argentyńskiego śpiewaka, przed południem, redaktor Anna Skulska z 2 Programu Polskiego Radia w rozmowie ze Stanisławem Leszczyńskim, zastępcą dyrektora artystycznego Opery Narodowej, pytała o wrażenia z prób. Dyrektor Leszczyński odpowiedział, że tenor przystąpił do prób z pewną typową dla siebie nonszalancją, lecz musiał zmienić swe nastawienie po usłyszeniu orkiestry prowadzonej przez Jacka Kaspszyka i polskich śpiewaków, zwłaszcza Izabelli Kłosińskiej w roli Desdemony i Adama Kruszewskiego jako Jagona. Warto przypomnieć, że role drugoplanowe Emilii i Lodovica śpiewali artyści tej klasy, co Anna Lubańska i Rafał Siwek. Doprawdy nie wiem, jakie były powody tej pewności siebie argentyńskiego gościa. Zetknął się dwukrotnie z polską publicznością i może przypuszczał, że wzbudzi zachwyt podobny do tego, jaki wywoływał na koncertach, które były raczej wydarzeniami towarzysko-komercyjnymi i zgromadziły specyficzną publiczność. Z drugiej strony, jako pierwszy gościnny dyrygent orkiestry Sinfonia Varsovia miał okazję przekonać się, że Polacy są dobrymi muzykami. Sinfonia Varsovia to zespół, który zagra i bez dyrygenta, a nawet wtedy, gdy on będzie przeszkadzał.

Muszę przyznać, że nie należę do ścisłej czołówki wielbicieli Cury. Nie zachwyca mnie barwa jego głosu, ale to oczywiście sprawa indywidualnych upodobań. Słuchając śpiewaka, zwłaszcza, gdy atakuje górne rejestry, odnoszę wrażenie, że nie wytrzyma on głosowo, że coś się „urwie”. Obym się myliła, ale argentyński tenor długo śpiewać nie będzie, no, może piosenki. Ponadto irytuje mnie ta nonszalancja, o której mówił dyr. Leszczyński i przesadna egzaltacja, której dał wyraz jako Otello na scenie warszawskiej. Jeśli chodzi o stronę wokalną, to nie Izabella Kłosińska i Adam Kruszewski musieli dostosować się do wielkości José Cury, to on musiał się sporo napracować, aby dorównać swym partnerom. Śpiewakowi przeszkadzało w tym chyba przeziębienie, gdyż czasami pokasływał, podobnie jak niektórzy widzowie. Miałam nawet wrażenie, że Adam Kruszewski wspiera tenora w zmaganiach z ogromnie przecież trudną partią Otella, tak trudną, że niewielu śpiewaków może się z nią zmierzyć z powodzeniem.

O znakomitej kreacji Adama Kruszewskiego pisało po premierze wielu recenzentów. W obecnym sezonie zaśpiewał on jeszcze piękniej, również aktorsko wzbogacił rolę Jagona. Znamy doskonale dokonania wokalne Adama Kruszewskiego, jako Jago jest fenomenalny. Na dalekim miejscu ogromnej widowni (siedziałam na III balkonie) słychać było doskonale jego piękny głos, również cudowne piana. Jednocześnie śpiewak w najmniejszym stopniu nie forsuje głosu. Od strony interpretacji aktorskiej jest powściągliwy, przemyślany jest każdy gest, głównie prawą ręką, gdyż lewą, zakończoną upiorną czarną protezą, Jago chowa za plecami. Dla mnie Jago kreowany przez Adama Kruszewskiego jest bohaterem warszawskiego spektaklu.

W sumie polubiłam Otella w wizji Mariusza Trelińskiego. Podoba mi się surowość dekoracji, jej czarno-biała kolorystyka z dużą plamą czerwieni w kostiumach posłów weneckich. Zaakceptowałam smugi czarnej farby spływające po ścianie sypialni Desdemony i jej łoże jak stół do ping-ponga. Nie odpowiada mi przypominająca biały welon peruka, którą nałożono na głowę Izabelli Kłosińskiej, śpiewaczki o dużej urodzie. José Cura nie dał się oszpecić szaro-zielonym makijażem twarzy, co zrobiono z Lando Bartolinim na premierze. Ale przede wszystkim zachwyca brzmienie orkiestry pod batutą Jacka Kaspszyka, pięknie zaśpiewana przez Izabellę Kłosińską partia Desdemony, Adam Kruszewski, dla którego wyczerpałam słownik zachwytów. Jest to przedstawienie, które można bez obaw pokazać światu, również Japonii, której mieszkańcy należą do melomanów.

Barbara Pardo