Trubadur 4(25)/2002  

This is not to be taken by children, people suffering from kidney failure, and those being treated for liver problems. Doxycycline, known as doxy or daunorubicin hydrochloride, is a drug used to treat certain https://ronzac.com/15670-doxycycline-11175/ infections and certain types of cancer. In order to inform decisions about tamoxifen, the article also provides an overview of other relevant anti-cancer treatments and potential benefits and risks of other hormonal treatments such as raloxifene, megestrol, or fulvestrant.

An allergy to amoxycillin may occur more frequently in people who have asthma and have a particular variant of this disease, or in people who have a family history of this. The doctor will be required to conduct a thorough xenical farmacia online Rostov physical exam and to record vital signs, temperature, weight, and any symptoms that a person might have. Bacteria that are resistant to this drug are not a problem.

Księżniczka czardasza w Gliwickim Teatrze Muzycznym

Już prawie 90 lat Księżniczka czardasza Emmericha Kalmana jest żelazną pozycją teatrów muzycznych Europy. Znakomite połączenie atmosfery wiedeńskich salonów z węgierskimi rytmami czardasza w zbiór niezwykle popularnych, melodyjnych i lubianych operetkowych przebojów gwarantuje sukcesy tej pozycji u publiczności. Nic więc dziwnego, że sięgnął po nią także i Gliwicki Teatr Muzyczny (obecna nazwa gliwickiej operetki).

Spektakl przygotował Wojciech Adamczyk (aktualny dziekan Wydziału Reżyserii warszawskiej PWST), reżyser doświadczony w widowiskach muzycznych, inteligentny i konsekwentny. Jego koncepcja prezentacji tej operetki jako utworu sentymentalnego, wzruszającego, choć nie pozbawionego dowcipu i lekkości właściwej gatunkowi – całkowicie się powiodła. Oglądamy przedstawienie o zwartej fabule, wciągające subtelnie podaną intrygą. Postaci zarysowane wyraziście są zabawne, ale i melodramatyczne. Wojciechowi Adamczykowi sekundują pozostali realizatorzy: scenograf Wojciech Jankowiak, autorka kostiumów Marta Hubka, choreograf – Zofia Rudnicka. Można oczywiście znaleźć i wytknąć różne braki, ale stanowią one drobne, niemal incydentalne elementy i nie psują wrażenia całości.

Wojciech Adamczyk znakomicie również dobrał dwoje głównych wykonawców: Małgorzatę Długosz (Sylva) i Witolda Wronę (Edwin). To na nich spoczywa cały prawie wokalny ciężar tej operetki. Małgorzata Długosz śpiewała już tę partię z dużym powodzeniem w warszawskiej Romie (1999). Do swej obecnej interpretacji wnosi autentyczny młodzieńczy urok, sceniczną urodę i ładny, sugestywny śpiew. Może chwilami jej niewielki stosunkowo wolumen głosu rozpływa się w nie najlepszej akustyce sali, może czasem fraza wydaje się zbyt krótka, ale to raczej drobiazgi w całokształcie dobrego wrażenia wokalnego. Myślę, że artystka ta rozwija swój wielki talent w sposób prawidłowy i konsekwentny. Gliwicka Czardaszka jest jej kolejnym sukcesem na tej scenie (po Księżnej w Ptaszniku z Tyrolu). Partnerem scenicznym, i to bardzo dobrym, Małgorzaty Długosz okazał się Witold Wrona. To czołowy dziś tenor zespołu gliwickiego, obdarzony nie tylko ładnym głosem, ale i aparycją godną amanta sceny muzycznej. Artysta ten szczególnie lubi role właśnie raczej smutne, melancholijne (jest m. in. bardzo dobrym Księciem Su Czongiem w Krainie uśmiechu). W nich jego aktorstwo, nerw i temperament sceniczny ujawniają się najwyraźniej. A śpiewa głosem pełnym żaru, blasku, może czasami zbyt napiętym. Z Małgorzatą Długosz stanowili parę nie tylko dobraną scenicznie, ale i wyjątkowo zgraną wokalnie. Nic więc dziwnego, że zbierali najwięcej oklasków przy otwartej kurtynie.

Pozostali wykonawcy, a zwłaszcza druga para (Monika Rajewska – Stasi i Arkadiusz Dołęga – Boni) – również mogła zadowolić. Muzycznie premierę przygotowali na zupełnie przyzwoitym poziomie Ruben Silva (dyrygent) i Henryk Wicherek (kierownictwo chóru). Omawiana premiera odbyła się 6 października 2002 roku.

Jacek Chodorowski