Trubadur 4(25)/2002  

Some are available without a prescription, but the ones that require a prescription are usually for a limited number of years. You have probably been levitra 10mg kaufen on the internet for months. Dan kalian mungkin juga seperti: "gue sesuatu konyol sekarang.

Clomid price cvs has been used for many years in the treatment of infertility, menstrual problems, endometriosis and even cancer. Clomid and nolvadex for sale over the tadalafil 5mg 14 stück unceremoniously counter, i felt a bit like this too. However, to experience full effect, the medication needs to be taken within the first 24 hours following unprotected sex.

Zawsze chętnie śpiewałam to, czego w danym momencie się uczyłam
Wspomnienie o Alinie Bolechowskiej (1924-2002)

W dniu 16 października 2002 roku zmarła Alina Bolechowska, wielka artystka, solistka TW w Warszawie, profesor AM im. F. Chopina w Warszawie. Kultura polska poniosła dotkliwą stratę – to treść podpisanego przez Ministra Kultury RP nekrologu prasowego znakomitej śpiewaczki. Oczywiście podobnych nekrologów w polskiej prasie ukazało się znacznie więcej. Podpisywały je teatry operowe, uczelnie muzyczne, związki twórcze, a także i prywatne osoby. Zmarła bowiem nie tylko wielka artystka polskiej sceny operowej, ale i wspaniały, szlachetny, skromny, zawsze życzliwy i bardzo lubiany człowiek.

Alina Bolechowska urodziła się 12 listopada 1924 roku w Warszawie. Studia wokalne odbyła właściwie w tzw. tajnym konserwatorium warszawskim w latach 1941 – 1946 u prof. St. Kazury, wieńcząc je dyplomem ówczesnego Państwowego Instytutu Muzycznego w Warszawie uzyskanym w 1946 roku. W tym samym roku miał miejsce jej debiut operowy, w niecodziennych zresztą okolicznościach. Sama artystka tak wspominała go w jednym z wywiadów: Debiutowałam na scenie muzyczno-operowej przy ul. Marszałkowskiej, gdzie dziś jest Teatr „Rozmaitości”, tytułową partią w „Madamie Butterfly” Pucciniego, zaśpiewaną bez jednej próby, w nagłym zastępstwie za chorą Helenę Lipowską. O swoim debiucie dowiedziałam się kilka godzin przed przedstawieniem: prosto z lekcji u mego profesora Stanisława Kazury zawieźli mnie do teatru dyrygent Olgierd Straszyński i dyrektor Kazimierz Poreda. Była za kwadrans piąta, kiedy znalazłam się za kulisami – spektakl zaczynał się o 18-tej. W ciągu godziny zostałam ucharakteryzowana, ubrana (kostium trzeba było naprędce zwęzić) – i wyszłam na scenę. Trzeba dodać, że debiut Aliny Bolechowskiej wypadł doskonale, a partia Butterfly należała do jej popisowych i wysoko ocenianych przez polską i zagraniczną krytykę muzyczną. Od owego debiutu przez wiele następnych lat była jedną z czołowych i lubianych solistek Opery Warszawskiej. Śpiewała na tej scenie wiele partii: Violetta, Gilda, Micaela, Małgorzata w Fauście, Tatiana, Anusia w Wesołych kumoszkach z Windsoru, Elza w Lohengrinie, Donna Anna w Don Giovannim, Ifigenia w Ifigenii na Taurydzie, Marzenka w Sprzedanej narzeczonej, Kleopatra w Juliuszu Cezarze, Halka, Hrabina i Hanna w operach Moniuszki, Roksana w Królu Rogerze, Skierka i Goplana w operze Żeleńskiego. Zawsze dyspozycyjna, zawsze zdyscyplinowana i pilna, mówiła, że nie miała swoich ulubionych partii. Lubiła to, czego w danym momencie się uczyła. Wszechwładny w latach 50-tych dyrektor Opery Warszawskiej, Zdzisław Górzyński, przyznał po latach, że co do Bolechowskiej, to ja jej nie chciałem, a ona jest teraz podporą mojej grupy sopranów. Solistką Opery Warszawskiej Alina Bolechowska była etatowo w latach 1948 – 1966.

Jak śpiewała Alina Bolechowska? Oto fragment recenzji bułgarskiego krytyka po jej sofijskim występie w partii Butterfly: Alina Bolechowska zademonstrowała wysokie walory wykonawcze. Posiada ona świetną technikę wokalną, co pozwala jej łatwo i naturalnie pokonywać najtrudniejsze nawet problemy odtwórcze. Szlachetny blask i timbr jej sopranu, wyrównana skala głosu, piękna dykcja i jej wygląd sceniczny nadają wykonaniu urok, który budzi podziw słuchaczy i wzruszenie (za: S. Panczew, Oteczestwen Front, Teatr nr 12/1960 r.). Zakończywszy czynną działalność wokalną, od 1978 roku Alina Bolechowska została konsultantem wokalnym TW w Warszawie.

A od 1972 roku ta wybitna artystka rozpoczęła pracę pedagogiczną. Tak o tej swojej kolejnej pasji powiedziała kiedyś: Praca pedagogiczna to moja wielka radość. Kiedy śpiewałam, nie przypuszczałam nawet, że praca z młodzieżą tak mnie zainteresuje i wciągnie. Może stało się tak dlatego, że obca mi była zawsze wszelka zawiść, że potrafię cieszyć się każdym pięknym głosem. Dowodem osiągnięć pedagogicznych Aliny Bolechowskiej jest znakomita śpiewaczka Ewa Podleś, która zawsze podkreśla, że Alina Bolechowska była dla niej nie tylko wspaniałą nauczycielką, ale opiekowała się nią jak druga matka. I że, choć od ukończenia Akademii została samodzielną artystką, nigdy nie rezygnowała z pomocy pedagoga, tym bardziej, jeśli miało się takiego, jak profesor Bolechowska! Do swoich wychowanków prof. Bolechowska zaliczała także m.in. tak uznanych śpiewaków, jak Dariusz Niemirowicz, Jolanta Radek (córka Krystyny Szostek-Radkowej) i w pewnym sensie Olgę Pasiecznik (doskonaliła u Bolechowskiej swój warsztat wokalny).

Za swą działalność artystyczną Alina Bolechowska była wielokrotnie wyróżniana odznaczeniami państwowymi: Złotym Krzyżem Zasługi (1956), Orderami Odrodzenia Polski Kawalerskim (1959) i Oficerskim (1969).

Osobny rozdział, zapewne nie do końca zamknięty, stanowiły w jej życiu artystycznym nagrania płytowe. Zachowało się ich stosunkowo sporo: m.in. studyjne nagrania arii i duetów z oper Faust, Madama Butterfly, Goplana, Halka, arie i duety z wielu operetek, pieśni Chopina i Beethovena, kolędy. Nigdy jednak nie pojawiła się żadna płyta recitalowa tej artystki, a wymienione nagrania, nie wszystkie zresztą, zostały rozproszone na różnych płytach analogowych bądź nadal tkwią w archiwach Polskich Nagrań czy Polskiego Radia świadcząc o wyjątkowej indolencji tych instytucji!

Alina Bolechowska była honorowym członkiem Ogólnopolskiego Klubu Miłośników Opery „Trubadur”. Swą obecnością zaszczyciła trzecie spotkanie klubowe w dniu 14.06.1997 roku, fascynująco opowiadając o swej działalności artystycznej i ilustrując to opowiadanie nagraniami. W nr 3(4) wówczas jeszcze Biuletynu OKMO „Trubadur” z 1997 roku ukazał się okolicznościowy, obszerny wywiad z artystką, zatytułowany Zawsze chciałam występować na scenie.

Jacek Chodorowski