Trubadur 3(28)/2003  

The name of the condition of an organica and the name of the disease of an organica, are identical. You can use tamodex 20 for a variety of sexual kosten viagra deutschen apotheken Monsey health issues including: Torsemide is a loop diuretic and loop inhibitor of the na+/k+-atpase which has been used clinically since the 1950s.

What's the maximum number of weight-bearing activities a person can do before they get hurt? It can sometimes be difficult to tell whether or not erectile dysfunction is caused by a physical problem such as a neurological condition or disease of Novomichurinsk get azithromycin without prescription the cardiovascular system. After the war they began to sell branded drugs and by 1970, they.

Kontratenorzy w Helu
III Letni Festiwal Muzyki Kameralnej

W czasie wakacji zamykane są teatry, lecz muzyczne życie nie zamiera – rozkwita w miejscowościach wczasowych i uzdrowiskach, nad morzem i w górach można napotkać afisze reklamujące ciekawe wydarzenia muzyczne w wykonaniu m.in. artystów znanych ze stołecznych teatrów muzycznych. Także i na Wybrzeżu w pierwszym tygodniu sierpnia można było raczyć się nie tylko słońcem, morzem, otaczającą nas przyrodą i zabytkami. Szczególnie interesująca wydawała się zapowiedź III Letniego Festiwalu Muzyki Kameralnej w Helu, o którym informacje doszły do nas już wcześniej w Warszawie od wielbicieli śledzących w Internecie poczynania Dariusza Paradowskiego, dyrektora artystycznego tego Festiwalu.

Dariusza Paradowskiego pierwszy raz miałam okazję usłyszeć na scenie Warszawskiej Opery Kameralnej w Il Sant’Alessio Stefano Landiego. Siedziałam wtedy, jak zwykle jako jedna z wejściówkowiczów, w wielkim tłoku na schodach. Ale pod koniec spektaklu, mimo niewygody i późnej pory, pomyślałam – czy nie można by tego powtórzyć i obejrzeć raz jeszcze, od początku… Głównym powodem był występ Dariusza Paradowskiego – wyjątkowy głos, wspaniałe wykonanie, pełna wyczucia gra aktorska, osobowość i to coś, co nie pozwala tak po prostu wyjść z teatru, jak po „zwykłym” przedstawieniu. Później był Apollo i Hiacynt, Łaskawość Tytusa… Dotąd żałuję, że nie udało mi się usłyszeć go w Koronacji Poppei, na którą wybrałam się pełna nadziei, ale w ostatniej chwili w partii Nerona zastąpił go Jacek Laszczkowski. Dariusz Paradowski nie pojawia się na scenie WOK już od czterech lat, ale wspomnienie jego występów dotąd żyje wśród publiczności – w czasie Festiwalu Mozartowskiego, po spektaklach, w których występował, zawsze znajdzie się ktoś, kto powie: Kiedy śpiewał Dariusz Paradowski… i wtedy ci, którzy go słyszeli, potakując, patrzą z wyższością na tych, co nie mieli tej okazji i z zazdrością słuchają wspomnień i porównań. Artysta zniknął z naszego warszawskiego horyzontu, dochodziły wieści, że gdzieś uczy, coś organizuje, czasem występuje. I raptem tego lata okazało się, że tydzień wakacji nad morzem zbiega się z terminem organizowanego przez niego III Letniego Festiwalu Muzyki Kameralnej w Helu, trwającego od 13 lipca do 24 sierpnia.

Koncert, na który się wybrałam 7 sierpnia, odbywał się w kameralnych wnętrzach Muzeum Rybołówstwa. Początkowo, według programu, miał wystąpić Marcin Ciszewski, ale w ostatniej chwili został zastąpiony przez dwóch innych kontratenorów: Jakuba Burzyńskiego i Sebastiana Kaniuka. Jakuba Burzyńskiego miałam już okazję usłyszeć kilkakrotnie w WOK, m.in. w Rinaldzie oraz Apollu i Hiacyncie, natomiast Sebastian Kaniuk jest jeszcze studentem wrocławskiej Akademii Muzycznej.

Dariusz Paradowski pełnił rolę konferansjera, bardzo ciekawie wprowadzając słuchaczy w świat kontratenorów i wykonywanych przez nich arii. W repertuarze znalazły się utwory dobrze znane miłośnikom muzyki dawnej, m.in. arie z Pasji wg Św. Mateusza i z 35, kantaty Bacha, Händla aria Cezara Va tacito e nascosto z opery Juliusz Cezar, aria Gotfryda Mio cor, che mi sai dir z Rinalda, aria altowa O thou that tellest good tidings to Zion z Mesjasza, Mozarta aria Farnace z II aktu Mitrydatesa, króla Pontu. Szczególne wrażenie zrobiły na mnie Vivi tiranno z Rodelindy w porywającym, pełnym wyrazu wykonaniu Jakuba Burzyńskiego oraz aria Zefira z opery Apollo i Hiacynt zaśpiewana w sposób niezwykle staranny i przemyślany przez Sebastiana Kaniuka. Obaj wykonawcy zaprezentowali się bardzo dobrze, z przyjemnością słuchało się ich głosów, ciekawych ozdobników, interpretacji świetnie oddających uczucia targające bohaterami. Na koniec artyści wystąpili razem w duecie Sesta i Kornelii Son nata a lagrimar, son nato a sospirar z Juliusza Cezara. Oba głosy, jasny, czysty Sebastiana Kaniuka i ciemniejszy, silniejszy Jakuba Burzyńskiego wspaniałe współbrzmiały, przeplatając się i łącząc w pianach, pełne smutku i bólu. Ten duet został nagrodzony owacją na stojąco.

Śpiewakom towarzyszyły Witosława Frankowska na klawesynie i Jadwiga Rudka-Stefaniak na wiolonczeli, bardzo dobrze oddając klimat utworów i nie pozwalając słuchaczom odczuć braku orkiestry.

Po koncercie nadarzyła się okazja do krótkiej rozmowy z organizatorem całego przedsięwzięcia, Dariuszem Paradowskim, od którego nasz Klub otrzymał autograf z dedykacją.

Katarzyna Walkowska