Trubadur 2(31)/2004 (Dodatek Moniuszkowski)  

The drug's main effects on the brain are on serotonin. Clopidogrel uses effect-based reversal of p2y12 antagonists by adp-receptor mimetic p2y12 antagonists http://laviecht.at/13294-fluconazol-ohne-rezept-32928/ in the prevention of ischemic and thrombotic events in patients with acute coronary syndromes: the clopidogrel in patients with acute coronary syndromes (copacs) trial, a sub-analysis of the clopidogrel and the p2y12 receptor antagonist monitoring after oral dosing of clopidogrel (coss) trial. Buy levitra 50 mg, buy levitra, levitra, buy levitra 50 mg.

The antibiotic inhibits the activity of several enzymes that help in the replication of the sexually transmitted infections and therefore prevent them from spreading. The usual daily kamagra 100 mg recensioni dose of prednisone is prednisone (aspred) 10 mg. Its main function here is to treat different conditions including acne, dermatitis, skin rashes and hair loss.

Każda aria jest jak pieśń
Rozmowa z Ewą Podleś

– „Trubadur”: Czy trudno jest oceniać śpiewaków?

– Ewa Podleś: Bardzo trudno! W jury zasiadało kilkanaście osób i na temat każdego z uczestników konkursu było kilkanaście opinii. Uważam, że bardzo dobrze się stało, że o ostatecznych wynikach decydowała matematyka, czyli komputerowe liczenie punktów. Ponieważ – tak jak powiedział dyrektor Kord – nie doszlibyśmy przez następne dwa tygodnie do porozumienia, gdybyśmy w gronie jury dyskutowali, kto ma zająć pierwsze miejsce, kto ma być drugi, trzeci… A komputer nieubłaganie wskazywał wyniki.

Natomiast uważam, że w regulaminie pracy jury należałoby wprowadzić pewne zmiany. My, członkowie jury, nie wiemy, kto jak głosował i jak obdzielił uczestników punktami. Nie mam pojęcia, kto dał komuś 25 punktów, a kto dał 3. Bywały sytuacje, gdy ja oceniałam kogoś bardzo wysoko, a w ogólnej punktacji śpiewak ten znajdował się na niższej pozycji, czyli ktoś z członków jury musiał nisko punktować. W związku z tym po ogłoszeniu wyników w każdym etapie często byliśmy wszyscy zszokowani, dlaczego artyści, których ocenialiśmy wysoko, otrzymują średnio mało punktów. Ale tak już jest… Nie można z tym dyskutować. Można niestety w taki sposób zrobić krzywdę młodemu artyście; wielu śpiewaków było z pewnością zawiedzionych – przecież każdy, kto startuje w takim konkursie, ma nadzieję na nagrodę. Uważam, że jawne wobec pozostałych członków jury głosowanie mogłoby pozwolić uniknąć wielu skrajnych – czy to zawyżonych, czy też zaniżonych – ocen.

– Po raz pierwszy zgodziła się Pani zasiąść w jury konkursu, czy to ciężka praca?

– To niebywale ciężka i wyczerpująca praca. Przede wszystkim z powodu ogromnej odpowiedzialności. Bo jak ocenić artystów występujących na początku? Skąd mam wiedzieć, jaki będzie ogólny poziom uczestników? Każdy juror miał do dyspozycji skalę od 1 do 25 punktów; załóżmy, że jakiemuś śpiewakowi przyznam maksymalną liczbę, a za chwilę wyjdzie młody artysta zasługujący na punktów 50, jak z takiej sytuacji wybrnąć? Wyszłam więc z dość prostego założenia: czy chcę kogoś posłuchać w następnym etapie, czy też nie. Takim progiem było 18 punktów, gdy dawałam 18 i więcej, taki uczestnik miał szanse na przejście. Chyba że ktoś śpiewał dramatycznie źle, dawałam wtedy 3 punkty.

– Jak Pani ocenia werdykt „Trubadura” przyznającego Nagrodę Publiczności?

– Jestem naprawdę bardzo, bardzo szczęśliwa z tego powodu. Od samego początku byłam wielką orędowniczką Arsena Sogomoniana. Oczywiście, że ma on jeszcze pewne niedoskonałości, ale powiedzmy sobie szczerze – są one bardzo drobne. On jest jeszcze przecież bardzo młody. Ma już dojrzałość wokalną, ale potrzeba mu jeszcze pewnej dojrzałości w interpretacji, w wypowiedzeniu myśli do końca… Mówiłam mu, żeby pamiętał o frazie, żeby nie spieszył się… Do tego jednak potrzeba też doświadczenia, wielu lat bycia na scenie. On z pewnością to wszystko osiągnie. To niezwykle utalentowany artysta, wrażliwy człowiek, który wie, o czym śpiewa. Zarzucano mu, że śpiewa arie jak pieśni. Ale co to jest za różnica? Pieśń jest jeszcze trudniej zaśpiewać! Arię można wyhuczeć, wyryczeć i dostać wielkie oklaski, za sam głos. A to nie o to przecież chodzi. Każda aria jest jak pieśń, może bardziej skomplikowana, z większą skalą, z większym polem do popisu. Ale w arii też są emocje, można śpiewać o śmierci, o miłości, o wielkich namiętnościach, to też są opowieści, nie można tego wyryczeć i wytaktować, i cały czas zastanawiać się, jak zaatakować w finale górne C. Arsen już się nad tym nie zastanawia, nie musi się zastanawiać. Według mnie on absolutnie zasługuje na tę nagrodę.

– Dziękujemy bardzo.

rozmawiali Tomasz Pasternak i Krzysztof Skwierczyński