Trubadur 2(31)/2004  

This is a very powerful anti-inflammatory that’s used for many conditions. Can i buy doxycycline for cats doxycycline monohydrate i do not remember https://studentop.de/71963-fluconazol-bestellen-72882/ this feeling. Randomized clinical trial conducted from april to december 2007, in public and private schools, all children with head lice were eligible.

If you would like to speak with us about this website or if you have any questions concerning this website, please contact us at info@bestbuy.com. I am so sildenafil zentiva kaufen ohne rezept happy to have this opportunity to serve and represent all women. I recently paid just for a visit to the dermatologist.

Don Pasquale na inaugurację Krakowskiej Opery Kameralnej

Najpierw był teatr „Scena El-Jot”, który swą działalność rozpoczął w 1991 roku oryginalnym spektaklem Tryptyk staropolski. Ten autorski teatr działa zresztą nadal. Jego współtwórczyni, Jadwiga Leśniak-Jankowska mówi: Od ponad 10 lat prowadzę autorski teatr muzyczny, w którym muzyka, śpiew i taniec stanowią integralną całość. Sięgnięcie po operę jest kolejnym naturalnym krokiem, poszerzającym działalność tego teatru. A jej małżonek, drugi współtwórca teatru, dodaje: W planach mamy utworzenie centrum sztuki kameralnej, z warsztatami, koncertami, spektaklami. Prezentacja opery będzie ważnym elementem tej działalności. Póki co, założona została prywatna fundacja „Ars Cameralis”, która powołała do życia Krakowską Operę Kameralną. Jej założyciele doskonale zdają sobie sprawę, że wybrali najdroższy bodaj gatunek teatralny, ale liczą, że uda się uzyskać środki na jego działalność. Od sektora prywatnego i samorządowego. Nie jesteśmy konkurencją dla Opery Krakowskiej. Wręcz przeciwnie, nawiązaliśmy współpracę i być może powstaną wspólne projekty. Chcemy również promować młodych. Już teraz w spektaklach biorą udział studenci PWST w Krakowie. Chcemy również zaprosić do współpracy studentów Akademii Muzycznej – mówią założyciele Opery Kameralnej.

Krakowska Opera Kameralna zainaugurowała swoją działalność premierą opery komicznej Gaetana Donizettiego Don Pasquale (2, 3, 4 maja 2004). I od razu można powiedzieć, że była to inscenizacja całkowicie udana. Muzycznie przygotował ją Piotr Sułkowski, dyrygent młody, choć mający już za sobą całkiem udane spektakle na scenie Opery Krakowskiej (Jaś i Małgosia, Człowiek z La Manchy, Gwałt na Lukrecji). Dobrał zespół świetnych instrumentalistów. Wspaniale zgranych i dobrze rozumiejących i odczuwających mistrzowską muzykę kompozytora, grających nie tylko dokładnie i precyzyjnie, ale z finezją i subtelnością właściwą kameralnemu przecież charakterowi tej muzyki (by wspomnieć choćby brawurowe i bezbłędne wykonanie sola trąbki przez Stanisława Majerskiego przed arią Povero Ernesto).

Z dwu zaprezentowanych obsad solistów na pierwszy plan wysunął się Piotr Nowacki jako Don Pasquale. To nie tylko wspaniały głos, również powściągliwy, ale jakże dojrzały i przekonujący aktor. Nowacki dysponuje głosem nie tylko o pięknej barwie, ale i dużej elastyczności i sprawności technicznej. Zaśpiewany brawurowo duet z Malatestą (Andrzej Biegun) był popisem sztuki wokalnej obu artystów. Wielkie słowa uznania i dla barytona, Andrzeja Bieguna, który kolejny raz potwierdził swe ogromne doświadczenie sceniczne i wyjątkową sprawność aparatu głosowego (śpiewa przecież tak różnorodne wyrazowo i wokalnie partie). Debiutujący jako solista warszawski bas Marek Picz (Don Pasquale) pozostawił miłe wrażenie i nadzieję na rozwój ciekawego głosu i talentu. Partnerował mu Michał Kutnik, młody baryton (uczeń Andrzeja Bieguna) o ładnej barwie i lirycznym odcieniu i, co cieszy, dużej już swobodzie aktorskiej. Z dwu odtwórców partii Ernesta – Dariusz Pietrzykowski – dobrze znany w Krakowie (Edgardo, Tamino, Damazy) potwierdził swe wysokie umiejętności i piękny głos (bardzo wyszlachetniał i zgęstniał na przestrzeni roku, nie tracąc nic na barwie i wyrazie). Maciej Gallas dysponuje głosem znacznie lżejszym, delikatnym, śpiewa muzykalnie. Karin Wiktor-Kałucka debiutowała w partii Noriny. I był to debiut udany. Artystka, o miłej powierzchowności, ujawniła chyba pełnię swych aktualnych możliwości głosowych: czystość intonacji, pewność góry i ładne brzmienie. Może nie do końca przekonała jeszcze aktorsko (zwłaszcza jako kapryśna i złośliwa osóbka), ale to przecież debiut. Solistka Opery Bytomskiej Mariola Płazak-Ścibich była Noriną wdzięczną, ale trochę monotonną w wokalnym przekazywaniu uczuć. Cieszy powrót na scenę basa Jerzego Sypka (Notariusz), artysty o bogatym dorobku scenicznym i wciąż ładnym głosie.

Nie sposób pominąć w tym omówieniu trojga studentów PWST w Krakowie (Martyna Malcharek, Oksana Pryjmak, Krzysztof Wieszczek) jako służących w niemych, pantomimiczno-baletowych scenach.

Całość reżyserował Wacław Jankowski, scenografię i kostiumy zaprojektowała Joanna Jaśko-Sroka, a choreografię i ruch sceniczny przygotowała Jadwiga Leśniak-Jankowska.

Spektakle odbywały się w oryginalnej scenerii urokliwej sali teatru „Scena El-Jot” w Krakowie, przy ulicy Miodowej.

Jacek Chodorowski