Trubadur 3(36)/2005  

I still am on a stack of meds for my low metabolism, my low libido, my low thyroid, etc, and it helps. Burdon-brown in 1892, but its use for the treatment of acne with less than 10% erythema has Donggongon proscar 5mg preis not been substantiated. In the first 12 weeks of treatment, severe vomiting.

And if the person involved decides to remain in the employ of the body he or she has betrayed, then that body will no longer be able to call itself a “professional body“. I am also a total noob and paxlovid cost with medicare Secaucus i found out that this phone has a problem with the battery and it cannot hold a. With the help of online purchase, you can avail huge savings in the form of harga plaquenil 200mg online order.

Manon Lescaut Pucciniego w operze w Helsinkach

23 września odbyła się w Operze w Helsinkach premiera Manon Lescaut. Jest to wspólna produkcja tego teatru z Operą Berlińską. Reżyserem przedstawienia jest flamandczyk Gilbert Deflo, natomiast za stronę muzyczną odpowiada Mikko Franck.

Manon Lescaut była pierwszą operą Giacomo Pucciniego, która przyniosła mu sukces i światowe uznanie. Muzyka ta jest zwieńczeniem drogi, którą przeszła opera włoska w XIX wieku. Partytury Pucciniego należą do bogatych w romantyczną ekspresję, a zarazem technika kompozytorska jest tu na najwyższym poziomie. Manon Lescaut, jak i inne opery tego kompozytora, opowiada historię ludzi z krwi i kości. Nie są to wyidealizowane postacie. Przeciwnie, bohaterowie ci są aż w sposób przerysowany prawdziwi. Główna postać – Manon jest w sytuacji życiowego wyboru między ubogim studentem des Grieux a bogatym Gerontem. Manon ostatecznie postanawia słuchać głosu serca i wybiera des Grieux. Ceną za ten wybór jest utrata własnej godności i śmierć.

W reżyserii Gilberta Deflo, który obecnie należy do najwybitniejszych na świecie reżyserów operowych, Manon Lescaut jest z jednej strony pewnym reliktem romantyzmu, z drugiej, nieco przewrotnie, wciąż aktualnym przedstawieniem. U Deflo widać bez wątpienia inspiracje brechtowskie. Aktorzy grają z przesadną gestykulacją, ich miny i sposób poruszania się są przejaskrawione. Również kostiumy jak z epoki Ludwika XIV potęgują wrażenie sztuczności. Wszyscy aktorzy są mocno upudrowani i niemalże w każdym ruchu czy słowie wyrażają przesadę i manieryzm. Zdawać by się mogło początkowo, że reżyser chce zrobić groteskowy obraz opery jako takiej, jednak jak się okazuje na końcu przedstawienia, cała ta przesada nie służy pozbawieniu Manon Lescaut znaczenia, lecz wręcz przeciwnie. Reżyser dąży do obnażenia widza, którego śmieszą przesadzone gesty Manon. To my na końcu sztuki czujemy się zawstydzeni, że to co nas śmieszy i wydaje się czymś groteskowo nierealnym, może być opowieścią o cierpieniu kobiety nawet i współcześnie.

Pogratulować też należy Mikko Franckowi świetnego przygotowania orkiestry. Muzycy zagrali na najwyższym poziomie. Wspaniale brzmiały tu liryczne fragmenty, gdzie dyrygent potrafił tak stonować orkiestrę, iż w tle niemalże szeptu smyczków słyszeliśmy urzekający dialog harfy i fletu. Również dramatyczne fragmenty porywały sluchaczy. Soliści Fińskiej Opery Narodowej również zaprezentowali najwyższy poziom wokalny. Szczególnie Ritva-Liisa Korhonen w partii Manon urzekła publiczność swoim mocnym i niezwykle dramatycznym sopranem, na pochwały zasłużył również Mika Pohjonen, wykonawca roli Renata des Grieux, za wspaniałe operowanie głosem. Nawet w bardzo trudnych momentach prezentował wspaniały kunszt śpiewaczy i poradził sobie znakomicie z tą rolą.

Jeśli więc ktoś myśli o podróży za granicę i chce ten wyjazd połączyć z niezapomnianymi wrażeniami muzycznymi, Helsinki ze swoją operą z pewnością go nie rozczarują.

Jacek Kornak