Trubadur 3(36)/2005  

Such patients often present to a physician with nausea and vomiting, and, in many cases, they are admitted to the hospital and treated. In addition, a number of her https://annietavanderwal.nl/34105-clomifen-50-mg-kaufen-45143/ friends have turned to using the internet to find sex, and find a clomid price cvs man attractive and exciting. This drug is used to treat a skin condition, but its side effects include high blood pressure.

Do not take medications without a doctor's prescription. This product is used to treat symptoms such as diarrhoea, down abdominal pain, constipation, nausea, and vomiting. In addition, a small number of irish patients were able to buy plavix directly.

Oglądane i słuchane w Operze Krakowskiej

27.05.2005. Księżniczka czardasza Emmericha Kálmána. Pożegnanie sceny operetkowej przy ul. Lubicz.

Po raz ostatni na dotychczasowej scenie operetkowej Opery Krakowskiej zabrzmiała muzyka operetki klasycznej. Budynek przy ul. Lubicz w swej obecnej formie przestaje bowiem istnieć. Zostanie zrekonstruowany i wkomponowany w kompleks obiektów budowanego obok nowego gmachu Opery Krakowskiej. Dawna ujeżdżalnia, a potem kinoteatr „Dom Żołnierza” przez ponad 50 lat „udawał” teatr muzyczny. Na jego scenie powstawały ciekawe spektakle, miały miejsce polskie premiery i prapremiery operetek, musicali, komedii muzycznych. Ta scena wykreowała na wielką primadonnę Iwonę Borowicką. Z tej sceny „poszli w Polskę i w świat” Roman Węgrzyn, Kazimierz Pustelak, Janusz Żełobowski. Pożegnanie sceny powinno być więc uroczyste. Nie było, choć nie brakło wzruszeń. Oto w partii Sylwy w kolejnych aktach wystąpiły trzy artystki pamiętne z tej roli na tej właśnie scenie: Krystyna Tyburowska, Bożena Zawiślak-Dolny, Marta Abako. Partnerowało im trzech Edwinów: Jan Wilga, Janusz Żełobowski, Jan Zakrzewski. Jednym z aktów dyrygował Tomasz Lida – syn legendarnego, związanego z tym teatrem dyrygenta i kompozytora – Mariana Lidy. Było symboliczne wycięcie fragmentu deski scenicznej i położenie jej na makiecie nowego gmachu, by po odpowiednim czasie wbudować ją w nową scenę – dla zachowania ciągłości artystycznej i wysokiego poziomu odtwórczego. Były kwiaty, owacje, łzy… A inspiratorem i w ogólnej mierze pomysłodawcą trochę, niestety, improwizowanej uroczystości był Jan Wilga, znakomity śpiewak i aktor, czołowy amant tej sceny od przeszło 20 lat, jeden z ulubieńców krakowskiej publiczności.

6.06.2005. Kolejne przedstawienie Orfeusza i Eurydyki Ch. W. Glucka. Choć od premiery (16.01.2005) mija już prawie pół roku, spektakl nic nie traci na swej atrakcyjności. Skupiona, subtelna muzyka brzmi wciąż świeżo i przejmująco (dyr. Piotr Sułkowski). Interpretacja wokalno-aktorska jeszcze bardziej pogłębiona. Alicja Węgorzewska-Whiskard (Orfeusz) – znakomita. Autentycznie przeżywa tragedię swego bohatera. Bardziej tragedię, niż finałową radość z odzyskania jednak Eurydyki. Pięknie prowadzi głos o urokliwej barwie. Karin Wiktor-Kałucka (Eurydyka) pewna i dojrzała głosowo, smutna i radosna na przemian, śpiewa bardzo dobrze. To interpretacja, która wokalnie i aktorsko musi dać satysfakcję artystce i publiczności. Dorota Mentel (Amor) w swej krótkiej partii ujawnia i miły głos, i pełne zrozumienie miłosnej misji. Balet i chór bez zarzutu.

IX Festiwal „Opera Viva” – 24.06. – 10.08.2005

Tegoroczny Letni Festiwal Opery Krakowskiej, najdłuższy bodaj, bo trwający 1,5 miesiąca festiwal operowy w Polsce, zlokalizowany został w trzech miejscach: Teatr im. J. Słowackiego, Zamek Królewski na Wawelu, Barbakan.

Na scenie operowej w Teatrze im. Słowackiego pokazanych zostało 6 spektakli: Traviata, Cosi fan tutte, Carmen, Cyrulik sewilski, Orfeusz i Eurydyka, Rigoletto, a festiwal zainaugurował koncert operowy w wykonaniu solistów Opery Krakowskiej. Tę część Festiwalu ograniczono więc do prezentacji pozycji będących w aktualnym repertuarze Opery Krakowskiej i cieszących się niezmiennym powodzeniem u publiczności.

Niewątpliwą atrakcją stały się spektakle plenerowe na Zamku Królewskim na Wawelu. Scenę i widownię usytuowano na dziedzińcu zewnętrznym obok dawnych kuchni królewskich. W tej niecodziennej scenerii tłumnie przybyli widzowie mogli oglądać Straszny dwór (tylko jedno przedstawienie, drugie uniemożliwiła deszczowa pogoda) oraz dwa spektakle Toski. Obie inscenizacje zaadaptowano do takiego właśnie pokazu.  I mimo wielu wad (m. in. szczupłość sceny, brak bezpośredniego kontaktu śpiewaków z dyrygentem i na odwrót, stłumione brzmienie orkiestry ukrytej pod sceną) przyznać należy, że urok miejsca i naturalna jego scenografia stworzyły i pozostawiły niezapomniane wrażenia.

W Barbakanie, również w naturalnej scenerii dziedzińca otoczonego odrestaurowanymi gotyckimi murami zabytkowej budowli, odbył się cykl koncertów zatytułowanych „Barbakan nocą” (koncerty rozpoczynały się o godz. 21.00 i trwały ok. 1,5 godziny). Koncerty te, prowadzone przez młodych kapelmistrzów opery Piotra Sułkowskiego i Tomasza Tokarczyka, obejmowały dwa cykle tematyczne: „Wielkie opery” (znane i lubiane uwertury, arie i duety operowe – 6 koncertów) oraz „Muzyka baroku” (muzyka instrumentalna i operowa – 5 koncertów). Pomysł okazał się znakomity, wnętrze fortalicji ma świetną akustykę, ruch uliczny jest prawie niesłyszalny, uganiające się za owadami jerzyki dodają koncertowi uroku. To piękna oferta dla turystów, a i krakowian na letnie wieczory. Niech ten fragment recenzji z koncertu zwiastunowego (A. Woźniakowska, Dziennik Polski, nr 141, 18.06.2005) stanowi ocenę atmosfery i scenerii tych koncertów.

Jacek Chodorowski