Trubadur 4(37)/2005  

Clomid cost walgreens online i've heard several people say that they feel an urge to eat as soon as they wake up. The following side levitra bayer canada effects have been reported during treatment with tamoxifen: This medicine works by blocking the virus’s ability to infect cells.

For example, clomid has recently been approved in france, but the same drug has been available in the u. If http://b2gtrading.com/48166-orlistat-ratiopharm-60mg-26343/ you miss a dose of this medicine, it is best to skip the missed dose and go back to your regular dosing schedule. Baclofen is an antiadrenergic medication that affects the brain and nervous system.

Słuchając audycji radiowych Piotra Nędzyńskiego
Wrażenia operowego słuchacza radiowego

Drodzy Klubowicze!

Operowych audycji radiowych Piotra Nędzyńskiego słucham już ponad 15 lat. Pamiętam czasy, gdy Polskie Radio „ułatwiało” niemiłosiernie miłośnikom opery słuchanie tych audycji, np o godzinie 14.20. Koszmar! Dla porównania jazz obecny we wszystkich radiowych mediach publicznych, a teraz i prywatnych ma zawsze swoją dobrą porę (stąd zapewne – czas na jazz). Zaznaczam, że nie jestem przeciwnikiem jazzu, chodzi mi raczej o równowagę i proporcję dotyczącą miejsca i czasu przeznaczonego na różne rodzaje muzyki w radiu.

Piotr Nędzyński był autorem różnych audycji: Słynne arie – różne wykonania (jeszcze w PRL), później Słynne duety – różne wykonania (cykl ok. 140 audycji prowadzonych przez wiele lat), następnie Opera tygodnia, (współautorstwo) i Głosy mistrzów. Na początku XXI wieku rozpoczął interesujący cykl Słynne głosy – wielkie interpretacje mieszczący w sobie poszerzoną formułę dwóch pierwszych audycji: arie, duety, sceny. Jednak jest przedstawiany z niepokojącymi przerwami. Ponadto od 2002 roku zaczął prezentować w programie Muzycy stulecia wizerunki wybitnych śpiewaczek i śpiewaków drugiej połowy XX wieku, od Marii Callas do Luciano Pavarottiego. Jak dotąd (połowa grudnia 2005 roku), przedstawiono nam 19 sylwetek. Dwa ostatnie programy wzajemnie się uzupełniają, w miarę możliwości autor starał się wykonań prezentowanych w jednej audycji unikać w drugiej. Dla przykładu, w audycji Słynne głosy – wielkie interpretacje, przedstawiając duet finałowy Vicino a te z Andrei Chéniera, zaprezentował archiwalne nagranie Cetry z 1953 roku w wykonaniu Renaty Tebaldi i Jose Solera. Natomiast w audycji przedstawiającej Renatę Tebaldi wysłuchaliśmy tego duetu w towarzystwie Maria del Monaco (Decca 1957). To świetny pomysł i dobrze, aby te audycje istniały równolegle.

Stwierdzam (a nie jestem odosobniony w swych odczuciach), że były to i są nadal najciekawsze audycje operowe, a na pewno najlepsze dotyczące wokalistyki operowej w ostatnich 20 latach (oprócz znakomitej i nieodżałowanej Encyklopedii wielkich głosów Ewy i Janusza Łętowskich – audycji, której już nie ma od wiosny 1999 roku, mającej jednak trochę inną formułę). Przy okazji wyjaśnię, że cykl Mistrzowie wokalistyki, nadawany w co drugi czwartek naprzemiennie z operowymi ramotami, ustępuje klasą programom Nędzyńskiego. Czy słuszne jest zastępować dobry program słabszym? Piotr Nędzyński kocha piękny śpiew operowy i zna się na nim – jego oceny śpiewaków są zrównoważone i w większości (moim oczywiście zdaniem) trafne. Ocena śpiewu jest zawsze rzeczą gustu (de gustibus non est disputandum) i jako taka nie może być obiektywna w sposób bezwzględny, mimo to autor tych audycji wyważa ją w sposób dający się zweryfikować. Ma, rzecz jasna, swoje upodobania, czego nie kryje, nie oznacza to wszakże, że faworyzuje swoich ulubieńców kosztem innych. Przeciwnie, szczerze wykazuje, czym ci inni górują czasem nad jego ulubieńcami i to jest godne pochwały i ujmuje.

Sam dotychczasowy dobór śpiewaków świadczy, że na początek (mam nadzieję, że te też będą kontynuowane) wybrał tych, których lubi: 7 sopranów – Callas, Tebaldi, de los Angeles, Leontyne Price, Caballé, Scotto i Freni; 2 mezzosoprany – Simionato i Cossotto; 7 tenorów – Corelli, del Monaco, di Stefano, Domingo, Bergonzi, Tucker i Pavarotti, baryton Ettore Bastianini i bas Nicolai Ghiaurov. Ale i w tej grupie zdecydowanie przewodzą Callas i Domingo – primadonna XX wieku i król tenorów. Trzeba być mocno wybrednym albo mieć bardzo wyrafinowany gust, żeby mieć zastrzeżenia do tego zestawu śpiewaków.

Przez wiele lat prezentowania swych audycji Piotr Nędzyński przedstawił historię operowej fonografii drugiej połowy XX wieku. To są naprawdę pouczające programy i kapitalne źródło wiedzy o operze, śpiewakach, a także orkiestrach i dyrygentach. Bardzo sobie cenię edukacyjny aspekt tych audycji. Zaletą ich są także precyzyjnie podawane daty nagrań oraz nazwy firm płytowych. Nie słyszałem dotąd nikogo, kto by to czynił. Gdyby tylko z programów Nędzyńskiego emitowanych w latach 2001- 2005 (zarówno Muzycy stulecia, jak i Słynne głosy- wielkie interpretacje) zrobić skorowidz oper, powstałby ogromnie ciekawy indeks fonografii. Cała historia wielkich nagrań od 1950 roku. I takie są audycje Piotra Nędzyńskiego. I gdyby tak program II Polskiego Radia miał choćby nocne powtórki ciekawszych programów dziennych (a nie „bzdetne” noce Euroradia)!. Czy o taki Program II walczyli niektórzy przed 10 laty?

W roku 2005 nie słyszałem jeszcze ani jednej audycji z cyklu Słynne głosy – wielkie interpretacje. Dlaczego? Autor zrezygnował czy zrezygnowano z niego? Jaka jest prawda? Prosta, czy górę biorą ambicyjki, bezinteresowna zawiść i „warszawka”? Gdyby autor wyczerpał już swoje pomysły albo znudził się tą formułą, zapowiedziałby po prostu: Na tym kończę, proszę Państwa nadawanie swoich programów. Wszystko!

Piotr Nędzyński jest w moim przekonaniu aktualnie najlepszym radiowym prezenterem i krytykiem wokalistyki operowej. Zachowuje znakomitą równowagę między słowem a muzyką – jego audycje są zdecydowanie muzyczno-słowne, bez gadulstwa typowego dla niektórych prezenterów, lansujących siebie, a nie temat. Jest entuzjastą tego, co robi. To słychać w jego głosie, zapale i ożywieniu. Jak to się ma do rzekomych prezenterów operowych, kompletnie znudzonych już europejską operą XIX wieku? W dzisiejszym świecie obowiązuje powściągliwość, sceptycyzm i krytycyzm, stąd być może różnie reagujemy na barwne porównania Nędzyńskiego: słoneczny głos, głos barwy płynnego złota czy głos o sile żywiołu i hebanowej barwie, etc. Ale sprawia to autorowi radość i jest szczere, a my nie musimy być tacy powściągliwi emocjonalnie ani chłodni i sceptyczni.

Pisząc entuzjastycznie o programach Piotra Nędzyńskiego, nie chcę powiedzieć, że nic im zarzucić nie można. Można, ale akurat to nie jest moim celem. Bohaterem jednego z jego programów był Ettore Bastianini (1922-1967) – fenomenalny baryton włoski. Niezwykłej urody głos, gęsty, ciemny i potężny. Franco Corelli barytonów. Piotr Nędzyński nazwał go najpiękniejszym barytonem XX wieku. Dla mnie wszakże barytonem XX wieku był Andrzej Hiolski (1922-2000). Zgadzam się, że bohaterami audycji są śpiewacy, którzy zrobili międzynarodową karierę i śpiewali na najważniejszych scenach operowych świata oraz byli zapraszani przez najlepsze firmy fonograficzne do studyjnych nagrań oper. Według takiego kryterium nie może znaleźć się w tym gronie Andrzej Hiolski, który żył i działał „w niewłaściwym czasie i miejscu”. Mimo to z pewnością nie ustępował w niczym współczesnym mu barytonom, którzy zrobili tzw. światową karierę: Leonardowi Warrenowi (1911-1960), Robertowi Merrillowi (1917-2004), Cornellowi MacNeilowi (ur. 1922), Aldo Prottiem (1920-1995), Mario Sereniemu (ur. 1928), Giuseppemu Taddei (ur. 1916), Ronaldowi Panerai (ur. 1924) czy właśnie Ettore Bastianiniemu. Często ich przewyższał zarówno wokalnie, jak i aktorsko. Wyobrażam sobie, jakie wrażenie mógłby wywołać jako Jagon, Rigoletto, Luna czy Makbet na najlepszych scenach operowych świata. Zapewne byłby ulubieńcem publiczności światowej, podobnie jak to było w Polsce. Przepraszam, trochę rozmarzyłem się, a piszę o konkretach.

Podsumowując, napisałem ten tekst, ponieważ:

1) Chciałem oddać sprawiedliwość audycjom Piotra Nędzyńskiego, podkreślić ich zalety oraz ewentualnie zaprotestować przeciw zanikaniu cyklu Słynne głosy – wielkie interpretacje. W Internecie jest strona www. granditenori. com, a w niej dział Audio of the Month – nagranie miesiąca, w której od 3 lat prezentowane są sławne arie tenorowe w różnych wykonaniach, zarówno historycznych, jak i współczesnych. Strona cieszy się niezłym powodzeniem. Piotr Nędzyński taki program, i to na większą skalę, prowadzi w radiu już wiele, wiele lat. Komu on przeszkadza? Zawistnicy – wystąp.

2) Nie podoba mi się brak dobrych audycji operowych w publicznym Polskim Radiu, szczególnie w Programie II. Sądzę, że nie ma tam nawet pomysłu na takie audycje. Nadawanie transmisji czy retransmisji oper z różnych teatrów (choć chwalebne) nie jest polityką operową tego radia. Z zażenowaniem stwierdzam, że za komuny były lepsze programy operowe, chociaż też nie było ich wiele. Jest to zapewne kwestia autorów – entuzjastów i indywidualności, dzisiaj rzeczywiście brak takich, a Piotr Nędzyński taką osobowością jest. Proszę więc decydentów Radia o zwrócenie większej uwagi na operę. Istnienie OKMO „Trubadur” wymownie świadczy, że opera ma swoich zwolenników, a może ich być więcej. Odnoszę wrażenie, że Program II Polskiego Radia opanowało lobby innej muzyki klasycznej i że proporcje jej nadawania zostały mocno zachwiane, nawet w programach nocnych. Przypominam sobie, że gdy żył Wojciech Marucha, tak nie było. Proszę o przywrócenie cyklu Słynne głosy – wielkie interpretacje Piotra Nędzyńskiego, najlepszej krytycznej audycji o wokalistyce operowej, i innych ciekawych audycji, np. Opera tygodnia czy Opera w przekroju. Sugeruję że warto zaproponować je ciekawym osobowościom (jak np. Lucjan Kydryński i jego Świat operetki). Nadmieniam, że pan Nędzyński nie jest moim znajomym ani przyjacielem. Zaczepiłem go kiedyś pod koniec przerwy w Teatrze Wielkim w Łodzi w roku 2002 podczas koncertowego wykonania Rycerskości wieśniaczej (z 82-letnią Fedorą Barbieri) i minirecitalu Salvatore Licitry. Ot i cała znajomość, której on zapewne nie pamięta.

3) Chciałbym także poddać pod rozwagę Klubowiczom i Redakcji Trubadura, czy pismo ma być tylko zbiorem recenzji wszystkich przedstawień operowych w kraju, w większości przecież nienajlepszych spektakli, czy nie byłoby lepiej, żeby było niejako leksykonem, do którego warto wracać ze względu na uniwersalne rubryki (które już zresztą ma, choć pojawiające się z różną częstotliwością), jak: Polecam Ci nagranie, Leksykon śpiewaków (zarówno historycznych, jak i współczesnych). Marzy mi się opracowanie na wzór znanego tylko ze słyszenia leksykonu Jurgena Kestinga Przewodnik operowy na miarę XXI wieku (z wyszczególnieniem arii, monologów, duetów, scen itp., bardzo potrzebnego miłośnikom opery). Jestem pełen podziwu i szacunku dla erudycji wielu piszących Klubowiczów. Są skarbnicami wiedzy operowej. Aż szkoda, że rozdrabniają się na recenzowanie bieżącej, słabej produkcji operowej. Można np. otworzyć dział Kronika, w którym byłyby informacje o premierach operowych i wykonawcach, a wszystkie siły spożytkować na dział leksykalny, dyskusyjny czy omawiający najważniejsze i najciekawsze wydarzenia operowe w kraju i na świecie. Nie dajmy się zwariować. Śpiewacy chodzący w przedstawieniu operowym po pustej scenie w długich płaszczach (bardzo modne obecnie), to jeszcze nie „nowe odczytanie opery” czy „odkryte nowe dno”. To najwyżej może być denne. Zgadzam się z Kazimierzem Kordem, który powiedział: Bez śpiewaka, bez Pavarottiego czy Callas, nie ma opery – po prostu. W jakim teatrze” Callas śpiewa, to guzik mnie obchodzi, gdy śpiewa, to w pięty mi idzie jej genialne śpiewanie (Trubadur, Nr 3 (36)/2005, s. 32).

Z poważaniem,

Wiktor Wołujczyk


Od redakcji: O tym, jakie tematy poruszane są w Trubadurze, decydują autorzy tekstów; widocznie są oni bardziej zainteresowani współtworzeniem kroniki niż leksykonu. Nie widzimy w tym nic niewłaściwego, m.in. z tego powodu, że spisywanie kronik zwykle poprzedza układanie leksykonów.

Ale oczywiście doceniamy przydatność różnorodnych leksykonów, a namawiani do leksykograficznego podejścia chętnie dodamy do spisu znaczących cykli operowych w Polskim Radiu audycje Andrzeja Hiolskiego. Warto też przypomnieć, że nie tylko Piotr Nędzyński informuje o roku nagrania prezentowanej płyty. Np. robi to zawsze Zdzisław Horodecki, który podaje też rok wydania płyty oraz nazwisko reżysera dźwięku.

Pełna dyskografia Franca Corellego znajduje się natomiast w Internecie, można ją ściągnąć ze strony http://frankhamilton.org/fc/. Nie możemy jej opublikować, gdyż lista obejmująca zarówno nagrania oficjalne, jak też żywe rejestracje i tzw. private tape, nagrania zarejestrowane, ale nie opublikowane, liczy kilkadziesiąt stron. Redakcja (Warszawa)