Trubadur 1,2(38,39)/2006  

Most of the people with this infection have to take antibiotics for the management of this infection because the bacteria in the urinary tract sometimes create a strong resistance to the antibiotics. The himox (also himox, himox-x, and himox) is a medical device developed in germany that helps people suffering from urinary incontinence https://divehead.nl/16170-sildenafil-actavis-50-mg-preis-15911/ to cleanse the urethra by passing a thin stream of water through the urethra while holding a urine bag. It is sometimes given in combination with tamoxifen for hormone replacement therapy.

This is the same for any other anti-cancer treatment including the very expensive therapies as well. Our doctors https://lidosolmar.it/25088-viagra-100-mg-per-donne-79355/ specialize in the most common issues of the human body and are devoted to providing the best treatment. If the pharmacists don't have enough of a supply, they will give you a sample box of the same drug for you to try.

Balet schodzi do podziemia?

Mamy w Warszawie znikający balet. Na początku sezonu trochę niepokoiło zmniejszenie, w porównaniu z poprzednimi latami, liczby spektakli baletowych. W Repertuarze 2005-2006 zapowiedziano 51 przedstawień, w tym 34 na dużej scenie (1 zamknięty dla publiczności). Cieszył jednak powracający Czajkowski, rozpalały zapowiadane premiery Spartakusa, Mosty czasu, na małej scenie Alpha Kryonia Xe. Zasmuciło zniknięcie z repertuaru tak popularnych baletów jak Córka źle strzeżona, Grek Zorba czy, wybierany w okresie przedświątecznym przez rodziny z dziećmi, Dziadek do orzechów. W grudniu słyszałam, jak pani kupująca przede mną bilet w kasie teatralnej nie mogła uwierzyć, że w ogóle nie ma Dziadka i martwiła się, na co przyprowadzi swoje dzieci, z którymi co roku chodziła na ten spektakl. To zresztą osobny problem – w tej chwili nie ma już w repertuarze, zarówno operowym jak i baletowym, przedstawień dla dzieci, które przecież powinno się przyprowadzać do teatru, by zasmakowały w tego typu spektaklach, jeśli chcemy mieć za kilka – kilkanaście lat nowych widzów. Może warto w nich w ten sposób „zainwestować” – jak mówi stare przysłowie: Czym skorupka za młodu nasiąknie

Także starszy potencjalny miłośnik baletu poza teatrem dowie się o przedstawieniach baletowych tylko przed ich premierą, potem już nie są one zbyt reklamowane – np. o gościnnym występie Iriny Tsymbal w Jeziorze łabędzim można było przeczytać tylko w folderkach teatralnych, na mieście nie zauważyłam – w poprzednich sezonach rzucających się w oczy – plakatów zapowiadających gościnne występy. Owszem, w TW-ON wydano dwie pocztówki ze zdjęciami z Czajkowskiego i Balanchin i muz, ale widziałam je leżące tylko w teatrze. Niedawno w Gazecie Wyborczej ukazała się informacja o zamiarach przyciągnięcia przez TW-ON widzów w wieku 18-35 lat do opery. Nie wspomniano ani słowem o dzieciach ani o balecie.

Potem okazało się, że balet znika. Skreślano i przesuwano poszczególne spektakle – mimo zapowiedzi nie obejrzeliśmy Carmen/Coś jakby, Czajkowskiego, Balanchina i muz, choć na wkładkach obsadowych wciąż są one w repertuarze. Czy powrócą w przyszłości? W końcu w tym sezonie mieliśmy na dużej scenie (zgodnie z informacją na stronie internetowej TW-ON z końca kwietnia br., kiedy to piszę ten tekst) Jezioro łabędzie 7 razy, Bajaderę – 5, Romea i Julię – 4, Śpiącą królewnę – 4, z nowości Spartakusa – 9 i Mosty czasu – 5, a na małej – Taniec według mężczyzn – 8, Tylko raz w życiu – 4 i Alpha Kryonia Xe – 5 razy. Niedawno w radio przy okazji recenzji z premiery Cyganerii można było usłyszeć ubolewanie, że TW-ON wystawia zbyt mało spektakli w reżyserii dyrektora artystycznego tej sceny, Mariusza Trelińskiego. A w tym sezonie w sumie było ich na scenie im. Moniuszki 36, czyli o dwa więcej niż wszystkich przedstawień baletowych pokazanych w tej sali.

W stolicy baletomanom pozostają jeszcze np. głośno reklamowane, choć często nie najwyższej jakości, występy objazdowych rosyjskich zespołów w Sali Kongresowej. Mogą też na dobrego Dziadka do orzechów pojechać do Poznania, w Krakowie pojawiła się Córka źle strzeżona, Gdańsk ma Giselle, Korsarza, Bydgoszcz Don Kichota, w większości teatrów jest jakiś spektakl dla dzieci. Teatry te mają może mniejsze zespoły i mniej przedstawień baletowych, ale przecież TW-ON jest sceną narodową nie tylko dla opery. Chciałoby się tu podziwiać naszych świetnych solistów w ich popisowych partiach, kibicować debiutom młodych tancerzy. Do tego musiałoby być jednak więcej spektakli, w których mieliby okazję wyjść na scenę i zaprezentować swe umiejętności.

Spytam prowokacyjnie – czy w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej taniec ma się ograniczyć do wstawek baletowych w operach? Czy grozi nam, że jak kiedyś pierwsi chrześcijanie będziemy się spotykać na spektaklach baletowych w katakumbach? Mam nadzieję, że nie -moja piwnica jest zbyt mała, nie ma co marzyć o wykonywaniu w niej piruetów, nie wspominając o grand jeté.

Katarzyna Walkowska