Trubadur 3(40)/2006  

The doses listed below are intended to provide a general guide and should be used with caution, especially in the first trimester of pregnancy. It is used to treat acne Warrensburg terbinafin tabletten kaufen vulgaris and can reduce the symptoms associated with the treatment. We offer affordable clomid online prices in the uk and have many different clomid online coupons and promotions.

It should not be given to babies or young children under 16 years of age. Cheap flight http://factionfilm.de/10954-orlistat-günstig-kaufen-42779/ tickets and cheap airfares for cheap tickets to europe from usa flights. If you have a high risk of heart failure, you should avoid doxycycline over the counter in the philippines.

Niezapomniany Kiepura

15 sierpnia 2006 r. minęła czterdziesta rocznica zgonu Jana Kiepury – najsłynniejszego tenora polskiego, rozświetlającego blaskiem pięknego głosu, radością życia i śpiewu całą panoramę międzywojennego dwudziestolecia. Ówczesna publiczność z zaskoczeniem przyjmowała zdobywczy optymizm „chłopaka z Sosnowca” i zupełnie nowy styl kreowania kariery sceniczno-estradowej. Z mnóstwa fotografii w prasie, z plakatów i pocztówek wyzierała twarz z rozbrajającym uśmiechem człowieka zadowolonego z życia i spełnionego w swym powołaniu. Był przeciwieństwem postawy skromnego artysty czekającego latami na odkrycie jego talentu.

Kiepura antycypował instynktownie styl amerykańskiej kariery, na który składały się oprócz bezdyskusyjnego talentu, świetnej aparycji przystojnego mężczyzny, ale i wielkiej pracowitości – zręczna autoreklama, spryt i powodzenie w myśl zasady: świat należy do odważnych.

Natura obdarzyła go instynktowną umiejętnością zdobywania tłumów. Nie z próżności, wyrachowania, tylko z absolutnie naturalnej potrzeby obdarowywania, dzielenia się ze wszystkimi darem swego pięknego głosu tenorowego o czystej i urzekającej barwie zdobył niesłychaną popularność w świecie. Nazywano go ambasadorem polskości za granicą i stawiano w równym rzędzie z Paderewskim i Chopinem. Popularność przewróciła mu nieco w głowie. Występował estradowo przed elitami politycznymi za granicą, a w kraju wdawał się w dyskusje z Rydzem-Śmigłym i jego kamarylą.

Kiedy śpiewał, nie znał dystansu pomiędzy elitą a zwykłą publicznością. Po występach w renomowanych operach, gdzie słono płacono mu za występy, wskakiwał na dach samochodu albo z balkonu hotelowego godzinami raczył przygodny tłum bezcennym darem swego głosu, wykonując arie, ale i chwytliwe liryczne piosenki. Niektóre tak zrosły się z jego osobą, że do dziś rozpoznawalne są w cudzym wykonaniu jako jego repertuar.

Od początku kariery nie miał wątpliwości co do wartości swego talentu. Nie mogąc w warunkach krajowych w latach 1925-30 znaleźć właściwej oceny swych wartości wokalnych i stosownej gaży, wyruszył na podbój Europy Zachodniej. Śpiewał długo w Wiedniu, także w Budapeszcie, Paryżu, Londynie, długo i z ogromnym powodzeniem w Berlinie, a wkrótce i w mediolańskiej La Scali.

Kiepura z uwagi na niebywały talent skupiania wokół aiebie tłumów wiernych słuchaczy był prekursorem dzisiejszych wokalistów, często robiących karierę niemal jednodniową, mimo niesamowitego wsparcia techniki ze wzmacniaczami, światłami i trickami scenicznymi. Kiepura działał w pojedynkę, bez dzisiejszego wsparcia telewizji, z pomocą tylko radia, a często nawet bez akompaniamentu.

Jeśli jednak wolno pobujać trochę w obłokach fantazji, wydaje mi się, że włączyłby się do telewizyjnej aranżacji (gdyby dożył naszych czasów jako młody!). Pofiglowałby może z Władysławem Malickim – demonem rozrywkowego fortepianu, na pewno pośpiewałby na plaży nad morzem jak Torzewski i dałby się schwytać w sieci kawałów muzycznych Szymona Majewskiego.

Zobaczmy, jak Kiepura uległ dziesiątej muzie. Światowy przemysł filmowy przeżył w późnych latach dwudziestych techniczną rewolucję. Film niemy skończył się bezpowrotnie, a wraz z nim bohaterowie teatralnego gestu i jaskrawej mimiki. Na rynki wszedł film dźwiękowy, a z nim jego cenna odmiana – film muzyczny. Kiepura w lot wyczuł swoją szansę i zaangażował się do znakomicie zresztą opłacanego filmu – niemieckiego i amerykańskiego. W ciągu kilkunastu lat, nie zrywając ze sceną operową, nakręcił 12 filmów fabularnych, muzycznych, święcących niebywałe triumfy. Wiele z tych filmów powstało w trzech wersjach językowych: angielskiej, francuskiej i niemieckiej. Przemysł filmowy odkrył w Kiepurze talent amanta liryczno-komediowego operującego oczywiście niepowtarzalnym głosem. Arie, a zwłaszcza piosenki w jego wykonaniu roznosiły się po całej Europie i Ameryce. Jakieś strupieszałe prawa autorskie firm filmowych nie pozwalają na szersze upowszechnienie do dzisiaj obrazów, w których nasz tenor uzyskuje drugie życie.

Na planie filmowym w Berlinie związał swoje losy z uroczą węgierską aktorką i pierwszorzędną śpiewaczką Martą Eggerth. Wzięli w Katowicach w r. 1936 ślub cywilny. Od tej pory w życiu śpiewaka nastąpiła stabilizacja, z którą uprzednio bywało rozmaicie. Cieszył się dotąd ogromnym powodzeniem u kobiet, rozmaitego autoramentu. Był królem życia, który mógł odnieść do siebie fragment operetki Lehara Paganini, gdzie słynny wirtuoz skrzypiec śpiewa: Ach, jam pieścił kobiet kwiat, Czy pragną mnie, ja nie pytałem się.

Wybranka serca – Marta Eggerth – zyskała natychmiast aprobatę rodaków i ogromną sympatię Polaków, tym bardziej, że uczyła się wytrwale języka polskiego i wyszedłszy za mąż za Polaka, postanowiła być również Polką. Pani Marta dożywa w Stanach bardzo późnego wieku jako matka dwu synów i babcia (a zapewne i prababcia). Jeszcze kilka lat temu śpiewała okazjonalnie z wdziękiem, m.in. w wiedeńskiej Staatsoper z okazji odsłonięcia popiersia Jana Kiepury w foyer teatru. W sposób bezceremonialny ostatni dyrektor Staatsoper odesłał popiersie mistrza do magazynu na zatracenie…

Cofnijmy się w dziejach Kiepurów. Wybuch wojny zaskoczył ich we Francji. Po jej klęsce i upadku w 1940 r. udało im się przenieść do Stanów Zjednoczonych, gdzie osiedlili się na stałe i nabyli dom pod Nowym Jorkiem. Wyczucie potrzeb ówczesnego rynku muzyczno-rozrywkowego skierowało ich ku szczęśliwemu postanowieniu założenia na Broadwayu własnego teatru, w którym przez cztery lata występowali dzień w dzień z operetką wiedeńską Lehara Wesoła wdówka jako główni bohaterowie.

Po drugiej wojnie władza komunistyczna wydała na Jana Kiepurę bezsensowną, niesprawiedliwą niepisaną anatemę, częściowo aż po odwilżowy Październik ’56. Przykre, że w nagonce na śpiewaka, który rozsławiał imię Polski po całym świecie, wzięli początkowo udział znani krajowi dziennikarze. Jedynie Zbigniew K. Rogowski od początku aż do dziś okazał przyjazne Kiepurze stanowisko. Zupełnie zrozumiałe w świecie cywilizowanym przyjęcie przez Kiepurę po paru latach bytności w Ameryce obywatelstwa tego kraju uznano za renegactwo, kosmopolityzm i wyrzeczenie się polskości. Odebrano mu hotel „Patria” w Krynicy i upaństwowiono budynek za nieadekwatnym odszkodowaniem. Kiedy Kiepura przyjechał w r. 1958 w trzecie odwiedziny do Polski, nie pozwolono mu nawet przenocować w „Patrii”, którą postawił niegdyś za pieniądze uzyskane wyłącznie dzięki swej pracy i talentowi. Jeszcze dzisiaj zarząd miasta prowadzi żenujący spór z wdową po Janie – Martą Eggerth o jakąś parcelkę, resztówkę obok „Patrii”, nie chcąc wypłacić jej odszkodowania. A przecież byłaby okazja do rehabilitacji za niegdysiejszą konfiskatę hotelu.

Więc jak to było z Janem Kiepurą? Czy stał się kosmopolitą i wynarodowionym komiwojażerem talentu śpiewaka, wyrzekł się ojczyzny, czy wręcz przeciwnie?

Pomnażanie sławy i gromadzenie majątku w Europie i na obu półkulach Ameryki nigdy nie wyłączyło Polski z bilansu uczuciowego Kiepury. Przez wszystkie przedwojenne lata odwiedzał konsekwentnie Polskę, urządzając koncerty charytatywne na rzecz bezrobotnych, na pomoc zimową, na powodzian, na budowę Muzeum Narodowego w Krakowie, itd. W latach zwiastujących rychłą napaść Hitlera na Polskę występował bez honorariów z licznymi, transmitowanymi przez radio, koncertami na dozbrojenie w wielu miastach Polski, z udziałem tłumów słuchaczy. Można powiedzieć, że jako wykonawca międzynarodowego repertuaru operowego był owładnięty maniakalną polskością. Zastrzegał sobie np. każdorazowo wykonanie po koncercie operowym jakiegoś utworu polskiego kompozytora. Na producentach filmowych wymuszał odśpiewanie przez siebie kujawiaka lub krakowiaka, niezwiązanego fabularnie z filmem. Chwalił się przed zagranicą wyrobami polskich producentów butów, ubrań, które nosił. W roku 1958 i 1959 odwiedził wraz z żoną Polskę, objeżdżając z koncertami kilka miast, witany wszędzie entuzjastycznie. Podobno rwał się do dalszych koncertów w kraju, planował film ze swoim i Marty udziałem. Sztywne i wrogie stanowisko Pagartu (instytucja rządząca estradą) zaprzepaściło wszystkie plany.

Kiepura zmarł nagle na serce w swojej podnowojorskiej rezydencji Harrison 15 sierpnia 1966 r. Bezpośrednią przyczyną była niepomyślna wiadomość majątkowa. W tle jawiła się poważna troska o los starszego syna zagrożonego poborem na wojnę w Wietnamie. Zgodnie ze swą ostatnią wolą Kiepura spoczął na warszawskich Powązkach, a pogrzeb zamienił się w manifestację narodową.

Mamy szczęśliwie coroczne pulsujące echo pamięci o sławnym śpiewaku. W rok po jego śmierci Filharmonia Krakowska im. Szymanowskiego zainicjowała coroczny letni Festiwal im. Jana Kiepury w Krynicy, który trwa do dzisiaj i – miejmy nadzieję – będzie trwał jeszcze długo. Z tym, że dyrekcję od lat sprawuje nad Festiwalem sprawnie i wytrwale Bogusław Kaczyński. Zasięg Festiwalu poszerzył się dzięki określeniu „Europejski”, a czas jego trwania rozrósł się z jednego tygodnia do dwóch.

Słuchajmy arii i piosenek Kiepury, a patronować nam będzie pomnik z brązu tenora, ustawiony dwa lata temu w centrum Krynicy.

Roman Hennel

Od redakcji: W roku 2006 Roman Hennel miał 2 wystawy portretów Jana Kiepury: w sierpniu w Krynicy, w Pijalni „Mieczysław” w Starym Domu Zdrojowym, podczas Europejskiego Festiwalu im. Jana Kiepury oraz w październiku w Krakowie, w Filharmonii im. K. Szymanowskiego. Zgromadził na nich 17 portretów tenora wykonanych w kilku technikach.