Trubadur 3,4(48,49)/2008  

Purchase flagyl over the counter, flagyl coupon, flagyl product, and flagyl manufacturer. The drug inhibits the absorption of iron from the gut into the Milford bloodstream, decreasing iron loss from the stomach and recycling it into erythrocytes. It is being used in the form of two formulations, namely an oral tablet and an oral suspension.

Generic clomiphene: the most effective, lowest price. We are getting the price list from the dealer and prednisolon ampullen kaufen are trying to figure out the actual cost for a car (in case its an all in 1 vehicle) which is not in a particular brand. Super kamagra is to be taken before sexual intercourse to provide an energy and strength to the sexual organs when desired.

Nowe płyty polskie

Druga recitalowa płyta cenionego i znanego współczesnego naszego basa (pierwsza opublikowana została przez firmę APERTO w 1990 roku) zawiera wyłącznie arie z oper kompozytorów słowiańskich: Moniuszko, Szeligowski, Żeleński, Borodin, Czajkowski, Musorgski i Dvořak. Kilka z owych arii stanowi żelazny repertuar basów (Straszny dwór, Halka, Eugeniusz Oniegin, Borys Godunow), kilka należy do mniej popularnych, choć ciekawych propozycji (Hrabina, Jolanta, Rusałka).

Walory wokalne Romualda Tesarowicza – głęboko osadzony, świetnie brzmiący zwłaszcza w dole i w średnicy skali, intensywny i szlachetny, o indywidualnej barwie głos – są powszechnie znane. Czy ujawnia i potwierdza je w omawianym nagraniu? Ogólnie rzecz ujmując – tak, jakkolwiek głos artysty w górze skali nie zawsze brzmi świeżo i dźwięcznie (daje się to odczuć szczególnie w arii Stolnika z Halki). Porównywalne z poprzednią płytą arie (Skołuby, Gremina i Księcia Halickiego) śpiewa nieco wolniej, wszystkie zresztą fragmenty wykonuje jakby dojrzalej i głębiej. Ekspresja i dynamika dozowane wydają się być starannie. Moniuszkowskie partie kontuszowe łączy pewna stylizacja, ich szlachectwo. Dwie różne postaci (Pimen i Borys) z opery Musorgskiego artysta wyraźnie różnicuje głosowo: Borys jest człowiekiem cierpiącym i targanym wyrzutami sumienia; Pimen to sędziwy mnich obrazowo demaskujący zbrodnię. Podobnie odmienna jest interpretacja dwóch bohaterów Borodina: wspaniałomyślnego chana Konczaka i beztroskiego hulaki Księcia Halickiego. Z pełnią gniewu i rozgoryczenia brzmi aria Wodnika z Rusałki. Troska i obawa o córkę zaznaczone są wyraźnie w interpretacji arii króla Rene z Jolanty.

W sumie płyta stanowi istotny i potrzebny wkład w dyskografię polskich wokalistów.

– Romuald Tesarowicz, Ten zegar stary…, Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Zielonogórskiej, dyr. Cz. Grabowski, DUX 0624, DDD, 61’34”, 2007

 

***

Płyta została nagrana w Roku Karola Szymanowskiego, jest więc w pewnym sensie elementem hołdu w 70-tą rocznicę śmierci kompozytora. Tym bardziej, iż nagrania dokonały dwie znakomite śpiewaczki.

Urszula Kryger dwa lata temu otrzymała nagrodę Fundacji im. Karola Szymanowkiego za przemyślane i wysoce artystyczne interpretacje pieśni tego kompozytora. I po raz kolejny już potwierdza słuszność przyznania jej tej nagrody. Na omawianej płycie artystka nagrała Trzy fragmenty z poematów Jana Kasprowicza op.5, Pieśni miłosne Hafiza op.26 oraz 4 z 6 Pieśni muezina szalonego op. 42. Trzy fragmenty…to właściwie poematy wokalne, pełne patosu i dramatu ale też i pozornej ludowości. I tak traktuje je śpiewaczka. Swym bogatym, o pięknym brzmieniu głosem wydobywa z nich ową dramatyczną siłę, posępność nastroju i równocześnie modlitewny charakter. Jej głos wznosi się do naturalnego forte, by gdy trzeba, zejść do przejmującego pianissimo. Pieśni Hafiza z kolei podane są delikatnie, subtelnie i niesłychanie barwnie, ujawniając w pełni koloryt głosu artystki. Koloryt ten słyszalny jest także w Pieśniach muezina szalonego. Zmysłowość, ekspresja, fantastyka – podkreślone są interpretacją, z zachowaniem głębokiego wyczucia rytmicznego. Siostra kompozytora, śpiewaczka Stanisława Korwin-Szymanowska pisała, iż Muezina trzeba ćwiczyć pilnie… każdą nutkę wkładać cierpliwie w głos. Urszuli Kryger bezbłędnie towarzyszy Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia pod dyrekcją Gabriela Chmury.

Drugiej na tej płycie śpiewaczce towarzyszy ta sama orkiestra tyle, że pod batutą Kazimierza Korda. Iwona Sobotka interpretuje pieśń Pentezilea op.18 (do słów St. Wyspiańskiego), Słopiewnie z op. 46 bis oraz Pięć pieśni kurpiowskich op.58. I to wykonanie przynosi słuchaczowi wiele przyjemności. Dedykowana pamięci poety pieśń jest jedną z najwcześniejszych polskich pieśni orkiestrowych. Słopiewnie artystka skutecznie maluje głosem śpiewając je, jak mawiała cytowana już St. Korwin-Szymanowska, kolorystycznie. A równocześnie podkreślając ich ludyczność i swoistą melodykę tekstów Tuwima (z wymyślonymi przez poetę, nieistniejącymi słowami). Piękno melodii ludowej, modyfikowanej w trakcie jej przebiegu, pełnej czaru i ekspresji, stanowi o wyjątkowości Pieśni kurpiowskich. Nie są one z pewnością łatwe w interpretacji. Wydaje się jednak, iż Iwona Sobotka potrafiła zgłębić ich charakter i wydobyć oryginalność. Jej wykonawstwo wszystkich pieśni jest dojrzałe wokalnie i ujawniające urok i możliwości ciekawego i ładnego głosu.

– Karol Szymanowski: Pieśni z orkiestrą, Urszula Kryger, Iwona Sobotka, Polskie Radio, PRCD 1088, DDD, 77’37”, 2007.

 ***

To druga już, po pieśniach Paderewskiego (omówionych w poprzednim numerze Trubadura), płyta recitalowa wielce utalentowanej śpiewaczki. Tym razem zmierzyła się ona z twórczością pieśniarską Karola Szymanowskiego.

Szymanowskiego nie wolno śpiewać bez wzruszenia, obojętnie. I rozumie to doskonale Anna Radziejewska. Potrafi swymi środkami wyrazu zbudować i wyrazić odpowiedni nastrój wykonywanych pieśni, różnicując je równocześnie. I tak otwierające recital Trzy fragmenty z poematów Jana Kasprowicza op.5, bogato ilustrowane poetycko, a muzycznie pełne modlitewnego, głębokiego przejęcia, śpiewa lento doloroso, co wzmaga ich przygnębiający wyraz. Może chwilami tylko brakuje w ich wokalnej interpretacji pewnego przyciemnienia głosu. Con dolore zaśpiewany jest także Łabędź op.7 do tekstu W. Berenta obrazującego topoz śmierci.

Zupełnie inaczej brzmią w jej wykonaniu liryki Trzy pieśni op.32 do słów D. Dawidowa, śpiewane po polsku w pięknym tłumaczeniu J. Iwaszkiewicza. Prostymi środkami wyrazu artystka ukazuje w nich ludzkie emocje na tle zjawisk przyrody (Wschód słońca, Bezgwiezdne niebo, Jesienne słońce). Filozoficznie, choć powiedziałbym przejmująco, oddany jest wyraz Czterech pieśni op.41 inspirowanych poezją R. Tagore. To bardzo sugestywna, ale nie pozbawiona elementów dramatyzmu, interpretacja. W tych pieśniach szczególnie słychać idealną współpracę z pianistą, towarzyszącym śpiewaczce w sposób bardzo subtelny, chwilami wręcz ascetyczny.

Nagranie wieńczy Siedem pieśni op.54 do słów J. Joyce’a. To jeden z najpoważniejszych utworów kompozytora, osobiste, romantyczne, ale proste i niezbyt bogate dźwiękowo (oparte na pentatonice). Śpiewaczka ujawnia w nich wyraźnie swoje możliwości interpretacyjne, pieśni te bowiem są bardzo zróżnicowane: posępne, skupione (pierwsze dwie), wesołe i żywe (dwie następne), ekspresjonistyczne (trzy ostatnie). I tę całą różnorodność artystka potrafi satysfakcjonująco oddać.

– Karol Szymanowski, Songs op. 5, 7, 32, 41, 54, Anna Radziejewska – mezzosopran, Mariusz Rutkowski – fortepian, DUX 0621, DDD, 51’46”, nagr. 2007r.

***

Prawdę powiedziawszy, płyty tej należałoby słuchać przede wszystkim w ponure, wczesne jesienne i zimowe wieczory, gdy zmęczenie dniem pogłębia zmierzch i nachodzi smutek… Tyle w niej bowiem radości, uśmiechu, pogody i wdzięku! Wdzięku wykonawczyni – Justyny Reczeniedi. Ta młoda, wybitnie utalentowana sopranistka (była uczennicą znakomitych artystek: Bogny Sokorskiej i Zdzisławy Donat), dziś jest już solistką Teatru Wielkiego – Opery Narodowej w Warszawie. A od swych nauczycielek przejęła nie tylko wysokie umiejętności władania głosem i techniką jego emisji, ale również zdolność właściwej interpretacji i kształtowania nastrojów wynikających z wykonywanych utworów.

To debiutancka płyta recitalowa artystki. Zawiera 12 pozycji: arie operowe (Porgy and Bess), arie z operetek (Księżniczka czardasza,Clivia, Giuditta, Zemsta nietoperza) arie z musicali (Harolda, Loewego, Schwartza), pieśni (Dziewczęta z Kadyksu, Besame mucho), a nawet piosenkę (Romeo Wasowskiego). I we wszystkich tych rodzajach muzycznych (prawdą jest, że mają one jednak wspólny mianownik, wyrażają przecież uczucia miłosne w mniej lub bardziej sentymentalny sposób) potrafi znaleźć właściwy wyraz, dobrać odpowiednie środki wokalne i interpretacyjne. Ciepły, miły w barwie głos artystki, ale odpowiednio nośny i mocny, brzmi swobodnie i lekko. Słuchanie tej płyty to autentyczna przyjemność. Tym bardziej, iż towarzyszący śpiewaczce zespół Con Passione (Kamila Szalińska-Bałwas – skrzypce, Michał Pindakiewicz – gitara i Jerzy Cembrzyński – kontrabas) stanowi znakomity akompaniament potęgujący artystyczną wartość i oryginalność wykonania.

– Justyna Reczeniedi i Trio Con Passione: Tam mnie znajdziesz, E-sence, DDD, 41’45”, 2008.

Jacek Chodorowski