Trubadur 2(51)/2009  

In some cases, it may also be used to help lower the level of triglycerides, which are a type of fat that is stored in the body. Antibiotic resistance prednisolon 10 mg preis is becoming increasingly common. These steroid hormones are also known as glucocorticoid hormones and have the ability to regulate the activity of many organs in the body.

Read the following list of important information before buying a propecia online with us. This stops the body making a healthy ava flibanserin kaufen immune response. Buy generic doxycycline online without taking prescription.

Wojciech Warszawski

27 grudnia 2009 roku w spektaklu Dziadka do orzechów rolą Drosselmeyera ze sceną pożegnał się świetny solista warszawskiego baletu – Wojciech Warszawski.

Artysta był wyjątkową postacią stołecznej sceny – obdarzony silną osobowością sceniczną, zmysłem aktorskim i nieprzeciętną vis comica zasłynął nie z ról amantów, ale z fantastycznych ról charakterystycznych, zapadających głęboko w pamięć. Jednocześnie był tancerzem doskonale przygotowanym, świetnie odnajdującym się tak w repertuarze klasycznym, jak współczesnym, z równym zacięciem wykonującym tańce egzotyczne, charakterystyczne i narodowe. Mistrz drugiego planu – częstokroć potrafił „ukraść” pierwszoplanowym postaciom scenę i uwagę publiczności, nawet w z pozoru małej, anonimowej rólce.

Wojciech Warszawski jest absolwentem Państwowej Szkoły Baletowej w Warszawie z 1982 roku, uczeń Zygmunta Sidły. Bezpośrednio po szkole został zaangażowany do zespołu Teatru Wielkiego, a w 1988 roku został solistą baletu. Jest mężem byłej solistki naszego baletu Kamy Akucewicz i ojcem tancerki Niki Warszawskiej.

W dorobku solistycznym artysty znalazły się takie partie, jak: Rotbart i Taniec hiszpański w Jeziorze łabędzim, Hilarion w Giselle, Drosselmeyer w Dziadku do orzechów, Espada w Don Kichocie i Wdowa Simone w Córce źle strzeżonej Fredericka Ashtona. Tę ostatnią postać sceniczną szczególnie obdarzył swym wrodzonym poczuciem humoru. Występował w divertissement z Napoli Augusta Bournonville’a i w Śpiącej królewnie Piotra Gusiewa. Z sukcesem wykonywał znaczące role: Adama w balecie After Eden amerykańskiego choreografa Johna Butlera, Tytusa w Muzach Chopina w choreografii Waldemara Wołk-Karaczewskiego oraz Putyfara w Legendzie o Józefie w wersji scenicznej Emila Wesołowskiego, a w ostatnich latach pojawił się również w partii Księcia Griemina w Onieginie Johna Cranko.

Występował też na scenie warszawskiej w baletach: Serenada George’a Balanchine’a, Miłość i ból i świat i marzenie Johna Neumeiera, Bal kadetów Davida Lichine’a, Kopciuszek Olega Winogradowa, Carmina burana Antala Fodora, Pan Twardowski Teresy Kujawy, System dra Smoły Witolda Grucy, Nienasycenie i La dolce vita Zofii Rudnickiej, Grek Zorba Lorki Massine’a, Trzecia symfonia Krzysztofa Pastora do muzyki Góreckiego oraz w wielu innych przedstawieniach baletowych i operowych. W Czarnej masce Krzysztofa Pendereckiego kreował niemą rolę Maski.

Tańczył gościnnie na scenach włoskich z zespołem wybitnej rzymskiej baleriny Margherity Parrilli; partnerował jej jako Don José w Carmen-suicie w choreografii Alberta Alonso. Występował z baletem warszawskim nie tylko w siedzibie i na scenach krajowych, ale także w Argentynie, Austrii, Belgii, Brazylii, Danii, Francji, Grecji, Hiszpanii, Holandii, Kanadzie, Luksemburgu, Niemczech, Rosji, Stanach Zjednoczonych, Szwajcarii, na Tajwanie i w Wielkiej Brytanii.

Finalizując swoją karierę sceniczną, Wojciech Warszawski zainteresował się pracą choreograficzną; w 2009 roku wspólnie z Iwoną Runowską-Badurek zrealizował Kopciuszka Siergieja Prokofiewa z zespołem baletowym Opery Nova w Bydgoszczy.

Dla mnie Wojciech Warszawski będzie zawsze niezrównanym (mimo blond loków) wykonawcą tańców hiszpańskich, góralskich i operowych mazurów w Strasznym dworze i Halce. Zapamiętam go jako przezabawną Wdowę Simone z Córki źle strzeżonej, Espadę, Putyfara, ale także jako. anonimowego Greka w męskim zespole w Greku Zorbie Lorki Massine’a. Tańczył tam z tak niezwykłym ogniem i siłą, że doprawdy – chyba cieszę się, że ten spektakl zszedł z afisza zanim ten artysta odszedł na emeryturę. Nie wyobrażam sobie Greka Zorby bez Wojciecha Warszawskiego! Z rozbawieniem wspominam etiudę komiczną, którą artysta odgrywał jako równie anonimowy gwardzista kardynała w Trzech muszkieterach Antala Fodora – można było umrzeć ze śmiechu! Trudno wymienić wszystkie niezapomniane chwile, jakie zawdzięczam temu tancerzowi. Wraz z innymi baletomanami, dla których Wojciech Warszawski to prawdziwy filar warszawskiej sceny, podziękowaliśmy mu za nie wszystkie po spektaklu 27 grudnia. Był kosz kwiatów, uściski, podziękowania i pamiątkowe zdjęcia. Panie Wojtku, życzymy wspaniałego i pełnego nowych wyzwań życia na emeryturze!

Katarzyna K. Gardzina