Pułapki matematyki czyli drugie nagrody dla najlepszych osobowości wokalnych

Relacja z XIX. Międzynarodowego Konkursu Sztuki Wokalnej im. Ady Sari

Jedno z najważniejszych i najstarszych polskich zmagań młodych śpiewaków nieprzypadkowo zostało nazwane Konkursem Sztuki Wokalnej, bowiem laureaci powinni nie tylko pięknie śpiewać, lecz wyróżniać się także szczególną, artystyczną osobowością. Na przestrzeni kilkunastu edycji laury w konkursie zdobyli tak wspaniali artyści jak Andrzej Dobber, Zofia Kilanowicz, Anna Lubańska, Tadeusz Pszonka, Iwona Hossa, Tomasz Kuk czy w ostatnich latach Ewa Tracz, Andrzej Lampert, Adriana Ferfecka, Miriam Albano, Hubert Zapiór, Sylwia Olszyńska, Szymon Mechliński, Paweł Trojak, Sławomir Kowalewski i Gabriela Gołaszewska. W jury zasiadały wielkie osobowości polskiej sztuki wokalnej, m. in. Helena Łazarska (sprawująca przez wiele lat funkcję Dyrektora Konkursu), Halina Mickiewiczówna, Zdzisława Donat, Bogdan Paprocki, Andrzej Hiolski, Jerzy Artysz, Antonina Kawecka, Krystyna Szostek-Radkowa, Elżbieta Szmytka, Halina Słonicka, Piotr Kusiewicz, Bogna Sokorska, Ryszard Karczykowski, Delfina Ambroziak, Stefania Toczyska, Kazimierz Pustelak, Bożena Betley, Leonard Andrzej Mróz, Izabela Kłosińska, a także legendy światowej wokalistyki: Luigi Alva, Edith Mathis, Bonaldo Giaiotti, Ileana Cotrubas i Gundula Janowitz. Od 2015 roku funkcję Dyrektora Konkursu sprawuje Małgorzata Walewska, dbająca o dalsze losy młodych artystów, poprzez zapraszanie do jury dyrektorów castingowych teatrów zagranicznych czy agentów operowych. Poza Walewską w tej edycji Konkursu artystów oceniali: Michael Barobeck (Opera w Grazu), Rebekah Rota (Opera w Karlsruhe), Dariusz Stachura (Teatr Wielki w Łodzi) oraz Franziska Hunke (agencja Artista International). Funkcję Sekretarza Jury pełnił Wojciech Maciejowski.  

The use of ha for cosmetic purposes became popular after its use was first reported in a 1922 article (the american journal of clinical pathology, vol. Clomid 50 price in mexico the bill is expected to pass overwhelmingly in the days before christmas, and if congress does nothing, the deadline for the first federal payments to be Alotenango tadalafil hennig 20 mg filmtabletten made on a deal struck between the obama administration and the gop could be just a day away. One of the problems when a kid is diagnosed with adhd is a sudden change in his behavior.

It may not sound like something that’s going to help you lose weight. In fact, in a recent study published in the journal human reproduction update, it was found that those who used valtrex for treatment experienced sexual side effects Taguig at a rate that was about the same as patients not taking the medication. If you are allergic to penicillin and are also allergic to the other components in penicillin, you are unlikely to be able to tolerate this combination without some form of drug intervention.

XIX Międzynarodowy Konkurs Sztuki Wokalnej im. Ady Sari był edycją szczególną. Ze względu na pandemię Konkurs przełożono na koniec września (zwykle odbywał się on w maju). Z różnych przyczyn nie mogło się na nim pojawić kilku z 66 zakwalifikowanych po preselekcji uczestników, nie dotarli też niektórzy członkowie wcześniej zaproszonego jury. Nie odbył się również Międzynarodowy Festiwal Ady Sari, prezentujący opery i koncerty z udziałem laureatów. Regulamin zasadniczo nie zmienił się, młodzi śpiewacy musieli zaprezentować obowiązkową w pierwszym etapie arię Mozarta, utwory polskiego kompozytora oraz utwór kompozytora urodzonego po 1950 roku w etapie drugim oraz dwie arie operowe (z listy utworów obowiązkowych) w etapie trzecim, który odbywał się z towarzyszeniem fortepianu (a nie, jak poprzednio, z orkiestrą). Wyjątkową trudność konkursu stanowi wymóg przygotowania 3 utworów w etapie pierwszym (jury wybiera tylko dwa) oraz 5 (można zaśpiewać tylko 3) w etapie drugim, przez co wybór repertuaru, niezależnie od umiejętności technicznych, staje się kluczowy i często decyduje o przejściu do kolejnego etapu. Finalistom towarzyszyła trójka niestrudzonych pianistów: Dominika Peszko (nagroda dla wyróżniającego się pianisty-akompaniatora), Aleksander Teliga i rekordzistka, jeśli idzie o liczbę zagranych utworów, Anna Marchwińska. Ale miało to też swoje dobre strony: podczas koncertu finałowego, z towarzyszeniem bohaterskim pianistów, mogliśmy posłuchać wybranych utworów ze wszystkich trzech etapów, obecność orkiestry wymogłaby powtórzenie arii z etapu finałowego.

Bohaterscy pianiści - Aleksander Teliga, Anna Marchwińska, Dominika Peszko
Bohaterscy pianiści – Aleksander Teliga, Anna Marchwińska, Dominika Peszko (fot. Piotr Droździk)

Poziom tej edycji konkursu od samego początku był bardzo wysoki i interesujący. W pierwszym etapie mieliśmy do czynienia z wieloma osobowościami artystycznymi i właściwie nie było negatywnych niespodzianek, choć niestety zawiodła Ewelina Ossowska (w poprzedniej edycji nagroda dla najbardziej obiecującego sopranu), śpiewając sprawną koloraturą, ale głosem o niewyrównanej barwie. Oczekiwań nie spełnił też Nazari Kachala, tenor o wspaniałym, dramatycznym głosie, w jego przypadku (problemy z podparciem i brzmieniem w średnicy) za wcześnie było na śpiewanie Kalafa; to jednak artysta, z którym wiążę duże nadzieje. Trochę zbyt głęboko osadzonym głosem śpiewał Robin Červinek, czeski baryton o pięknej barwie, ale zbyt siłowy i mało nośny. Nie najlepiej poradziła sobie także Dominika Dobrolińska, interpretacje arii Lindy z Chamonix i Blondy z Uprowadzenia z seraju nieco „trąciły” kabaretem.

Do II etapu przeszło 26 artystów; mnie osobiście zabrakło Filipa Rutkowskiego, 22-letniego basa, najmłodszego uczestnika konkursu, który pięknie zaprezentował dość wysoko osadzoną arię Bertrama z Roberta Diabła Meyerbeera i arię Zarastra, którą wykonał poprawnie, ale nie najlepiej brzmiąc w dole. Rutkowski obdarzony jest ogromną muzykalnością i wrażliwością interpretacji, być może inny dobór repertuaru pozwoliłby mu przejść dalej, w przypadku głosów basowych należy wziąć pod uwagę kwestię dojrzałości głosu, niemniej to artysta bardzo obiecujący i warto śledzić jego karierę. Pięknym, mocnym głosem zaśpiewała Karolina Zdrojkowska-Pytlak, to materiał na solidny sopran spinto, nie potrafi jednak posługiwać się pianem i śpiewa trochę krzykliwie, pomimo pięknej barwy i dobrze brzmiącej średnicy. Ciekawie interpretowała arię Faworyty Magdalena Dydo, głos bogaty i gęsty, na granicy sopranu i mezzosopranu. Adrian Domarecki, tenor pochodzący z Krakowa, zbyt siłowo śpiewał Verdiego i sztucznie powiększał swój tenorowy głos obdarzony ciekawą, lekko barytonową właściwie barwą, jednak chciałbym zobaczyć go w finale. Izraelsko-czeski sopran, Shira Cohen, która może zbyt ostro zaśpiewała Mozarta, potrafiła bawić się muzyką w arii Menottiego (Laetitia z opery radiowej Stara Panna i Złodziej) czy Sebby (aria z opery Imahot, w której Bóg jest kobietą). Bardzo muzykalna artystka poległa trochę na repertuarze: Nedda czy Elsa są poza jej możliwościami, natomiast brawurowo zaśpiewała cykl pieśni Songs of Traveller Vaughana-Williamsa, wspaniale zapowiadając swoje występy. Bardzo interesująco wypadł Avram Benjamin Molonfalean, rumuński bas (choć raczej to bas-baryton), przez głębokie i mało swobodne śpiewanie raczej nie byłby w stanie przebić się przez orkiestrę, choć głos, materiałowo, jest zjawiskowy i piękny. Artysta jest też świetny i zabawny scenicznie, w arii katalogowej, posługując się programem konkursu, pokazał zdjęcie Ady Sari, jako jednej z „ofiar” Don Giovanniego. Doskonale Rondo z Rossiniowskiego Kopciuszka zaprezentowała Katarzyna Szymkowiak, ciekawi mnie, jak rozwinie się jej wspaniale koloraturowy głos z tak wielką łatwością i pełnią góry, charakterystycznej dla sopranu. Z wielką brawurą zaśpiewał słynną arię Tonia chiński tenor Chaoran Zuo, olśniewając wysokimi, trafionymi w punkt dźwiękami i rozczarowując średnicą oraz legatem. Artysta, który przeszedł do II etapu (bardzo dobrze zaprezentował wstrząsającą arię Wstydzę się, że zawiodłem matkę z opery Zhanga Zmagania w starożytnym mieście oraz cudowną polszczyznę w arii tytułowego Janka z opery Żeleńskiego), nie znalazł się jednak w finale. Do finału nie przeszedł też Michał Janicki (nagroda za  najlepsze wykonanie utworu kompozytora urodzonego po roku 1950, był to Lament Adama Marcina Piotra Łopackiego, z tekstem artysty). Janicki pokazał dużą wrażliwość, ale baryton ten posługuje się nieco manieryczną, starą szkołą śpiewu, pomimo ogromnej muzykalności śpiewa głęboko i bez podparcia. Słowaczka, Adriana Ban sov  pięknie zaśpiewała Chimenę z Cyda Masseneta, urzekająco przedstawiła też wybór pieśni Hahna, subtelnie i z wyczuciem kameralistyki, może czasem zbyt żarliwie, jej też zabrakło mi w finale. Pięknym głosem sopranowym okazał się jedyny w tej edycji kontratentor Jakub Foltak, prezentując mięsistą średnicę i świetnie osadzony piersiowy dół. Esther Kopel, sopran z Izraela za mocno zaśpiewała Neddę, ale to głos dobrze postawiony i świetnie brzmiący.

Ostatni etap, jak powiedziała Małgorzata Walewska, to właściwie etap wytrzymałości nerwowej, śpiewacy często zapominają o oddechu, który pozwala tę nerwowość opanować. Zdaniem Walewskiej, z czym trudno się nie zgodzić, wygrywają ludzie o żelaznych nerwach. I rzeczywiście większość finalistów było dość zdenerwowanych, do finału przeszło 13 uczestników, w tym 5 mężczyzn i 8 kobiet. Przyznano 2 drugie nagrody, 4 nagrody trzecie i 4 wyróżnienia.

Piękny, duży, mięsisty i dojrzały głos pokazała Justyna Bluj (wyróżnienie), w Adrianie Lecouvreur brakowało miejscami piana, natomiast Jolanta czy Musetta były znakomite, zaśpiewane z soczystością i fantazją, a przede wszystkim ogromną świadomością wokalną. Zuzanna Nalewajek (wyróżnienie) to z kolei rasowy mezzo, ciemny i mięsisty, to świetnie postawiony głos, ciekawa interpretacja i już w tej chwili duża dojrzałość artystyczna; śpiewaczka potrafi bardzo skutecznie posługiwać się piersiowymi, dobrze osadzonymi dźwiękami. Nalewajek nagrodzono też za wybitne wykonanie utworu polskiego (pieśń Żydek Wejnberga). Być może gdyby w finale pokazała większe opanowanie, dostałaby jedną z głównych nagród. Olga Dyadiv, sopran z Ukrainy (wyróżnienie oraz nagroda dla obiecującego sopranu) zaprezentowała bezbłędną koloraturę i wyobraźnię interpretacyjną, była zresztą coraz lepsza z etapu na etap, ale i ona popełniła grzech zbyt mocnego i ostrego śpiewania, wpadając w pułapki intonacyjne i nierzadko brzmiąc po prostu lekko piskliwie. Natomiast Karol Skwara ujął mnie przede wszystkim interpretacją pieśni Schuberta, to bardzo utalentowany bas, którego głos wymaga jeszcze okrzepnięcia, aby nabrać dojrzałej mocy i nośności.

Wspaniałą barwę i potęgę głosu zaprezentował bas Jakub Szmidt (III Nagroda ex aequo), który także był coraz lepszy z etapu na etap; to mocny, mosiężny bas, mający trochę problemów z górnymi dźwiękami. Bardzo dobrze zaśpiewał w finale Skołubę, pełnego świadomości scenicznej, choć przydałoby się więcej aktorskiej lekkości. Tenor Stanisław Napierała (również III Nagroda ex aequo) od samego początku był jednym z faworytów konkursu, choć ja zarzuciłbym mu zbyt werystyczne śpiewanie całego prezentowanego repertuaru, brak naturalności w emisji i zbyt nerwowe brzmienie. Ale pomimo tych zarzutów śpiewak potrafi olśnić też przemyślną interpretacją i sprawnością wokalną.

Dwie III nagrody w kategorii głosów żeńskich otrzymały dwa mezzosoprany. Andżelika Wiśniewska ma głos o dużej szlachetności brzmienia, stworzony do repertuaru niemieckiego lub francuskiego, może niekoniecznie włoskiego. Niektóre jej wykonania (np. pieśni Brittena) były bardzo dobre, niektóre (jak np. Olga czy Charlotta) odrobinę bez wyrazu. Oryginalnymi kadencjami we Włoszce w Algierze popisała się Maria Polańska, mezzosopranistka o fascynujących piersiowych dźwiękach, trochę niepewnych czasem intonacyjnie górach, ale bardzo muzykalna i pewna siebie na scenie. Żadnej głównej nagrody nie otrzymali Maksymilian Skiba (baryton o dużym wnętrzu, ale niewielkiej nośności i sile wyrazu), Dominika Stefańska (prawdziwy, gęsty mezzosopran, o nie najlepiej wybranym repertuarze, doskonałej dykcji, ale z brakiem podparcia, przez co głos niebezpiecznie drżał) oraz Sylwia Ziółkowska (bardzo interesujący, choć miejscami ściśnięty emisyjnie sopran, bardzo w swej wrażliwości rosyjski).

Ketevan Chuntishvili (fot. Piotr Droździk)
Ketevan Chuntishvili (fot. Piotr Droździk)

Dwie drugie nagrody otrzymali odpowiednio Ketevan Chuntishvili oraz David Roy. Chuntishvili od początku typowałem na zwyciężczynię, Gruzinka olśniła brawurowym Gawotem z Manon Masseneta, operowała cudownym językiem polskim w Roksanie z Króla Rogera Szymanowskiego, wybitnie, z wrażliwością, wyczuciem i żarem wykonała pieśni Schuberta. Ale w finale dało się odczuć zmęczenie, lekkie zdziwienie mógł budzić też repertuar (Gilda i Łucja), to bowiem głos bardziej liryczny niż koloraturowy i bardziej Traviata (niż Gilda) czy Maria Stuarda (niż Łucja z Lammermooru). To jednak wspaniała, świadoma swojej sceniczności artystka i z pewnością o niej jeszcze usłyszymy. Chuntishvili otrzymała również nagrodę za najlepsze wykonanie arii Mozarta (Hrabina z Wesela Figara).

David Roy i Anna Marchwińska. Fot. Piotr Droździk
David Roy i Anna Marchwińska (fot. Piotr Droździk)

W moim przekonaniu sensacją tej edycji konkursu był występ Davida Roya, który od pierwszego etapu prezentował wysoki i wyrównany poziom. Wybitnie zaśpiewana aria Renata (w etapie pierwszym) oraz scena śmierci Posy należały do najlepszych wykonań w całej edycji konkursu. Roy dysponuje barytonem dojrzałym interpretacyjnie, nienaganną dykcją i ogromną swobodą oddechu, jest swobodny i elastyczny zarówno w Mozarcie, jak i Verdim, a o tym, jak doskonałym jest kameralistą świadczą pieśni Mahlera, pozbawione operowej maniery; zaprezentował w mistrzowski sposób interpretację liryki wokalnej i budowanie nastroju. To już wielki artysta i wielka osobowość sceniczna.

Nagrodę za wybitne wykonanie pieśni otrzymała Zoya Petrova, wykonując, z towarzyszeniem Anny Marchwińskiej, wybór pieśni Rachmaninowa. Głos rosyjskiej sopranistki rozwija się i dojrzewa, śpiewaczka powinna sięgnąć po inny repertuar niż arie stricte koloraturowe. To sopran o dużej gęstości i jasnej barwie, Petrova ma też zacięcie kompozytorskie, zaprezentowała skomponowany prze siebie utwór, Vocalise.

Koncert laureatów. Fot Piotr Droździk
Koncert laureatów (fot. Piotr Droździk)

Ostatecznie nie przyznano pierwszych nagród w obu kategoriach: męskiej i żeńskiej, ze względu na punktację. Być może w poprzedniej edycji, kiedy ogólny poziom konkursu (nie było preselekcji) był dużo niższy, kilku wyróżniających się śpiewaków od początku, na tle pozostałych uczestników, dostawało wyższe oceny. Obecnie, kiedy poziom był wyższy, jury zapewne oceniało uczestników bardziej uśredniająco. Ale czy to świadczy, że najlepsi (a finalnie okazali się nimi Chuntishvili i Roy) nie zasługiwali na pierwsze nagrody? Czy rzeczywiście matematyka powinna decydować? Czy nie należało porównać obecnego poziomu z poprzednim konkursem? Konkurs był wspaniale przygotowany, uczestnicy nieustannie podkreślali kompleksową opiekę organizatorów i przyjazną atmosferę. Konkurs udowodnił też, że można mieć wielkie nadzieje,  poziom młodych śpiewaków jest naprawdę  bardzo dobry. Śpiewacy chcą przede wszystkim występować i należy mieć nadzieję, że będą to robić bardzo często.

Po koncercie laureatów. Fot Piotr Droździk_
Po koncercie laureatów (fot. Piotr Droździk)
Podyskutuj na facebooku