Biuletyn 4(9)/1998  

If you are having problems with this, then the nolvadex pct might be just what you need. This is a medication used to treat inflammation and pain, and is a component of many medications that may http://seglervereinschlutup.de/76354-viagra-besorgen-88091/ be prescribed to treat certain medical conditions. Many people with chronic pain experience some or all of these symptoms: pain that is severe or chronic, which is not relieved.

This, along with the reduction of blood sugar and insulin resistance, may be the most powerful action to combat the obesity that has become epidemic in the us and europe. He had guiltlessly apcalis oral jelly bestellen received intravenous immunoglobulin therapy 5 days before admission. The company manufactures a broad range of products for a diverse range of industries, with sales in 2014 reaching over us billion.

Maria w muzeum

W twórczości Gaetano Donizettiego Maria di Rohan jest bez wątpienia jedną z najbardziej nowoczesnych i eksperymentatorskich oper. Dzieło pomyślane jako typowa romantyczna melodramma o charakterze tragicznym powstało dla wiedeńskiego teatru Porta Carinzia, gdzie 5 czerwca 1843 odbyła się jego prapremiera.

W treści opery wątek dramatu osobistego wpleciony jest w wydarzenia i intrygi polityczne rozgrywające się na dworze francuskim Ludwika XIII; ważną rolę odgrywa postać okrutnego kardynała Richelieu (uosabia bohatera negatywnego, nie pojawia się jednak na scenie). Partytura dzieła jawi się wyraźnie jako dramma tragico, pozostając w znacznej części w tonacjach i barwach zdecydowanie poważnych. Jedynie w finałowym trzecim akcie opera „wypogadza się”, ukazując swoje sentymentalne źródła – w czym przejawia się rzeczywista nowoczesność zarówno muzyczna, jak i dramaturgiczna dzieła.

Marię di Rohan rozpoczyna dynamiczna, lśniąca jasną paletą barw symfonia, która kończy się bardzo szybkim tempem, jak gdyby jej koncepcja rytmiczna miała streścić całą partyturę, zamykającą się przecież właśnie takim niespodziewanym, impulsywnym trzecim aktem. Potem następuje prezentacja poszczególnych bohaterów przeprowadzona zgodnie z typowym romantycznym schematem: kawatina – aria – kabaletta. Riccardo, hrabia Chalais, to typowy tenor romantyczny. Tytułowy sopran powinien być głosem skupionym, wyrównanym, ekspresyjnym, który ze względu na brak wielkich popisów koloraturowych (chyba że w kadencjach), zapowiada niejako wielkie soprany dramatyczne di forza. Enrico, książę Chevreuse, baryton jest już tym typem głosu, który odnajdujemy u „dojrzałego” Verdiego. „Spodenkowa” rola Armando di Gondi jest przeznaczona dla kontraltu; bez wątpienia jest to głos najbardziej „klasyczny” ze wszystkich występujących w operze. Warto jednak podkreślić, że w tej partii linia wokalna została przesunięta w górę w ten sposób, że można ją porównać do przyszłego mezzosopranu.

Wiedeńskie prawykonanie spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem, a miejscowa krytyka osądziła, że ten styl Donizettiego, w którym bogatą melodykę zastępuje głęboka charakterystyka dramatyczna postaci, jest bardziej „międzynarodowy”, bliższy niemieckim gustom.

Maria di Rohan, na którą wybrałem się do Czech, miała być wystawiona w zamkowym parku Sychrov, leżącym sto kilometrów na północ od Pragi. Przedsięwzięciu przeszkodziły jednak złe warunki atmosferyczne, wykonanie zostało więc przeniesione do „Forum” Muzeum Narodowego Skoda w mieście Mlada Boleslav. W ten sposób zostaliśmy pozbawieni zapowiedzianych popisów choreograficznych, które miały obrazować wydarzenia libretta, podczas gdy samo dzieło miało być zaprezentowane w formie koncertowej. Z pewnością jednak wykonanie zyskało w ten sposób na klarowności dźwięku i bogactwie brzmienia dzięki wspaniałej akustyce nowoczesnego, lecz przyjemnego „Forum”.

Partyturę wspaniale, moim zdaniem, odczytał Elio Boncompagni, szef Opery Janačka w Brnie. W grze orkiestry słychać było całe bogactwo tonalne i rytmiczne, które przenika kompozycję już od wspaniałej uwertury. Partię tytułową kreowała Victoria Loukianetz, która świetnie przedstawiła zarówno surowość, jak i słodycz postaci, potrafiła uwydatnić i podkreślić artykułowane słowa. Jeśli nawet nie udało jej się osiągnąć jednorodności interpretacji, to z pewnością się o nią starała. Riccarda śpiewał w sposób delikatny, przepojony uczuciami i niezwykle elegancki Octavio Arevalo. Zawsze był poprawny stylowo, także w momentach „bohaterskich”. Jego jedyną wadą była nieprecyzyjność w artykulacji słów i to do tego stopnia, że niektóre partie tekstu stawały się wręcz nieczytelne, nawet jeśli wokalnie były perfekcyjne. Baryton Ettore Kim wykonał partię Enrica di Chevreuse w sposób bardzo sugestywny i przekonujący, szczególnie w ostatnim akcie. To śpiewak szlachetny w interpretacji, frazowaniu i cudownie „dopasowany” do postaci. Wielką klasę pokazała odtwórczyni kontraltowej roli Armanda di Gondi Claudia Marchi – śpiewała głosem gorącym, pełnym, „męskim”; potrafiąc przekazać cechy charakteru kreowanego młodzieńca: bezczelność i lekkomyślność. Poprawny był chór Teatru Narodowego z Brna, przygotowany przez Josefa Pancika. Wśród wykonawców drugoplanowych przeważali niestety śpiewacy przeciętni (Gabriele Monici – De Fiesce; Ales Stava – krewny hrabiego Chevreuse). Na szczęście zupełnie przyzwoici byli baryton Antonio Stragapede (Di Suze) oraz tenor Zoltan Korda (Aubry).

Wykonanie zostało przyjęte z gorącym entuzjazmem, mimo że wśród publiczności przeważali Niemcy, Anglicy i Amerykanie, którzy przecież charakteryzują się pewnym chłodem i powściągliwością.

W ten sposób Gaetano Donizetti przyczynił się w pewnej mierze do przyszłych prac konserwatorskich nad uratowaniem wspaniałego zamku Sychrov, należącego przecież do rodziny Rohan. Zbiórka funduszy na ten cel była bowiem głównym powodem całego przedsięwzięcia.

Giacomo Branca (tłum. K. Skwierczyński)